Zabrakło charakteru. Orlen Wisła nadal bez zwycięstwa w Lidze Mistrzów [FOTO]

W meczu z HBC Nantes zawodnicy Orlen Wisły Płock mogli pokusić się o komplet punktów. Niestety, listopad podopieczni Piotra Przybeckiego zaczęli od porażki. Trudno oprzeć się wrażeniu, że na własne życzenie. 

Po blisko miesięcznej przerwie rozgrywki Ligi Mistrzów wróciły do Orlen Areny. Tym razem do Płocka przyjechało HBC Nantes, czyli klub, z którego do Wisły trafił Sime Ivić. Francuzi średnio radzą sobie na krajowym podwórku - do Polski przyjechali trzy dni po bolesnej przegranej w lidze. We własnej hali ulegli Chambery. W Europie też radzą sobie w kratkę, choć potrafili ograć Pick Szeged, zremisowali też z Lwami. W pojedynku z Francuzami można się było jednak pokusić o punkty.

I tak do meczu podeszli zawodnicy Orlen Wisły. Obie drużyny od początku nie miały problemów ze zdobywaniem bramek, a rola bramkarzy w zasadzie ograniczała się do wznawiania gry. Szybko trzy bramki zdobył Nemanja Obradović, ale równie szybko usiadł na ławce. 

Po kilku minutach równa gra się skończyła. W zespole gości świetnie funkcjonowały skrzydła, z czym obrona Wisły nie mogła sobie poradzić. Szaleli Dominik Klein, Eduardo Gurbindo i Romeo Balaguer. Goście świetnie wyłączyli też Tomasza Gębalę, który zaczął mecz w podstawowym składzie. Zdobył jedną bramkę z drugiej linii, ale potem kiedy tylko szedł w górę, miał przy sobie przynajmniej jednego rywala. Ofensywa całkowicie się posypała, zaczęły się proste straty i gracze z Nantes szybko wypracowali czterobramkową przewagę. To był i tak najmniejszy wymiar kary dla roztargnionych Nafciarzy. Na swoje szczęście za plecami mieli Adama Morawskiego, który dwoił się i troił. Młody bramkarz zatrzymywał rywali niemal w każdej sytuacji, ale kolegom z przodu brakowało argumentów. Do przerwy 13:16. 

Po zmianie stron na parkiecie zameldował się Dan Emil Racotea i szybko rzucił bramkę w swoim stylu, petardą z 10 metra. Dwie bramki dołożył Gilberto Duarte i już kilku minutach Nafciarze doprowadzili do remisu. Goście na chwilę stracili impet, a podopieczni Piotra Przybeckiego to wykorzystali. Zaczęła się gra bramka za bramkę, ale nie potrwało to już zbyt długo. Nafciarze nie wykorzystywali dogodnych sytuacji, znów zaczęli popełniać błędy w ataku, a to woda na młyn dla błyskotliwych skrzydłowych Nantes. Gospodarze harowali, żeby zdobyć bramkę, podczas gdy goście momentami punktowali z dziecinną łatwością. Morawski nadal bronił dostępu do bramki Wisły, ale Loczek sam meczu nie wygra.

Na 10 minut przed końcem zawodnicy Thierrego Anti znów prowadzili trzema bramkami. Walczył wprowadzony Lovro Mihić - przejmował piłkę w obronie, rzucał ze skrzydła czy koła. Morawski obronił rzut Gurbindo i mimo gry w osłabieniu, pojawiło się światełko w tunelu. Maciej Gębala rzutem z trudnej dla siebie sytuacji zdobył bramkę i na trzy minuty przed ostatnią syreną znów był remis!

Niestety, chwilę później kołowy miał 200% sytuację, ale tym razem zatrzymał go Arnaud Siffert. Końcówkę lepiej rozegrali goście i to oni wywalczyli w Orlen Arenie komplet punktów. 

Ostatni mecz w pierwszej serii gier zawodnicy Orlen Wisły rozegrają 11 listopada, a ich przeciwnikiem będzie Kristianstad. Jeśli Nafciarze myślą o wyjściu z grupy, ze Szwecji muszą wrócić z kompletem punktów. 

Orlen Wisła Płock - HBC Nantes 30:32 (13:16)

Orlen Wisła: Maciej Gębala 2, Obradović 3, Tomasz Gębala 2, De Toledo 1, Ivić 5, Krajewski 2, Ghionea 2, Duarte 3, Racotea 2, Mihić 4, Daszek 2, Żabić 1.

Nantes: Faluvegi 2, Burić 3, Balaguer 8, Klein 5, Tournat 3, Lazarov 1, Claire 4, Gurbindo 4, Saurina 1.

Kary: Wisła 6 min, Nantes 6 min.

Tabela grupy A:
1. HC Vardar                     11 pkt. (6 meczów)
2. FC Barcelona Lassa       9 pkt. (6)
3. Rhein-Neckar Löwen      8 pkt. (5)
4. MOL-Pick Szeged           7 pkt. (5)
5. HBC Nantes                    5 pkt. (5)
6. HC Zagreb                      2 pkt. (6)
7. Orlen Wisla Płock         1 pkt. (5)
8. IFK Kristianstad              1 pkt. (6)