W Orlen Arenie podopieczni trenera Manolo Cadenasa nie pozostawili swoim przeciwnikom złudzeń, komu należy się awans do Final Four. Wygrali różnicą dziewięciu bramek, chociaż nie zagrali z pełnym zaangażowaniem. Doskonale w tym meczu spisał się niemal bezbłędny Valentin Ghionea, który zdobył dziesięć bramek, ale popisał się również kilkoma niezwykle widowiskowymi zagraniami. Nieźle zagrał również Kamil Syprzak, który bramki zdobywał nawet z drugiej linii.
W ekipie z Kwidzyna nieźle zaprezentował się Przemysław Zadura, który rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, ale gdy pojawił się na placu gry, siał spustoszenie w defensywie Wisły. A jego rzuty z drugiej linii były dla płockich bramkarzy niezwykle trudne do obrony. Słabiej, niż można się było spodziewać, wypadł grający w MMTS-ie wychowanek Wisły Tomasz Kinger.
Rewanż w Kwidzynie teoretycznie powinien być formalnością, chociaż gospodarze na pewno tanio skóry nie sprzedadzą. Dla nich jednak sukcesem będzie nie tyle awans do Final Four, co wygrana, czy nawet remis z dużo silniejszym przeciwnikiem.
Można mieć jednak niemal stuprocentową pewność, że Wisła nie odpuści swoim środowym przeciwnikom i będzie walczyła o zwycięstwo. Tylko w ten sposób drużyna prowadzona przez trenera Manolo Cadenasa może chociaż częściowo zmazać plamę po wyjazdowej porażce z Wisłą Puławy 33:32. Nafciarze powinni zagrać w Kwidzynie z maksymalnym zaangażowaniem, aby udowodnić, że ich beznadziejnie słaby występ w Puławach był jedynie wypadkiem przy pracy.
Fot. Tomasz Miecznik/Portal Płock