Pisaliśmy już, że złoty medal podczas wielkiej imprezy w Lignano zdobyli Jerzy Komosiński i Dariusz Lewicki. - Tydzień walki z mocnymi przeciwnikami, wielka europejska impreza z udziałem kilku tysięcy sportowców i piękny finał ze złotym medalem – tak Lewicki i Komosiński wspominają wyjazd do Włoch. Walczyli tam przez osiem dni podczas Europejskich Igrzysk Masters we Włoszech.
Rozmawialiśmy z płockimi medalistami tuż po powrocie do kraju. W Lignano siatkarze mieli do dyspozycji ogromne plaże z dość twardym, skocznym podłożem. Walczyli też z upałem i dość mocnym, zmiennym wiatrem. Była to więc pogoda dla doświadczonych zawodników, umiejących się dostosować do warunków.
Komosiński i Lewicki są tak zapalonymi kibicami naszej halowej kadry, że do Lignano zabrali własną antenę satelitarną, by śledzić walkę naszych siatkarzy w mistrzostwach Europy. Co ważne, w każdym wywiadzie czy rozmowie Komosiński i Lewicki podkreślali, że są z Płocka, a na trybunach cały czas wisiała biało-czerwona flaga z napisem „Polska Płock”. Prawie wszystkie finały rozegrano w sobotę, ale jeden, ten najważniejszy dla gospodarzy, z udziałem płocczan – przeniesiono na niedzielę. Dotarła telewizja Rai Sport, byłą też transmisja internetowa.
- Atmosfera byłą niesamowita – opowiada Jerzy Komosiński. - Trybuny jak na World Tourze, hymn europejski przed finałem, no i hymn Polski tuż po nim. Niezapomniane chwile.
Płocczanie zmierzyli się w decydującym starciu z duetem Franco Bertoli-Luca Cantagalli. Ci panowie przed laty zdobywali z kadrą Włoch medale na halowych mistrzostwach Europy, świata i na Olimpiadzie! Z takimi gwiazdami, wspieranymi przez kibiców, grało się szalenie trudno.
Dwumetrowy Cantagalli dwa razy był mistrzem świata, trzy razy -Europy, cztery razy wygrał Ligę Światową! 330 meczów w kadrze Włoch, jego kolega Franco Bartoli – 220, brązowy medal na Igrzyskach Olimpijskich. Cantagalli pieklił się niesłychanie, gdy dwójka z Płocka w szalonych okolicznościach wyrwała mu triumf na piasku w Europie. Bertoli był bardziej opanowany, ale i on dziwił się niemiłosiernie, skąd ci Polacy mają takie umiejętności? Przy stanie 1:1 w setach Włosi wygrywali 7:3, by ulec Polakom 13:15. Bo piasek to nie hala!
- Bertoli świetnie bronił i zagrywał, a Cantagalli atakował z taką mocą, że w oldbojach jeszcze nie spotkałem się z takimi zagraniami -przyznaje Komosiński. - Wygraliśmy, bo zmienialiśmy taktykę w miarę potrzeb, udało się też rywali odrzucić od siatki zagrywką.
Świętowaniu sukcesu nie było końca, a płocczanie już teraz myślą o starcie w światowych Igrzyskach Masters już w 2013 roku także we Włoszech, w Turynie.