Początek roku dla wszystkich jest niewiadomą. Ekstraklasa nigdy nie grała w styczniu, a w dodatku czasu na wypoczynek i trening było mniej niż zazwyczaj.
Radosław Sobolewski w pierwszym meczu w 2021 roku postawił na dobrze znany skład. Do wyjściowej jedenastki wrócił Damian Zbozień, bo Angel Garcia musiał wrócić na lewą stronę defensywy ze względu na problemy zdrowotne Piotra Tomasika. Poza tym szkoleniowiec postanowił na zaprawionych żołnierzy.
Spotkanie od początku mogło się podobać. Wisła zaczęła wysoko, ale to gospodarze przejęli inicjatywę. Po głupiej stracie w środku pola podopieczni Martina Seveli wyprowadzili groźny atak, który sfinalizował Dejan Drazić. Na szczęście Wiślaków Krzysztof Kamiński był na posterunku, podobnie jak kilka minut później gdy uderzał Samuel Mraz.
Wydawało się, że to Miedziowi kontrolowali wydarzenia na boisku, wtem w zaledwie kilkanaście sekund plan gospodarzy na mecz całkowicie się posypał. Drazić źle odgrywał piłkę w swoje pole karne, a Dawid Kocyła uprzedził Dominika Jończego, mimo iż stoper miał dwukrotnie bliżej do futbolówki. Ponadto obrońca Zagłębia faulował skrzydłowego Wisły, a po kilkuminutowej weryfikacji wideo sędzia Daniel Stefański uznał, że nie był zainteresowany piłką i w takim przypadku musiał ukarać go czerwoną kartką. Gospodarze od 23. minuty grali w osłabieniu, a ponadto przegrywali, bo rzut karny wykorzystał Mateusz Szwoch.
Przyjezdni nie ruszyli do huraganowych ataków, a mimo to dość szybko podwyższyli na 2:0. Dość przypadkowo piłkę przyjął Kocyła i... założył "siatkę" Jewgenijowi Baszkirowowi. Skrzydłowy huknął z bliska i strzelił swoją drugą bramkę w tym sezonie. Chwilę później znów wyszedł na sytuację sam na sam z Dominikiem Hładunem i gdyby sędziowie nie wskazali spalonego, Zagłębie kończyłoby w dziwiątkę, bo bramkarz gospodarzy faulował przed polem karnym. Do przerwy utrzymał się jednak wynik 2:0.
W drugich 45 minutach Wisła nie była już tak agresywna i wyraźnie starała się nie forsować tempa. Nafciarze grali mądzrze, choć przy tym oddali nieco pola Miedziowym. Ci kilkukrotnie gościli w okolicach pola karnego Wisły, ale trudno którąkolwiek z okazji nazwać "setką". Swoje sytuacje miała też Wisła, ale dwa razy na spalonym złapany został Patryk Tuszyński, a Damian Rasak huknął nad bramką.
Trzeba przyznać, że koniec końców Wisła pewnie dowiozła zwycięstwo do końca, choć można się przyczepić do liczby celnych strzałów (4) z rywalem, który przez 70 minut gra w osłabieniu. To był jednak pierwszy mecz po przerwie, a Zagłębie przegrało na swoim stadionie po raz pierwszy w sezonie.
Kolejny mecz Wisła Płock również rozegra na wyjeździe. Początek meczu ze Stalą Mielec w poniedziałek 8 lutego o godz. 18:00.
Zagłębie Lubin - Wisła Płock 0:2 (0:2)
bramki:
0:1 - Szwoch 23' (rz. k.)
0:2 - Kocyła 30'
Zagłębie Lubin: Dominik Hładun - Jakub Wójcicki, Dominik Jończy, Dorde Crnomarković, Sasa Balić, Jewgienij Baszkirow (82' Kamil Kruk), Łukasz Poręba (71' Jakub Bednarczyk), Patryk Szysz, Filip Starzyński (82' Łukasz Łakomy), Dejan Dražić, Samuel Mráz (71' Rok Sirk).
Wisła Płock: Krzysztof Kamiński - Damian Zbozień, Jakub Rzeźniczak, Alan Uryga, Ángel García Cabezali, Dušan Lagator, Filip Lesniak, Mateusz Szwoch, Damian Rasak (79' Giorgi Merebashvili), Dawid Kocyła (89' Piotr Pyrdoł), Patryk Tuszyński (73' Airam Cabrera).
Żółte kartki: Bashkirov, Balić, Mráz, Crnomarković - Tuszyński, Kocyła.
Czerwona kartka: Dominik Jończy (23', Zagłębie, faul).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.