Pojedynki z GLKS-em Nadarzyn i Spartą Warszawa nigdy nie są łatwe dla ekipy Volleya. Tym razem jednak płocczanki nie miały żadnych problemów z pokonaniem rywalek.
Na pierwszy ogień poszła ekipa z Nadarzyna. Płocczanki zaczęły z wysokiego C, gładko wygrywając dwa pierwsze sety. Przyjezdne rozbite zostały przede wszystkim doskonałą zagrywką, po której wyprowadzenie kontry i wykończenie jej skutecznym atakiem były niemal dziecinną igraszką.
Co wydarzyło się w secie trzecim, pozostanie słodką tajemnicą obu ekip. Faktem jest, że zwycięstwo nieco oddaliło się od podopiecznych trenera Jerzego Chęcińskiego. Czwarta partia to początkowo koncertowa gra Volleya. Prowadzenie 11:3, 16:9 i... chyba nadmierna pewność siebie. GLKS doprowadził do remisu 22:22, ale ostatnie słowo należało do płocczanek, które wygrały cały mecz 3:1.
W meczu ze Spartą płocczanki zaczęły od prowadzenia 1:0, ale warszawianki błyskawicznie wygrały seta, doprowadzając do remisu 1:1. Trzecia odsłona dla zespołu z Płocka, który w czwartym secie szybko odskoczył na 11:3, by dać się dogonić przy stanie 17:17. To było jednak wszystko ze strony warszawianek. Set dla Volleya, cały mecz wygrany 3:1, co oznacza, że po dwóch weekendowych kolejkach ekipa prowadzona przez trenera Jerzego Chęcińskiego powiększyła swój punktowy dorobek o sześć oczek.
Swoim starszym koleżankom pozazdrościły kadetki MUKS Volley, które również spotkały się z GLKS-em Nadarzyn. Młode płockie siatkarki nie dały swoim przeciwniczkom nawet cienia wątpliwości, komu należy się wygrana, gładko wygrywając 3:0.
