Mecz w hali płockiego Chemika trwał ponad dwie i pół godziny!
Gospodarze, niesieni głośnym dopingiem, wygrywali w pierwszym secie 9:5, 18:14, 22:16. Skutecznie atakował Bruno Romanutti, płocczanie popełniali mało błędów, skutecznie kontrowali. Ale "siadło" przyjęcie zagrywki i Camper powoli odrabiał straty.
Przy stanie 24:21 dla KPS wydawało się, że jest "po secie". Ale doświadczony zespół z Wyszkowa, wzmocniony przed sezonem kilkoma zawodnikami z pierwszoligową przeszłością, dzięki świetnym serwisom doszedł na 24:24. W dramatycznej końcówce lepsi byli goście, wygrali 31:29.
W drugim secie rozpędzeni rywale prowadzili 12:7. KPS nadal słabo przyjmował, nie blokował, na wysokich piłkach z podwójnym i potrójnym blokiem nie radził sobie Argentyńczyk. Trener KPS Marcin Lubiejewski stopniowo wprowadzał zmiany, gra się nieco poprawiła, ale wystarczyło to tylko na 19:25.
W trzecim secie na boisku zostali zmiennicy: Jakub Dobrolubow, Kacper Bobrowski i Eryk Winkler. Obraz gry zmienił się diametralnie, gospodarze wygrali dwa kolejne sety gładko do 17!
W decydującym tie-breaku emocje były niesamowite. KPS wygrywał 3:1, by przegrywać 5:8. Wówczas dobrymi blokami popisał się Bartłomiej Dorosz, asa dołożył Winkler i ku radości widzów na tablicy pojawił się wynik 12:9 dla gospodarzy!
Niestety, Camper znów wzmocnił zagrywkę, po bloku wyszedł na prowadzenie 13:12. Dobrze atakował Dobrolubow, ale Camper wykorzystał piątą piłkę meczową, wygrał seta 19:17 i mecz 3:2.
Po 8 zwycięstwach z rzędu KPS zanotował porażkę. Pojedynek w Chemiku stał jednak na wysokim poziomie, decydowały detale, więc z optymizmem można patrzeć w przyszłość. A tam kolejny hit - już 21 grudnia KPS, którego głównym sponsorem jest Orlen, zagra na wyjeździe z liderem tabeli, niepokonanym w tym sezonie Kartpolem Kobyłka.
KPS Płock - Camper Wyszków 2:3 (29:21, 19:25, 25:17, 25:17, 17:19)
Komentarze (0)