- To ukoronowanie, uhonorowanie mojej kariery – zapowiadał Różalski. Zamiast legendy sportów walki Jerome Le Bannerem. Francuz jest kontuzjowany i nie wystąpił w KSW 20. Zastąpi go 37-letni Holender, który w MMA nie walczył od trzech lat, Rodney Glunder. Doświadczony, z niemal 50. walkami na koncie. - Zapowiada się krwawa walka, To pewne. Bo on lubi się bić, ja też - przewidywał płocczanin
W telewizyjnym studio Maciej Jewtuszko, zawodnik MMA, podkreślał, że Różala czeka ciężkie zadanie, bo przygotowywał się już drugi raz pod Le Bannera, a tu taki klops – zmiana rywala w ostatniej chwili! Wtórował mu Paweł Nastula, który związał się z federacją KSW:- Marcin szykował się pod jednego, a tu nagle wyskakuje inny zawodnik. Różalski musi uważać i dobrze ustawić sobie walkę – mówił świetny judoka.
W czwartej walce w KSW (wcześniej dwa zwycięstwo i porażka) 34-letni Marcin Różalski zaczął spokojnie, a Holender z Surinamu – wściekłymi atakami kolanami w zwarciu. Polak wyrwał się z tych „objęć” dopiero po czterech minutach, sprowadził rywala na matę i atakował z góry.
W trakcie walki komentatorzy ujawnili, że Marcin jest bardzo odwodniony, gdyż dopadł go fatalny wirus. To oznaczało natychmiastowy ubytek sił. Co za pech! Ale nie ubyło płocczaninowi ambicji i woli walki.
W drugiej rundzie walczący z odwrotnej pozycji Różal rzucił rywalem pod liny, ale później Glunder przykleił się do Polaka i nie pozwalał mu na wyprowadzanie ciosów. W połowie rundy zawodnik z Płocka znów miał tzw. dosiad i próbował atakować Holendra z góry. Pół minuty przed końcem Glunder padł na matę, rzucony przez Różala, ale walka trwała dalej. Jednak jeśli w pierwszym starciu nieco lepszy był Holender, to druga bezdyskusyjnie dla Polaka!
W decydującym starciu obaj byli już niezwykle zmęczeni, ale początkowo poszli na szaloną wymianę. Polak był niezwykle zdeterminowany i kilka razy wyprowadził serie ciosów. W końcówce Holender atakował wściekle z góry, ale nie zrobił Różalowi krzywdy. Komentatorzy bali się o werdykt. Ale jednak wygrał potwornie zmęczony Marcin Różalski!
Po walce Holender dziękował za walkę i obiecał, że wróci na KSW znacznie lepiej przygotowany. A Marcin? - Kilak godzin przed walką złapała mnie powódź, lało się z góry i z dołu, medycy powstrzymali wodospady. Na szczęście - mówił przy brawach. - A Le Banner? Nie chcę już z nim walczyć, dwa razy się przygotowywałem, coś puszcza, napięcie schodzi jak nagle wchodzi inny zawodnik. Przygotowywałem się pod idola, coś straciłem. Tak naprawdę bałem się, że nie wyjdę do walki. A najgorsze by było, gdyby na białym ringu zostały brązowe plamy...