Niestety, trybuny Orlen Areny zapełniły się tylko w 2/3. Dotarła też maleńka grupka kibiców gości. Wisła Płock prowadziła w 17. minucie 10:7, ale kompletnie stanęła. Mnożyły się niecelne podania i faule, goście wyszli na prowadzenie 12:10. Nie do zatrzymania był rzucający z drugiej linii Alexandru Stamate. Mierzy 208 cm wzrostu, w Płocku grał już w barwach Resity.
Do przerwy płocczanie przegrywali dwoma bramkami, ale solidny poziom prezentował tylko Michał Kubisztal i momentami bramkarz Morten Seier.
W drugiej połowie zrobiło się po 20, ale dokładniejsi goście odskoczyli szybko na 3-4 gole. Było 22:26, Wisłą nie stanowiła zagrożenia z koła i ze skrzydeł, a goście już po dwóch wychodzili do „Kubła”. Za trzecią karę dwuminutową czerwoną kartkę zobaczył Toromanović. Podobnie było we wtorek w Puławach, niestety na razie ten transfer to kompletny niewypał. Może facet się obudzi...
Dopiero w 45. minucie raczej bezradny trener płocczan Lars Walther zauważył, że około 10 goli ma Stamate i może warto wyjść do niego indywidualnie.
Gdy cztery minuty przed końcem Rumunii (12 kadrowiczów w składzie) odskoczyli na 29:25 wydawało się, że jest po meczu. Ale kibice wierzyli do końca w płocki zespół i to oni raz jeszcze poderwali go do walki. I stało się coś na kształt sportowego cudu nad Wisłą. W niesamowitym tumulcie zmęczonego już Kubisztala wspierał rzutami skuteczny Kavas, w bramce szalał Marcin Wichary, a goście zbierali dwuminutowe kary i kartki.
Wisła rzucała gola za golem, a Constanta nie mogła odpowiedzieć bramką. Kibice dopingowali już na stojąco. Wisła wyrównała na 29:29, gdy Rumuni grali przez osiem sekund w czterech w polu. Do końca zostało 40 sekund. Rywale mieli piłkę, ale Nafciarze ją przechwycili i skontrowali. Przy rzucie Kubisztal został powalony na parkiet chwytem żywcem z MMA i kilka sekund przed końcem sędziowie z Norwegii podyktowali rzut karny.
„Kubeł” wytrzymał napięcie, pokonał bramkarza i Wisłą prowadziła 30:29. W ostatniej sekundzie z daleka rzucał jeszcze Stamate, ale „Wichura” był na posterunku i w hali zapanowała euforia. Wisła wygrała 30:29 i zdobyła dwa punkty w Lidze Mistrzów!
Dla kibiców liczy się zwycięstwo, wielkie emocje i cudowny finał. Ale szkoleniowcy mają o czym myśleć, bo Wisła jest w słabiutkiej formie, ten zespół gra obecnie nie trochę, lecz o klasę gorzej od tego, który widzieliśmy wiosną w finałowym pięciomeczu z Vive. Cuda się zdarzają, ale nie w każdej kolejce...
Orlen Wisła Płock - HCM Constanta 30:29 (13:15)
Wisła: Seier, Wichary - Kubisztal 8, Kavas 8, Miszka 4, Backstrom 3, Spanne 3, Wiśniewski 2, Eklemović 1, Toromanović 1, Chrapkowski, Dobelsek, Kwiatkowski, Syprzak
HCM: Stanescu, Popescu - Stamate 10, Buricea 4, Novanc 4, Csepreghi 2, Ghionea 2, Riganas 2, Toma 2, Angelovski 1, Sabou 1, Stavrositu 1, Adzić, Criciotoiu, Irimescu, Sadoveac.
Więcej zdjęć z meczu w naszej galerii >