Stawka środowego meczu w Kielcach byłą ogromna. Orlen Wisła Płock mogła przypieczętować zdobycie tytułu mistrzowskiego, Industria Kielce musiała wygrać, by doprowadzić do decydującej rozgrywki.
Kryzys w pierwszej połowie
Wydaje się, że stawka meczu paraliżowała obie ekipy. Nerwy nieco szybciej opanowali gospodarze, którzy zaczęli zdobywać bramki, mimo kilku obron Mirko Alilovicia. Zegar tykał, a podopieczni Xaviego Sabate nie potrafili przebić się przez obronę Industrii - czy to zawodników z pola czy Bekira Cordaliję. Bośniak w pewnym momencie odbijał więcej, niż co drugą piłkę.
Wisła na pierwszą bramkę czekała równo 6,5 minuty, a zdobył ją Michał Daszek - z rzutu karnego. Na pierwszą bramkę z akcji Nafciarze musieli czekać ponad 10 minut. W tym czasie Industria zbudowała solidną przewagę i pewnym momencie było już 6:1, a Tomas Piroch miał na koncie dwa wykluczenia.
W końcu przyjezdni się otrząsnęli, a sygnał do ataku dał Zoltan Szita - Węgier w trudnym momencie wziął na siebie ciężar gry, zdobył bramkę z beznadziejnej pozycji, a potem dorzucił dwie kolejne z rzędu. Dobre dogranie wykorzystał też Abel Serdio, a przy bardzo dobrej postawie obrony i Alilovicia w 20. minucie było już tylko 7:6 dla Industrii.
W końcówce Wisła znów jednak miała problemy i do przerwy Nafciarze przegrywali 10:7. W dodatku w końcówce pierwszej odsłony w kontrowersyjnej sytuacji sędziowie, po wideoweryfikacji, czerwoną kartką ukarali Mirsada Terzicia.
Pogoń do ostatnich sekund
To wymusiło na Xavim Sabate zmianę na środku obrony. Od tej pory partnerem Leona Susnji był Kirył Samoila. Młody Białorusin okazał się jednym z najlepszych na parkiecie w drugiej połowie i to w dużej mierze jego grze w obronie Wisła zawdzięcza skuteczną pogoń.
Drugą odsłonę zaczynała Industria, więc w teorii mogły być 4 bramki przewagi. Świetną obroną popisał się jednak Mirko Alilović, a jego koledzy ruszyli do odrabiania strat. Już po 5 minutach drugiej połowy było 11:10. Gra zaczęła toczyć się bramka za bramkę - żadna z ekip nie była w stanie wypracować większej przewagi, a oba zespoły grały świetnie w obronie.
Industria długo była z przodu, a to głównie za sprawą rozkręcającego się Michała Olejniczaka. W Wiśle grę w ataku na swoje barki wziął za to Micha Zarabec, a końcówka była "na żyletki". Maestro ze Słowenii w końcu pomylił się z rzutu karnego, a po akcji Olejniczaka było 21:19, ale Wisła postawiła bardzo twardą obronę i w 57. minucie było już 21:21. Bramkę na remis zdobył nie kto inny, jak Zarabec.
Na 32 sekundy przed końcową syreną Słoweniec podał do Abela Serdio, a Hiszpan zdobył bramkę na 22:21 - to było pierwsze prowadzenie Nafciarzy w meczu. Industria była pod ścianą, Tałant Dujszebajew poprosił po czas, a jego zespół, mając 6 sekund do końca meczu, zagrał genialną akcję do Dylana Nahiego. Francuz wyrównał i o wyniku decydowały rzuty karne.
W serii rzutów karnych przewagę od początku miała Wisła, ale w 4 i 5 serii pomylili się Tomasz Piroch i Gergo Fazekas. W zespole Kielc pomylił się za to Cezary Surgiel i Łukasz Rogulski, w pierwszej serii ruzt Szymona Sićki odbił Alilović i Wisła wygrała serię 3:2 i tym samym obroniła tytuł mistrzowski! To 9 mistrzostwo Polski zdobyte przez Orlen Wisłę Płock w historii.
Industria Kielce - ORLEN Wisła Płock 23:24 (10:7, rzuty karne 2:3)
Industria Kielce: Wałach, Cordalija – Olejniczak 5, Nahi 4, Dujshebaev D. 2, Kaddah 2, Moryto 2, Surgiel 2, Dujshebaev A. 1, Karacić 1, Gębala 1, Karalek 1, Monar, Kounkoud, Sićko, Rogulski.
ORLEN Wisła Płock: Hallgrimsson, Alilović – Daszek 4, Piroch, Sroczyk, Serdio 4, Susnja, Samoila, Zarabec 5, Fazekas 1, Krajewski 1, Terzić, Dawydzik 1, Mihić, Szita 3, Zhitnikov 2.
Komentarze (0)