reklama
reklama

Mariusz Misiura po meczu z Widzewem: było 40 osób na kilkanaście tysięcy

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Tomasz Miecznik

Mariusz Misiura po meczu z Widzewem: było 40 osób na kilkanaście tysięcy - Zdjęcie główne

foto Tomasz Miecznik

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportWisła Płock zremisowała w Łodzi z Widzewem 1:1. Po meczu trener Mariusz Misiura przyznał, że szanuje punkt zdobyły w Łodzi.
reklama

Wisła Płock pozostaje niepokonanym zespołem w lidze. Pierwszym zespołem który zatrzymał Nafciarzy okazał się Widzew Łódź - podopieczni Mariusza Misiury zremisowali przy al. Piłsudskiego 1:1. 

- Gratuluję drużynie realizacji celu, którym było zdobycie 10 punktów, to jest najważniejsze. Następny cel to jak najszybciej zdobyć punkt. Co do samego meczu. Bardzo dobra pierwsza połowa, praktycznie cała, taka, jak sobie założyliśmy, oprócz straconej bramki, bo nie byliśmy przez 20 sekund w kompakcie i Widzew od razu to wykorzystał. Druga połowa to dominacja Widzewa, który zepchnął nas do niskiej obrony, ale słowa uznania należą się zawodnikom za skuteczność gry w obronie i Rafałowi za interwencję. Dziękuję drużynie za charakter, który pokazała, bo nas było 40 osób na kilkanaście tysięcy. Jestem dumny z drużyny, że utrzymała ciśnienie i nie dała się sprowokować oraz za skuteczną grę w obronie. Naszym kibicom dziękuję za przyjazd do Łodzi i wsparcie. Uważam, że Widzew ma fajną ofensywną drużynę, być może dziś czujecie zawód wynikiem, bo z przebiegu spotkania prawdopodobnie zasłużyliście na coś więcej, ale z drugiej strony trzeba się nauczyć grać przeciwko niskiej obronie, nie chcę oczywiście nic ujmować swojej drużynie. Dziękuję teżn sztabowi za pracę w mikrocyklu i za czytanie gry w meczu, bardzo pomogło nam to zdobyć 10 punkt w ekstraklasie w tym sezonie

reklama

- podsumował trener Mariusz Misiura.

Trener został dopytany o dominację Widzewa w drugiej odsłonie.

- Zdajemy sobie sprawę z siły Widzewa. Mogę powiedzieć, że bardzo cieszę się, że w naszym zespole od 70. minuty zagrał młody Borowski, rocznik 2007, wychowanek akademii. Musiał pracować dużo w niskiej obronie, ale zbierał cenne doświadczenie. Spotkaliśmy się dziś z bardzo silnym zespołem, z jednym z faworytów do mistrzostwa Polski czy gry w pucharach. Zdajemy sobie sprawę, jakie są tu środki na budowę drużyny. Wiedzieliśmy, że będą momenty w których zepchną nas do niskiej obrony. Kluczem było, żeby skutecznie bronić w niskiej obronie. Dzięki działaniom w defensywie można w tej lidze zdobywać punkty 

- mówił trener Wisły. 

reklama

Szkoleniowiec odniósł się też do sędziowania. W czasie meczu pojawiło się sporo kontrowersji, kilku zawodników z jednej i drugiej drużyny mogło skończyć mecz z czerwoną kartką.

- Byłem w szatni sędziów, podziękowałem za zawody. Myślę, że to było dla nich bardzo trudne spotkanie. Było dużo doświadczonych zawodników, którzy czasami są bardzo cwani i próbują nabrać sędziego. Kilkukrotnie się to udawało. Publiczność reaguje tu żywiołowo. Dla mnie najważniejsze, że "sytuacje sędziowskie" nie zdecydowały o wyniku. Nie chcę oceniać sędziów. Czasami im współczuję, bo muszą w ciągu sekundy podjąć decyzję, a przez 90 minut jedna i druga drużyna są niezadowolone z ich decyzji. Skupiam się bardziej na tym, że to my powinniśmy zagrać perfekcyjnie w defensywie i tej bramki nie stracić. 20-sekundowy błąd, kiedy nie byliśmy w kompakcie, kosztuje nas bramkę. Na to mam wpływ i to chcę egzekwować od drużyny. Pracy sędziego nie chcę oceniać. Życzę im bezpiecznego powrotu do domu 

reklama

- odpowiedział Mariusz Misiura.

W kolejnej odpowiedzi szkoleniowiec Wisły Płock przyznał, że miał do sędziego pretensje o żółte kartki dla Wiktora Nowaka i Daniego Pacheco. Mariusz Misiura na gorąco ocenił, że upomnienia dla jego zawodników wynikały z "cwaniactwa" zawodników Widzewa. 

Trener przyznał, że Iban Salvador wypadł na kilka kolejek

- Wierzę w naszą aktywność na rynku transferowym, a lekarze i fizjoterapeuci zrobią wszystko, żeby postawić naszych kontuzjowanych zawodników na nogi. Były takie momenty, że brakowało nam Ibana

- wskazał Mariusz Misiura.

Maciej Winczewski, dziennikarz Radia Widzew, dopytywał o sytuacje z rzutem karnym i ewentualne czerwone kartki dla Wisły.

reklama

- W naszym sztabie, jak zobaczyli powtórki wideo, od razu była jasna deklaracja, że nie ma rzutu karnego. Oglądamy wszystkie mecze i patrzymy jakie mecze są gwizdanie, a jakie nie. Jeden z trenerów wskazywał, że w podobnej sytuacji w meczu Bruk-Bet Termalici karnego nie było. 

- Łukasz (Sekulski) jest najczęściej faulowanym zawodnikiem w naszym zespole. Całe mecze walczy z dobrymi, silnymi obrońcami. Często chcąc przechytrzyć przeciwnika dostaje mocne uderzenia w nogi. Było bardzo blisko, żeby padła czerwona kartka. Patrząc na dynamikę ataku wydaje mi się, że kilka centymetrów wyżej i jest czerwona kartka. To było na tyle bolesne, że to odczuwał i musieliśmy go zdjąć. To była chyba 70. minuta, moment kiedy Widzew złapał flow, widać, że się napędza. Wydaje mi się, że czymś normalnym było dodanie wiary naszej drużynie, nawet delikatnie sprowokować Widzew. Rozumiem go, że dla niego liczyła się drużyna, żeby dać wsparcie w ostatnich sekundach na boisku, bo czeka nas jeszcze 20 kilka minut. Musieliśmy zostawić dużo serca i charakteru, żeby nie dać się złamać. Atakowaliście z dużym rozmachem i cieszę się, że koniec końców nie było takiej 100% sytuacji

- ocenił trener.

Szkoleniowiec odniósł się też do sytuacji z Aleksandre Kalandadze, który został zdjęty z boiska tuż po upomnieniu od Tomasza Kwiatkowskiego. Gruzin miał na koncie żółtą kartkę, zapewne kolejny faul skończyłby się drugą żółtą kartką. 

- Mieliśmy bardzo trudną rozmowę ze sztabem w przerwie. Zdajemy sobie sprawę, że macie bardzo szybkich skrzydłowych. My wystawiliśmy najszybszych zawodników jakich posiadamy - Sandro i Kevina, żeby dać szansę jakiejkolwiek równowagi plus asekurację z pozycji nr 10. Im szybciej dokonamy zmiany na tej pozycji, to przewaga szybkościowa będzie większa. Czekaliśmy do granicy, że każdy kolejny ruch Sandra to kartka. Obiecał nam, że będzie grał zachowawczo. Kiedy był chaos, sędzia nie szedł z kartonikiem, to dla nas był sygnał, żeby zdjąć. Wiktor Nowak też zachaczył ręką jednego z zawodników i też od razu zdecydowaliśmy na zmianę na Krystiana Pomorskiego, żeby nie kusić losu. Wiedzieliśmy, że przez przerwy będzie doliczone dużo czasu, ok. 10-12 minut, a nie chcieliśmy grać w 10. Uważam, że macie duży potencjał żeby wygrywać mecze bez sytuacji "będzie karny czy nie". Wygrywajcie normalnie, bez karnych. Czułbym się źle, gdyby ten karny spowodował, że nie wywozimy stąd żadnego punktu. Ten karny z naszej perspektywy byłby krzywdzący

- przyznał Mariusz Misiura.

Przed Wisłą Płock derby Mazowsza. Mecz z Legią Warszawa już w niedzielę 17 sierpnia o godz. 20:15. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo