reklama
reklama

Marek Saganowski: Mamy wysoko podniesioną poprzeczkę, ale o to chodzi w sporcie [WYWIAD]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Wisła Płock S.A.

Marek Saganowski: Mamy wysoko podniesioną poprzeczkę, ale o to chodzi w sporcie [WYWIAD] - Zdjęcie główne

foto Wisła Płock S.A.

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportZa niespełna dwa tygodnie zawodnicy Wisły Płock rozpoczną sezon w Fortuna I Lidze. O przygotowaniach do sezonu, celach drużyny, preferowanym stylu gry czy zamieszaniu z Michałem Mokrzyckim rozmawiamy z Markiem Saganowskim, trenerem Nafciarzy.
reklama

Jak pan oceni przygotowania do sezonu? Można powiedzieć, że drużyna była na obozie na Słowacji, trochę odcięta od wydarzeń w Płocku, ale z drugiej strony wszyscy pewnie spoglądali, nasłuchiwali: kto będzie prezesem, kto dyrektorem sportowym? 

Warunki przygotowań były świetne. Graliśmy z naprawdę dobrymi zespołami, z najwyższej półki na Słowacji czy na Węgrzech. Duża lekcja, sprawdzaliśmy dużo aspektów taktycznych. Pod względem sportowym jesteśmy zadowoleni. W 90 proc. zrealizowaliśmy to, co zaplanowaliśmy.

Nikt nie jest głuchy, wszyscy czytamy. Oczywiście staraliśmy się od tego odciąć i pracować tylko nad tym, co powinniśmy zrobić. Taki przekaz poszedł do drużyny. Jedynym mankamentem jest to, co redaktor mówi: nie wiedzieliśmy jak zespół będzie wyglądał jeśli chodzi o personalia.

reklama

Kto ponosi winę za spadek Wisły?

Wszyscy od góry do dołu i musimy to wziąć na barki. Oczywiście zawodnicy grają na boisku, ale uważam, że wszyscy stanąć i powiedzieć, że zawalili. To nie bierze się z jednej czy kilku zawodników czy dotyczy tylko trenera - tak najłatwiej powiedzieć. Chciałbym to jednak zamknąć. Jesteśmy dwa tygodnie przed ligą i nie możemy myśleć o tym, co było kiedyś. To tracenie dobrej energii na coś, czego już nie możemy zmienić. Musimy zmienić drużynę, pewne zachowania sportowe, taktyczne, techniczne i patrzeć do góry.

Czy pana zdaniem zawodnicy, którzy tu zostali, potrafią odciąć to grubą kreską i powalczyć o awans?

reklama

Na początku przygotowań nie było to jeszcze takie łatwe do zrobienia. Dzisiaj mogę powiedzieć, że na pewno wielu z tych zawodników już o tym zapomniało i pracuje na swoją przyszłość, którą tu kreujemy.

Rozmawiał pan już z prezesem Piotrem Sadczukiem dłużej? 

Oczywiście, to naturalne. Spotkaliśmy się z prezesem i dyrektorem sportowym zaraz po powrocie ze Słowacji. Jesteśmy po rozmowach. Wiemy, co robimy.

Usłyszał pan, że celem jest awans?

Każdy zespół, który zaczyna w tej lidze, myśli o awansie. My też musimy o tym myśleć. Mamy wysoko podniesioną poprzeczkę, ale o to chodzi w sporcie. Chcesz wygrywać, grać w najwyższej klasie rozgrywkowej i dla mnie to nic dziwnego. Trzeba stworzyć drużynę, która będzie mocno w to wierzyła i chciała o to walczyć.

reklama

Czy na dziś pana zdaniem Wisła Płock jest w stanie powalczyć o jedno z dwóch czołowych miejsc?

Tak. Jeżeli utrzymamy zespół, który dziś mam w szatni i dodamy do tego 2-3 wzmocnienia, to tak. 

Gdzie potrzeba największych wzmocnień? Wydaje się, że problemy ma zwłaszcza defensywa.

Na pewno potrzebni są stoper, prawy obrońca, kreatywna “10” i wzmocnienie siły uderzeniowej z przodu. 

Jak pan się odniesie do zamieszania z Michałem Mokrzyckim? Wydawało się, że po pierwszej chwili zaakceptował to, że jest w Wiśle, a tymczasem ten wpis na Twitterze… To nie pomaga ani Michałowi, ani drużynie.

reklama

Niefortunne zachowanie Michała. Przeprosił drużynę, rozmawialiśmy długo i mocno na ten temat. Nie pochwalam tego. Jesteś w klubie i musisz szanować kibiców oraz koszulkę, którą nosisz. Przyjął to z pokorą, przeprosił i to jest ważne dla zespołu.

Czyli Michał na dziś pracuje normalnie pracuje i jest brany pod uwagę w I zespole?

Michał na dziś pracuje i jest zawodnikiem Wisły Płock.

Jakie było pana stanowisko w sprawie Dominika Furmuna?

To decyzja prezesa, dyrektora i trenera.

Jak do zespołu wprowadził się Nikola Srećković? Na papierze wygląda na bardzo dobry transfer, niejeden klub z ekstraklasy by się go nie powstydziło.

Na pewno jest to dobry zawodnik. Na dziś pracujemy nad wzmocnieniem jego motoryki. Nikola pojechał z nami tylko na obóz, czyli jest 10 dni w treningu, a 4 tygodnie był poza treningiem. Warto też wspomnieć o Milanie Spremo, który przyszedł z ŁKS-u. Znają się z przeszłości i choćby ostatnie 30 minut meczu ze Spartakiem Trnava pokazało, że jeśli dojdą do swoich parametrów fizycznych, to na pewno będziemy zadowoleni.

Sparing, o którym trener mówi, był trochę pechowy. W niegroźnej sytuacji Dawid Kocyła łamie kostkę i przez kilka tygodni będzie pauzował. To duże osłabienie?

Oczywiście, tak samo jak osłabieniem jest brak Aleksandra Pawlaka, Mateusza Lewandowskiego. Dlatego co powiedziałem: jeśli ten zespół zostanie wzmocniony 3 zawodnikami, nad którymi pracują dyrektor sportowy i prezes, to będzie silna kapela. Tego nie można jednak wykluczyć: kontuzje, żółte kartki czy słaba forma. Dlatego ważne, żeby zespół nie miał 14 czy 16 zawodników gotowych na grę w I lidze, tylko 24.

Sezon długi, 34 kolejki, tak jak mówi trener przyjdą kontuzje, kartki. Czy trener będzie stawiał na walkę w Pucharze Polski?

Jak najbardziej. Nigdy tego nie odpuszczałem, to piękna przygoda. W ostatnich dwóch klubach, które prowadziłem samodzielnie, byliśmy w ćwierćfinale.

Trenerzy zazwyczaj w początkowych rundach Pucharu Polski dają szansę z drugiego szeregu, którzy grają mniej. Mają szansę udowodnić, że cały czas są pod prądem i powinni być w kręgu zainteresowań trenera.

Roszady zawsze będą w przypadku takich meczów. Ja biorę pod uwagę konkretną formę danego zawodnika. W moim zespole nikt nie dostanie nic za darmo. Trzeba się pokazać, wywalczyć, zasłużyć. Muszę widzieć, że jeśli na ławce siada ktoś, kto zasługuje na granie, siada na ławce, to widzi, że kolega który wchodzi też na to zasłużył, a nie dostał coś z przypadku.

Jedno z miejsc jest jednak przydzielone, bo musi grać młodzieżowiec.

Mamy zawodników na każdej pozycji - jest napastnik, bramkarz. Zawsze jest rywalizacja. Próbuję przekazać to zawodnikom w szatni, że po każdym meczu: wygranym czy przegranym, trzeba dalej rywalizować o miejsce w składzie. 

Czy wyobraża pan sobie sytuację, że w pierwszym składzie Wisły gra 2-3 młodzieżowców? 

Jak najbardziej. Jak ktoś sobie zasłuży, to mogę grać 11 młodzieżowcami. Nie mam z tym problemu. Każdy trener, który ma dobrych młodzieżowców i potrafi im dać szansę, a oni ją wykorzystują, to ja nie patrzę w metrykę. Mogę mieć 38-latka, który się sprawdza - nie mam z tym problemu. Mogę mieć też 16-letniego zawodnika, od którego będę zaczynał skład.

Jaki futbol Marek Saganowski będzie wpajał zawodnikom? Trochę widzieliśmy podczas okresu przygotowawczego, ale myślę, że to wymaga jeszcze rozwinięcia.

Na pewno, to jest proces.

Pytam, bo przez ponad rok pracował Pavol Stano i miał dość jasne założenia. Wiadomo, że na każdy mecz są inne założenia, ale filozofia jest ta sama.

Na pewno wysoki pressing, zwłaszcza u siebie w domu, choć pewnie będą momenty, kiedy będziemy spadali do średniego. Przede wszystkim gra do przodu, zminimalizowanie gry do tyłu i utrzymywania się na własnej połowie. Bardziej preferuję bezpośrednią grę box to box w stylu Championship.

Czyli zawodnicy muszą się nabiegać.

Zawodnicy muszą pracować, dynamicznie, agresywnie podchodzić pod zawodnika, który ma piłkę i nie czekać na rozwinięcie akcji przeciwnika.

Pytałem już dziesiątki piłkarzy i nikt nie wie. Może pan zna odpowiedź: dlaczego trudniej gra się na wyjeździe?

Też nie wiem, tak to bywa. Taka jest charakterystyka piłki nożnej.

Pytam, bo my dwa pierwsze mecze gramy na wyjeździe. Może się tak zdarzyć, że zaczniemy nie najlepiej, ale wiele osób wskazuje, że na dłuższą metę najważniejsza będzie systematyczność. 

Jestem tego samego zdania. Nie liczy się początek, tylko końcówka. Jeśli chcemy grać o coś większego, to nie ulega żadnej wątpliwości, że musi być systematyczność. Nie interesują mnie dwa zwycięstwa z rzędu. Mnie interesuje kilka, stworzenie twierdzy “Płock”, ale to jest proces, który od 4 tygodni wdrażamy. 

A jak wygląda sytuacja zawodników, którzy mogą nas opuścić? Wiadomo, że o Michała Mokrzyckiego pyta ŁKS, są zapytania o Fryderyka Gerbowskiego, sporych pieniędzy możemy spodziewać się za Steva Kapuadiego. Pewnie jakieś odejście trzeba brać pod uwagę, nie ma zawodników nie na sprzedaż.

To prawda. Zdajemy sobie z tego sprawę. Mam nadzieję, że wszyscy albo chociaż większość zostaną. Powtórzę kolejny raz: obecna szatnia plus trzech doświadczonych zawodników i jesteśmy w stanie podnieść do bardzo wysokiego poziomu. Nie jestem w stanie dziś odpowiedzieć kto odejdzie, a kto zostanie.

Rozmawiał Michał Wiśniewski 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama