Obie drużyny w 2021 roku przeżywają dobre chwile, choć passę Nafciarzy zburzyła wysoka porażka w Warszawie. Mecz z Wisłą Kraków miał pokazać, że demolka przy Łazienkowskiej była tylko wypadkiem przy pracy. Spotkanie przebiegało dokładnie tak, jak można było przewidywać przed pierwszym gwizdkiem.
Radosław Sobolewski i Peter Hyballa stawiają na agresywną grę, aktywny pressing. Tak właśnie wyglądało pierwsze 45 minut przy Łukasiewicza 34. Zawodnicy skakali sobie do gardeł i w środku pola nie było miejsca na rozegranie. Dominowała walka w centralnym sektorze boiska, a przy tym było mnóstwo niedokładności. W pierwszej połowie drużyny stworzyły sobie po zaledwie jednej dobrej sytuacji do strzelenia gola. W 12. minucie dobrą piłkę od Torgila Gjertsena dostał Mateusz Szwoch, ale pomocnik nie trafił w bramkę. Kilka minut Damian Zbozień stracił piłkę w środku pola, a Yaw Yeboah popędził w kierunku bramki Krzysztofa Kamińskiego. Dograł do Felicio Brown-Forbsa, a napastnik uderzył nieźle, choć Kamiński sparował uderzenie. Sytuację ratował jeszcze Angel Garcia. Poza tym walka, walka i jeszcze więcej walki.
Pierwsze 45 minut sporo kosztowało jedną i drugą drużynę. Po zmianie stron miejsca do gry było nieco więcej, więc i spotkanie było atrakcyjniejsze. Od początku do żywszych ataków ruszyli Nafciarze i wynik powinien otworzyć Gjertsen. Norweg dostał świetne podanie od Mateusza Szwocha, ale najpierw miał spore problemy z opanowaniem piłki i jeszcze większe z wykończeniem akcji. Co nie udało się skrzydłowemu, udało się jednak Damianowi Rasakowi. Sytuacja była niemal bliźniacza, bo znów dogrywał Szwoch, a pomocnik niewiele myśląc uderzył po długim słupku i pokonał Mateusza Lisa.
Wiślacy mogli i powinni pójść za ciosem - w odstępie zaledwie kilkudziesięciu sekund bardzo dobre okazje mieli Lewandowski i Szwoch. Napastnik spóźnił się z wbiciem futbolówki do bramki, zaś uderzenie nożycami najlepszego asystenta w lidze było bardzo niecelne. Gospodarze kontrolowali jednak przebieg spotkania. Wtem stało się coś niewytłumaczalnego.
Zaczęło się od kontuzji Jakuba Rzeźniczaka. Stoper rozgrywał świetne zawody, ale w końcówce poczuł ból w mięśniu długłowym uda i nie ryzykował pogłębienia urazu. Poza tym Radosław Sobolewski zdecydował się zdjąć Lewandowskiego i Gjerstsena, więc na boisku zameldowali się Kacper Rogoziński, Patryk Tuszyński i Milan Obradović. Trener zapewne liczył, że Wiślacy zagrają mądrze, będą utrzymywać się przy piłce maksymalnie daleko od własnego pola karnego, ale plan błyskawicznie się posypał.
Wisła Płock straciła bramkę, której nie powinna stracić. Stefan Savić zakręcił Rogozińskim, dograł do Rafała Boguskiego, a pomocnika Białej Gwiazdy do linii końcowej odprowadził Milan Obradović. 36-latek zdołał jednak kopnąć piłkę w kierunku bramki Kamińskiego i ku zaskoczeniu wszytkich centrostrzał... wpadł do siatki nad głową golkipera. Była 82. minuta, a podopieczni Petera Hyballi, w przeciwieństwie do Nafciarzy, poszli za ciosem. 3 minuty później po rzucie rożnym drugą bramkę dla gości zdobył Uros Radaković. Serb gola okupił kontuzją - zderzył się głową z Obradoviciem i boisko opuszczał na noszach. Wyglądało to bardzo źle.
Po kilku minutach Tomasz Kwiatkowski wznowił mecz. Goście prowadzili i w końcówce to Wisła Płock musiała postawić wszystko na jedną kartę. Nie wyszło, a w doliczonym czasie gry to krakowianie postawili kropkę nad "i". Pojedynek z Jeanem Carlosem przegrał Rasak, Obradović interweniował nieporadnie w staciu z Brown-Forbsem, a Boguski przełożył Angela Garcię i ustalił wynik spotkania na 3:1.
Przez 80 minut Nafciarze byli lepszym zespołem, w drugiej połowie powinni przechylić szalę na swoją stroną, ale w końcówce zabrakło koncentracji.
- Na losy wpłynęły dwie rzeczy. Pierwsza to zejście Kuby Rzeźniczaka spowodowane kontuzją. Druga to wejście na boisko Rafała Boguskiego, który sam przesądził o losach spotkania - ocenił na pomeczowej konferencji Radosław Sobolewski.
Przed Wisłą Płock zaległy mecz ze Stalą Mielec. Spotkanie w ramach 16. kolejki PKO Ekstraklasy zaplanowano na czwartek 4 marca. Początek meczu o 20:30.
Wisła Płock - Wisła Kraków 1:3 (0:0)
bramki:
1:0 - Rasak 67'
1:1 - Boguski 82'
1:2 - Radaković 86'
1:3 - Boguski 90'+7'
Wisła Płock: Krzysztof Kamiński, Damian Zbozień, Jakub Rzeźniczak (75' Milan Obradović), Alan Uryga, Angel Garcia, Dusan Lagator (90' Cillian Sheridan), Filip Lesniak, Mateusz Szwoch, Damian Rasak, Torgil Gjertsen (75' Patryk Tuszyński), Mateusz Lewandowski (75' Kacper Rogoziński).
Wisła Kraków: Mateusz Lis, Serafin Szota (77' Uroš Radaković; 90' Souleymane Koné),Michal Frydrych, Maciej Sadlok, Piotr Starzyński (72' Jean Carlos Silva), Patryk Plewka, Chuca (72' David Mawutor), Stefan Savić, Yaw Yeboah, Zan Medved (77' Rafał Boguski), Felicio Brown-Forbes.
Żółte kartki: Lagator - Szota, Frydrych.
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.