reklama

Incydent po meczu Wisły. Dominik Furman i Patryk Stępiński wyjaśniają sytuację

Opublikowano:
Autor:

Incydent po meczu Wisły. Dominik Furman i Patryk Stępiński wyjaśniają sytuację - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportPo frustrującym spotkaniu z Arką Gdynia dwaj piłkarze płockiej drużyny na oczach kamer telewizyjnych rzucili się sobie do gardeł. O co poszło zawodnikom i jaka atmosfera panuje teraz w szatni? Zapytaliśmy o to obu piłkarzy Wisły Płock.

Po frustrującym spotkaniu z Arką Gdynia dwaj piłkarze płockiej drużyny na oczach kamer telewizyjnych rzucili się sobie do gardeł. O co poszło zawodnikom i jaka atmosfera panuje teraz w szatni? Zapytaliśmy o to obu piłkarzy Wisły Płock. 

W piątek 4 listopada Wisła Płock zmierzyła się przy Łukasiewicza z Arką Gdynia. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, a płocczanie, pomimo dobrej gry, nie potrafili pokonać Konrada Jałochy. Pomimo wywalczenia tylko jednego oczka podopieczni trenera Marcina Kaczmarka bezdyskusyjnie byli lepszym zespołem. Niestety, żadna z wypracowanych sytuacji nie przyniosła bramki. Wisła raziła nieskutecznością, co przełożyło się na frustrację wśród zawodników. Po końcowym gwizdku doszło do spięcia pomiędzy Dominikiem Furmanem i Patrykiem Stępińskim, co uchwyciły kamery Eurosportu i Lotto Ekstraklasy. O co poszło obu zainteresowanym i czy sternikom Wisły udało się już zażegnać powstały konflikt? O całym zajściu udało się nam porozmawiać zarówno z obrońcą, jak i pomocnikiem.

Portal Płock: Jak doszło do tej nieprzyjemnej sytuacji po meczu pomiędzy tobą a Dominikiem Furmanem?

Patryk Stępiński: Nie chciałbym się za bardzo rozwodzić nad tą sytuacją. Sprawa została już wyjaśniona i pozostanie w pewnym sensie tajemnicą szatni. Między mną a Dominikiem sytuacja jest już jasna. Musimy teraz patrzeć w przyszłość.

Po raz kolejny nie udało się wygrać, mimo że byliście lepszym zespołem. Narastała zapewne frustracja.

Zgadza się. Zebrało się sporo negatywnych emocji po tej dłuższej przerwie bez zwycięstwa. Różnie ludzie reagują w tego typu sytuacjach, jedni  spokojnie, inni bardziej nerwowo. Każdy ma też swoje przemyślenia. Oczywiście miejsce i czas rozwiązywanie tego typu sytuacji nie były najlepsze. Stało się, nie cofniemy tego. Na szczęście wszystko jest już jasne i jestem pewien, że więcej się to nie powtórzy.

Czyli można śmiało powiedzieć, że Patryk Stępiński i Dominik Furman nadal są kolegami z boiska?

Oczywiście. Przed nami jeszcze dużo meczów i nie ma się co obrażać. Jesteśmy zespołem i mamy takie same cele, które obraliśmy sobie przed sezonem. Musimy patrzeć w przyszłość i ciągnąć ten wózek w jednym kierunku. Do tej pory w szatni nie było większych nieporozumień. Była to pierwsza i ostatnia tego typu sytuacja, wynikająca tylko i wyłącznie z naszej frustracji po meczu.

Jak generalnie układa Ci się współpraca z Dominikiem na boisku?

Dominik przyszedł do Wisły, żeby pomóc nam wszystkim, żeby gra zespołu wyglądała jak najlepiej. Różnie reaguje na boisku, ale to jest piłka nożna i każdy ma prawo reagować na swój sposób. Nie zapominajmy, że my wszyscy mamy dobre intencje i chcemy jak najlepiej dla drużyny i kibiców. Dominik bardzo nam pomaga na boisku, my pomagamy Dominikowi. Każdy chce, żeby wszyscy prezentowali się jak najlepiej. To właśnie składa się na wynik całego zespołu. Nasza gra nie wygląda źle, brakuje tylko ostatniego podania czy wykończenia. Nie załamujemy się, pracujemy nad poprawą naszej gry i eliminacją błędów a sporach nie ma już mowy.

***

Udało się nam skontaktować również z Dominikiem Furmanem, którego także zapytaliśmy o konflikt między zawodnikami. 

Po ostatnim gwizdku doszło do spięcia z Patrykiem Stępińskim.

Dominik Furman: Nie podszedłem do kibiców po meczu. To był mój błąd, do czego się przyznaję. Nie oznacza to jednak, że ich nie szanuję. Bez kibiców to wszystko nie miałoby przecież sensu, a my doceniamy ich wsparcie. Po meczu pojawiła się frustracja i nerwy, że nie potrafiliśmy udokumentować golem tego, że byliśmy po raz kolejny lepszym zespołem. Sytuacja z Patrykiem to już temat zamknięty. Nie ma sensu się nad tym rozwodzić. Wina zawsze leży po środku. Szkoda tylko, że to wszystko wydarzyło się na boisku. Pojawił się niepotrzebny rozgłos. Wiadomo, że łatwo jest dobijać leżącego, czyli w tym wypadku naszą drużynę, jak to robią niektóre media.

Jak określiłbyś aktualną atmosferę w płockiej szatni?

Cóż, pewnie wielu to zaskoczy, ale atmosfera w naszej szatni jest bardzo dobra, a nawet znakomita. Niestety, nie ma wyników, więc nie możemy być szczęśliwi i tryskać dobrym humorem. Jesteśmy ambitni i chcemy wygrywać. Nie samą piłką jednak człowiek żyje – atmosfera w szatni jest w tym wypadku kluczowa. Mogę śmiało powiedzieć, że w mojej ocenie jest to jedna z najlepszych szatni, w której miałem okazję pracować. Wszyscy są otwarci, życzliwi, piłkarze spędzają ze sobą wolny czas. To jest bardzo budujące. Chciałbym, żeby ludzie wiedzieli, że w Wiśle Płock, mimo ostatnich niekorzystnych wyników, atmosfera jest bardzo pozytywna.

Czyli konflikt z Patrykiem przechodzi do historii?

Wyjaśniliśmy już sobie z Patrykiem całą sytuację. Przeprosiliśmy również szatnię, podaliśmy sobie dłonie. Chłopaki również nie mieli do nas żalu. Wszystko jest już wyjaśnione. Zdaję sobie jednak sprawę, że media będą do tego jeszcze wracać.  Ale ja powiem tyle – temat jest już zamknięty, a my skupiamy się już tylko na kolejnym meczu.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE