Kibice, którzy do ostatniego miejsca zapełnili ustawione na Starym Rynku trybuny, ostrzyli sobie zęby na rywalizację aktualnego mistrza świata Pawła Wojciechowskiego z rewelacyjnym Niemcem Raphaelem Holzdeppe. Niestety, okazało się, że Wojciechowski nie doszedł jeszcze do siebie po kontuzji i niemal w ostatniej chwili zrezygnował ze startu. Pojawił się jednak w Płocku i służył radą zarówno reprezentantom Polski jak i wszystkim innym zawodnikom.
Przyglądający się temu kibice szybko doszli do wniosku, że tyczkarz bydgoskiego Zawiszy może być w przyszłości doskonałym trenerem. Sam zainteresowany przyznał, że myśli wprawdzie o zajęciu się kiedyś trenowaniem innych, jednak na razie skakanie sprawia mu tyle przyjemności, że nie zamierza kończyć kariery. Mimo, że często boryka się z kontuzjami.
Rywalizacja tyczkarzy początkowo miała zaczynać się na 505 cm, ostatecznie jednak zawodnicy i organizatorzy uzgodnili, że najniższą wysokością będzie 525 cm. Dość niespodziewanie okazało się, że kilku zawodników miało spore problemy z jej zaliczeniem.
Z upływem czasu poszczególni tyczkarze zaczęli się rozkręcać, a klasą dla siebie był Raphael Holzdeppe, który wygrał konkurs, skacząc 580 cm. Kiedy był już pewny wygranej, poprosił o zawieszenie poprzeczki na 602 cm, ale atak na rekord Niemiec tym razem zakończył się niepowodzeniem. Szkoda, bo taki rezultat już w pierwszej edycji płockiego mitingu mógł stanowić jego wielką reklamę.
Dziesięć centymetrów niżej od Niemca skoczył obchodzący właśnie urodziny Lazaro Borges. Dzięki temu mógł cieszyć się ze srebrnego medalu. A na najniższym stopniu podium stanął Siergiej Kuczerianu. Rosjanin skoczył 565 cm.
W pchnięciu kulą bardzo interesująca okazała się rywalizacja Tomasza Majewskiego z Dylanem Armstrongiem. Polak już po pierwszej próbie objął prowadzenie, lecz zawodnik z Kanady zdołał pchnąć nieco dalej. Ostatnie słowo należało jednak do dwukrotnego Mistrza Olimpijskiego, który triumfował z wynikiem 20,70 metra.
Fot. Tomasz Paszkiewicz