W piątkowy wieczór w strugach deszczu piłkarze Wisły Płock zremisowali z Olimpią Elbląg 1:1. A kibice Nafciarzy po raz kolejny wywiesili flagę z przekreślonym sierpem i młotem.
W czwartej kolejce pierwszoligowcy z Płocka grali na własnym stadionie z Olimpia jako… goście. To dlatego, że Olimpia ma problemy ze stadionem. Płocczanie prowadzili od 33. minuty po strzale Kamila Bilińskiego. Jeszcze w pierwszej połowie Robert Chwastek znalazł się w sytuacji sam na sam z golkiperem gości, miał mnóstwo czasu, ale ku rozpaczy kibiców trafił właśnie w niego.
Na boisku trwała dość wyrównana walka, a przy „młynie”, czyli najbardziej zagorzałej części fanów Wisły, znów pojawiła się zakazana przez PZPN flaga z przekreślonym sierpem i młotem oraz herbem Petrochemii. I wisiała spokojnie całe spotkanie. Tym razem nie wzbudziła żadnego zainteresowania delegata PZPN, przynajmniej do kibiców nie dotarły żadne tego sygnały. Tym razem – bo tydzień temu za tę samą flagę kibic Wisły Płock trafił na policyjny dołek (szerzej o całej awanturze czytaj ).
Tuż przed przerwą nad boiskiem przeszła nawałnica, że sporo osób wręcz uciekała ze stadionu gdzieś po dach. Gorąco było jedynie w „młynie”, gdzie kilkadziesiąt osób zdjęło koszulki. Ta grupa zawzięcie walczyła na gardła i słowa z około trzydziestoma fanami z Elbląga, którzy dumnie wkroczyli na swoją trybunę dopiero po 20-25 minutach spotkania. Delikatnie mówiąc, strony nie darzyły się sympatią i uprzejmościami…
W drugiej połowie Wisła miał swoje szanse, ale to goście wyrównali. W polu karnym po starciu z płockim obrońcą przewrócił się napastnik rywali i sędzia podyktował rzut karny. Wyrównał na 1:1 Adam Banasiak, choć Krzysztof Kamiński wyczuł jego intencje i odbił piłkę, ale ta i tak wpadła pod poprzeczkę.
Około 80. minuty szalikowcy Wisły zaczęli skandować hasło „precz z komuną”, więc natychmiast usiłował uciszyć ich spiker. Było pewne jak w banku, że nikt go nie posłucha i zostanie wygwizdany, ale w sukurs przyszli mu… Nafciarze. Otóż w tym samym momencie zakotłowało się pod bramką Olimpii, płocczanie strzelali z bliska dwa lub trzy razy, pachniało golem, ale ostatecznie goście się wybronili.
Wisła rzuciła się, by strzelić drugiego gola, ale nie wykorzystała kilku wyśmienitych okazji. Najlepszą miał wprowadzony w 69. minucie Brazylijczyk Ricardinho – kilka minut przed końcem strzelał z zaledwie dwóch metrów, ale bez rezultatu. Kibice opuszczali stadion zawiedzeni, bo gospodarze bez wątpienia zasłużyli na trzy punkty.
Już w sobotę 20 sierpnia o godz. 18.30 kolejny mecz w Płocku, znów z beniaminkiem, ponownie z Olimpią. Ale tym razem Olimpią Grudziądz.
Olimpia Elbląg – Wisła Płock 1:1 (0:1)
0:1 Biliński (33.)
1:1 Banasiak (58. Karny)
Olimpia: Stodoła – Wojciechowski, Staniek, Pacan, Szary – Zaniewski, Sierant, Banasiak (90. Dremluk), Kaczmarczyk, Iwan (71. Pietroń) - Koczon (46. Bartosiak).
Wisła: K. Kamiński – Nadolski, Kursa, Wyczałkowski, Jakubowski – Jaroń, Sielewski, Zagurskas, Kamiński, Chwastek (69. Ricardinho) – Biliński (76. Daniel).
Żółte kartki: Zaniewski – Sielewski. Czerwona kartka: Zaniewski (87. za drugą żółtą)
Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków)
Widzów: 3000
Mariusz Sobczak