Ostatni tydzień w Płocku upłynął pod kątem pożegnania Radosława Sobolewskiego i szukania jego następcy. Do końca sezonu zespół poprowadzi Maciej Bartoszek, a co dalej - na razie nie wiadomo. Uwaga wszystkich skupiała się osobie szkoleniowca, a tymczasem przed Wisłą Płock było jeszcze 6 kolejek, a utrzymanie nie jest w 100 proc. pewne. Ostatni miesiąc w Ekstraklasie będzie dość szybki, a Nafciarzom od lutego nie udało się wygrać. O przełamanie przyszło walczyć z Jagiellonią Białystok i choć się nie udało, to w przyszłość można patrzeć z pewną dozą optymizmu.
Jeśli ktoś liczył na mityczny efekt "nowej miotły", to po pierwszym kwadransie mógł być usatysfakcjonowany. Wisła grała wysoko, wygrywała walkę o środek pola i mogła się podobać. Nafciarze od początku robili to, z czym mają problemy przez większość sezonu - stwarzali zagrożenie pod bramką rywali. I choć dośrodkowanie Dawida Kocyły do Piotra Tomasika było przeciągnięte, Jakub Rzeźniczak niedokładnie zgrał piłkę wolejem w trudnej sytuacji, to można było odczuć zmianę w grze ofensywnej. Kilka minut później do dośrodkowania najwyżej wyskoczył Patryk Tuszyński, a Xavier Dziekoński wyszedł z linii bramkowej. Gości uratował Taras Romanczuk, wybijając piłkę tuż przed linią bramkową.
Po kwadransie napór Wisły osłabł, a goście nieco się otrząsnęli i zaczęli gościć w okolicach pola karnego Krzysztofa Kamińskiego. Gra się wyrównała, ale gola jako pierwsi strzelili przyjezdni. Zaczęło się od Damiana Rasaka, który zbyt łatwo przewrócił się po kontakcie z rywalem, do czego z resztą przyznał się w rozmowie z reporterem Canal+. Kontra Jagi popędziła jednak w kierunku bramki Wisły, Maciej Makuszewski dobrze dograł do Jesusa Imaza, którego z radaru spuścił Alan Uryga. Hiszpan nie miał problemu z wykończeniem akcji.
Wisła jeszcze miała swoje okazje w pierwszej odsłonie, m.in. po dograniach Dawida Kocyły, który mecz powinien skończyć z 1 albo nawet 2 asystami. Pech chciał, że partnerzy mijali się z piłką. Gdyby w tych dograniach było więcej precyzji, Nafciarze nie musieliby się martwić o choćby punkt.
Po zmianie stron Wisła znów ruszyła do ataku, ale po kwadransie od wznowienia sytuacja Nafciarzy jeszcze bardziej się skomplikowała. Seria błędów po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, piłka trafiła do Bartosza Bidy, a ten w efektowny sposób podwyższył na 2:0.
Gdybyśmy mogli zajrzeć do głowy Maciej Bartoszka pewnie usłyszelibyśmy "nie tak to miało wyglądać". Wisła nie grała bardzo źle, ale cóż z tego, skoro w piłce nożnej liczą się zdobyte bramki. Trener dokonał roszad w składzie, wpuścił Cilliana Sheridana i Giorgiego Merebaszwilego, dla którego to pierwsze minuty na boisku od 29 stycznia. Gruzin okazał się prawdziwym talizmanem, bo po jego wejściu Nafciarze zdobyli obie bramki, choć bez jego udziału.
Nadzieję w szeregi Nafciarzy wlał Mateusz Szwoch, który zdobył gola w kuriozalnych okolicznościach. Pomocnik uderzał z daleka z rzutu wolnego i trudno nawet w 100 proc. ocenić czy to nie miało być dośrodkowanie. Fakty są takie, że piłki nie przeciął żaden z zawodników, a Dziekoński był pewny, że odprowadza piłkę która za chwilę wyjdzie za linię. Tymczasem futbolówka odbiła się od słupka i wpadła do bramki rozgrywającego niezły mecz bramkarza Jagi.
Wisła starała się atakować coraz śmielej i mogła zostać skarcona, ale bramkę Imaza anulował VAR. Sędziowie dopatrzyli się minimalnego spalonego. Jaga jednak nie zamierzała bronić się rozpaczliwie w obrębie swojego pola karnego. Wręcz przeciwnie - goście starali się grać wysoko. Wydawało się, że dopną swego, ale w ostatniej z 6 doliczonych minut Nafciarze mieli jeszcze rzut wolny. Warto dodać, że na własnej połowie.
Daleka piłka w kierunku pola karnego, futbolówkę zgrał Sheridan, Tuszyński wyłożył do Alana Urygi, a kapitan Wisły precyzyjnym strzałem dał swojej drużynie remis.
Wisła Płock zagrała przyzwoite spotkanie i po porażkach Podbeskidzia Bielsko Biała i Stali Mielec Nafciarze powiększyli swój bufor bezpieczeństwa o punkt. W 25. kolejce PKO Ekstraklasy podopieczni Macieja Bartosza zagrają z Cracovią. Pierwszy gwizdek w Kraowie w środę 21 kwietnia o 20:30.
Wisła Płock - Jagiellonia Białystok 2:2 (0:1)
bramki:
0:1 Imaz 35'
0:2 Bida 61'
1:2 Szwoch 78'
2:2 Uryga 90'
Wisła Płock: 1. Krzysztof Kamiński, 15. Kristian Vallo, 25. Jakub Rzeźniczak, 18. Alan Uryga (C), 24. Angel Cabezali, 6. Damian Rasak, 23. Filip Lesniak (63' 26. Cillian Sheridan), 9. Dawik Kocyła (77' 11. Piotr Pyrdoł), 14. Mateusz Szwoch, 7. Piotr Tomasik (75' 10. Giorgi Merebaszwili), 8. Patryk Tuszyński.
Jagiellonia Białystok: 55. Xavier Dziekoński, 15. Kris Twardek, 3. Błażej Augustyn, 25. Bogdan Tiru, 27. Bartłomiej Wdowik, 26. Martin Pospili (90', 4. Myroslav Mazur), 6. Taras Romanczuk (C) (81', 16. Ariel Borysiuk), 10. Maciej Makuszewski (67', 14. Tomas Prikryl), 11. Jesus Imaz, 31. Bartosz Bida (66', 7. Konrad Wrzesiński), 21. Jakov Puljić (90', 36. Maciej Bortniczuk).
Żółte kartki: Rasak, Rzeźniczak - Țîru, Wrzesiński.
Sędzia: Jarosław Przybył
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.