Rozmawiamy niecałe 24 godziny po meczu. Może pan na chłodno powiedzieć czy taki wynik braliście pod uwagę, czy raczej przed meczem byście to wzięli z pocałowaniem w rękę?
Adam Wiśniewski: Każde zwycięstwo oczywiście cieszy, mamy trzybramkową zaliczkę. Z drugiej strony te trzy bramki w piłce ręcznej to jest, możemy powiedzieć nic, bo nawet rok temu jak spojrzymy na mecz Montpellier z Kielem - bodajże było dziewięć bramek przewagi dla Montpellier w Montpellier, w Kilonii tam przegrali potem różnicą dziesięciu. Piłka ręczna jest bardzo szybkim sportem, więc ta zaliczka trzech bramek jest to nic. Nie możemy jechać z nastawieniem do Nantes, że mamy zaliczkę plus trzy. Jedziemy na pewno z nastawieniem, żeby wygrać tam mecz. Oczywiście to będzie bardzo, bardzo trudne. Ciężko tam się gra, aczkolwiek myślę, że mamy niewielką mentalną przewagę, bo grając z nimi dwa lata temu zremisowaliśmy w ORLEN Arenie. Potem był remis w Nantes i wygrana po karnych. Dwa lata później wygrywamy trzema bramkami.
Oczywiście słyszałem różne głosy… Niedosyt, że mogło być więcej. Oczywiście, że mogło być więcej. Mogło być plus pięć, plus sześć, bo też taka możliwość się nadarzyła. W drugiej połowie prowadziliśmy bodajże z sześcioma bramkami, ale też przed końcem oni mieli piłkę na kontakt, więc to mogło się potoczyć w dwie strony. Jedziemy do Francji z zaliczką, trzema bramkami i na pewno jedziemy tam walczyć o zwycięstwo. Jeżeli będziemy myśleli, że mamy trzy bramki zaliczki, to dzisiaj w piłce ręcznej dobrze wiemy, że to jest nic.
Tak naprawdę w dziesięć minut może być po całej tej przewadze.
Oczywiście, bo można po prostu źle wejść w mecz i już. Wracając jeszcze do tego meczu z Nantes dwa lata temu. Bodajże w pierwszej połowie przegrywaliśmy sześcioma bramkami, więc była tam bardzo ciężka walka i mozolna praca, żeby odrobić to. Na końcu już prowadziliśmy dwoma czy jedną bramkami. Różne scenariusze mogą być podczas tego meczu rewanżowego w Nantes.
Czy możemy powiedzieć, że czas gra na korzyść Wisły? Na mecz z Nantes wykurowali się Michał Daszek, Mitja Janc czy Viktor Hallgrimsson. Widać, że jeszcze nie wszyscy są w takiej topowej formie. Na przykład Michał Zarabec wczoraj w ogóle nie zagrał. Czy można powiedzieć, że każdy kolejny trening i mecz mają teraz znaczenie?
Oczywiście, że tak. Wiadomo, jeżeli masz kilka tygodni przerwy, a Dachu miał jej dużo, dużo więcej, to na pewno jest to niezbędne. Oni potrzebują trochę czasu na to, żeby, żeby wrócić do swojej najlepszej formy. Weźmy Viktora Hallgrimssona, który rozegrał bardzo dobre mistrzostwa świata, wrócił do Płocka i miał niesamowite mecze. Później skręcił staw skokowy i też potrzebuje czasu, żeby wrócić w topowej formie na najważniejsze mecze. Też na pewno gdzieś to jest z tyłu głowy, że gra przeciwko swoim byłym kolegom. Oni go znają dobrze, on dobrze zna ich. Tak jak powiedziałeś, czas gra na naszą korzyść. Czym więcej treningów, czym więcej minut na boisku, tym lepiej. To powinno być na plus tych zawodników, którzy, którzy teraz właśnie wracają. I to jest na pewno, na pewno dobrze, że ci zawodnicy wracają.
Viktor nie zagrał wczoraj dobrze, a mimo to Wisła straciła tylko 25 bramek.
Zaliczył sześć obron, statystyka była około 20%. Ich bramkarz miał bodajże jedenaście, ale my też więcej rzucaliśmy. Nantes miało dużo rzutów obok bramki. To oczywiście nie zalicza się do obrony bramkarza, ale to cała obrona walczy, nie pozwala zawodnikowi rzucić w dane miejsce. Ciężko to czasami porównać, ale nawet przy tej słabszej pozycji, bramkarzy, gdzie ostatnio nas przyzwyczaili do bardzo dobrego grania, i tak nadal wygraliśmy trzema bramkami. To też no pokazuje, że w innych elementach byliśmy lepsi.
Wczoraj widzieliśmy kilka takich kilka akcji, gdzie Wisła próbowała grać z pustą bramką i na dwóch obrotowch. Na początku wychodziło to średnio, ale później kilka akcji udało się tak wykończyć. Xavi Sabate coraz śmielej wprowadza ten element do repertuaru Wisły?
Wydaje mi się, że z przebiegu sezonu graliśmy już siedmiu na sześciu. To też jest pewien element zaskoczenia każdego zespołu. Raz grasz ten element siedmiu na sześciu, raz nie grasz. To trener zdecyduje w danym momencie meczu, w którym potrzebuje tego, żeby ci zawodnicy nie wychodzili wysoko, żebyś mógł pograć. Tak jak powiedziałeś na początku może to nie wychodziło, ale później rzeczywiście zagrało. Mieliśmy też swoje sytuacje, gdzie też po minięciu zawodnika nasz zawodnik nie trafił bodajże dwa razy z czystej pozycji, ale to też wynika czasami ze zmęczenia danego zawodnika. Przykładowo Gergo Fazekasa, który gra często jeden na jeden. Wczoraj grał bardzo dużo, bo Miha Zarabec nie wszedł w ogóle na parkiet. Praktycznie całe 60 minut było oparte na nim.
Pytanie, o Mirko Alilovicia. Ta saga, cały proces decyzyjny trwał i trwał. Rozumiem, było się nad czym zastanawiać, ale w końcu jest informacja o przedłużeniu kontraktu o kolejny, o kolejny sezon. Osobiście dobrze oceniam tę decyzję. Jesteście do niej przekonani?
Moim zdaniem też oczywiście jest to bardzo dobra decyzja. Jesteśmy zadowoleni, że Mirko zostaje z nami na jeszcze jeden sezon. Udowodnił swoją grą, profesjonalizmem, że warto go zatrzymać. Jego atutem jest oczywiście też nauka dla Marcela Jastrzębskiego i Viktora Halgrimsona, bo on nie tylko jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale też bardzo doświadczonym. Młodzi zawodnicy mają czerpać z tego doświadczenia. No i oczywiście pamiętamy niesamowite mecze przeciwko Kielcom, od finału Pucharu Polski, przez play offy i Superpuchar, a później kolejny mecz w Płocku. Mirko zostaje, bo pomimo swego wieku jest bardzo dobrym bramkarzem, więc dlaczego miałby nie zostać w Płocku i walczyć z nami o kolejne trofea? Tę pozycję będziemy bardzo mieli dobrze obsadzoną.
Czy można powiedzieć, że Mirko Alilowić jest jednym z liderów w szatni?
Oczywiście, że tak. Jest jednym z liderów w szatni. Jest zawsze zawodnikiem pomocnym, zawsze uśmiechniętym. Zawsze żartuje i jest takim mentorem, nauczycielem dla młodszych zawodników.
Gdyby miał pan powróżyć, to jaki, jaki wynik w Nantes padnie?
Ojej, chciałbym, żebyśmy wygrali! Czy to będzie plus jeden, plus dwa…Jedziemy po zwycięstwo. Chcemy awansować dalej i zagrać w ćwierćfinale ze Sportingiem. To jest nasz cel.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.