W podpłockim Cekanowie Michał Ners i jego żona Magdalena właśnie zakładają swoje ranczo. Będzie tu można spędzić czas z rodziną, posiedzieć przy ognisku pod wielkim indiańskim namiotem i pobawić się z całą zwierzęcą ferajną. Czego tam nie ma! Są trzy wesołe świnki miniaturki, kozy, owce, nutrie, kury, gęsi, króliki, przepiórki, węże, cały psi zaprzęg husky i szop pracz Diego.
Pamiętacie Michała Nersa ze Słupna? Pisaliśmy już o nim, gdy najpierw z Sibim, a potem już z całym psim zaprzęgiem przemierza podpłockie lasy - gdy jest śnieg, to na saniach, a gdy nie ma, to na specjalnym wózku, trenując sport rodem z dalekiego bieguna. Teraz 28-latek ma kolejny nietuzinkowy pomysł: razem z żoną zakłada swoje ranczo.
Ranczowisko z indiańskim namiotem
Do całego przedsięwzięcia namówili ich znajomi spod Bydgoszczy, którzy swoje „Ranczo u Amadeusza” w Nakle nad Notecią z powodzeniem prowadzą już od czterech lat. A że Michała nie trzeba było długo namawiać, dziś budowa ma się już ku końcowi.
- Mamy już nawet szyld i planujemy oficjalnie otworzyć nasze Ranczowisko 1 sierpnia - zapowiada Michał Ners. - Tworzymy miejsce, w którym można spędzić czas z rodziną, pograć w różne gry i zabawy, postrzelać z łuku, a także zorganizować urodziny dla dziecka czy imprezy firmowe dla dorosłych.
Ranczo powstaje na tyłach podwórka państwa Nersów. Pośrodku stanie namiot tipi, który sprawdzi się w każdą pogodę. I zimą, i latem pod osłoną płachty przywodzącej na myśl plemiona Indian, będzie można posiedzieć przy ognisku i upiec kiełbaski. - Dzięki temu nie będzie obaw, że zła pogoda pokrzyżuje komuś plany - zapowiadają właściciele rancza.
Główną atrakcją będzie oczywiście zwierzyniec, o którym Michał może opowiadać godzinami. Dwu- i czworonożni pupile z Cekanowa są przyzwyczajeni do ludzi - Michał często zabiera je na pokazy organizowane dla szkół, przedszkoli czy imprezy w Płocku i podpłockich gminach.
Zwierzyniec Michała. Czego tam nie ma!
Gdy trzy lata temu pisaliśmy o psich zaprzęgach Michała Nersa, na podwórku domu w Cekanowie mieszkały „tylko” trzy psy husky, szop pracz, a także oślizgłe, niezbyt sympatyczne gekony, węże, skorpiony i ptaszniki.
Od tego czasu jednak przybyło wielu, wielu mieszkańców. Czego tam nie ma! Na widok swojego pana erupcję radości fundują nieodmiennie już nie tylko husky Sibi, Hana i Aplauz, ale i Dendi oraz Spindi. Po podwórku drobią skromnie nieświadome swych walorów rasowe kury ozdobne, na które co chwila pokrzykuje nieuprzejmie dumny indyk z bladoniebieską łysą główką i imponującym czerwonym żabotem szyi pełnej małych guzków, najwyraźniej zirytowany towarzystwem zawadiackiego koguta. Obok kołysząc się na boki spacerują kaczki, zerkając na kurnik, z którego dobiega ptasia kłótnia płochliwych przepiórek. Z wody wynurzają się dwie nutrie, prezentując imponujące uzębienie.
Ożywienie widokiem ukochanego pana wykazuje znany w Płocku z różnych akcji szop pracz Diego, który darzy względami jedynie Michała. Na innych patrzy nieco podejrzliwie i czym prędzej wraca do prania wszystkiego, co wpadnie mu w małe, zwinne łapki, a także główkowania, w jaki sposób pozbyć się kłódek przy ogrodzeniu wybiegu (inne zabezpieczenia już dawno rozpracował, co skończyło się zakrojonymi na szeroką skalę poszukiwaniami cwanego szopa w całej okolicy). Na głos kroków na łapy wspinają się trzy świnki miniaturki, a małe owieczki (to najmniejszy istniejący gatunek) wydają ze swych owczych krtani tęskne beczenie. Są jeszcze kozy, żółwie, króliki i fretki. Wszyscy czekają na przeprowadzkę na ranczo, które powstaje w Cekanowie.
Czytaj też:
Fot. Małgorzata Rostowska / Portal Płock