To nieprawdopodobne jak chwila nieuwagi może zamienić wizję szczęśliwych wakacji u boku najbliższych w prawdziwy koszmar. 62-letnia Lucyna Gielacińska z niewielkiej wsi Strzyżewice w województwie łódzkim poleciała z bliskimi do Egiptu na wakacje. To miały być piękne chwile u boku męża, siostry i jej dzieci.
Jak opisują bliscy - kobieta nie miała żadnych przeciwskazań do wyjazdu. Nagle kobieta przewróciła się w wodzie. Kobieta z wciąż niewyjaśnionych powodów upadła i zaczęła się topić.
- Do tragedii doszło podczas gry w piłkę. Kilka osób stało w dość płytkiej wodzie, zanurzeni do pasa. Gdy gra się zakończyła, Lucyna podpłynęła po piłkę. Reszta osób wychodząc z wody, straciła ją z oczu może na 15-20 sekund. Nagle ich oczom ukazał się przerażający widok: Lucyna dryfowała w wodzie z głową w dół. Nikt nie wie, jak to się stało! Wszystko wydarzyło się tak szybko...
- czytamy na stronie zbiórki.
Rozpoczęła się akcja ratunkowa, reanimacji podjęła się rodzina. Po kilku minutach na miejsce przyjechała karetka, która zabrała Polkę do szpitala. Dopiero po podaniu dużej dawki adrenaliny przez lekarzy wróciły czynności życiowe pani Lucyny.
Kobieta trafiła do egipskiego szpitala, gdzie od razu została podłączona do respiratora. Koszty leczenia i diagnostyki w egipskim szpitalu wyceniono na 50 tys. euro, stąd uruchomienie zbiórki. Po kilku dniach udało się zorganizować transport do Polski.
- Obecnie przebywa na OIOMie w Bełchatowie, a jej stan jest stabilny, oddycha w zasadzie samodzielnie. Niestety nadal nie ma z nią kontaktu... Bardzo prosimy o dalsze wsparcie zbiórki!
- apelują bliscy.
Lekarze w Polsce walczą o to, żeby u kobiety nie rozwinęła się sepsa. Prawdopodobnie najbliższe tygodnie spędzi na oddziale intensywnej opieki medycznej, a później będzie kontynuowała leczenie w specjalistycznej klinice wybudzeń. Koszt miesięcznej terapii w takim miejscu to nawet 40 tysięcy złotych.
- Lucyna jest od zawsze wsparciem dla naszej rodziny, to kobieta o wielkim sercu. Teraz to my chcemy pomóc jej w tym najtrudniejszym momencie życia. Przerażający wypadek wyrwał ją ze szczęśliwego życia na emeryturze. Wcześniej Lucyna była kierowniczką w ZUSie, cenioną przez swoich współpracowników. Ma kochającego męża, dwie córki i czwórkę wnuków. Dzieciaki są z nią bardzo związane, Lucyna aktywnie uczestniczy w ich wychowaniu
- opisują bliscy.
Komentarze (0)