Ponad 200 lat temu płoccy aktorzy dysponowali już stałym i dobrze wyposażonym budynkiem teatru, który rozebrali Niemcy w czasie wojny. - Szkoda, że odsłaniamy teraz wyłącznie jego makietę – mówił wiceprezydent w niedzielę. Dyrektorowi teatru gratulował wyjątkowej determinacji.
W niedzielę oficjalnie odsłonięto miniaturę dawnego budynku teatru. Nowy postument ustawiono w parku na Tumach między budynkiem sądu a hotelem Starzyński. W niedzielę pilnowali go wartownicy z grupy rekonstrukcyjnej 4. Pułku Piechoty Księstwa Warszawskiego.
- Dziękujemy za cierpliwość, bo chyba codziennie bombardowaliśmy was telefonami – mówił w niedzielę dyrektor Marek Mokrowiecki, adresując swoje słowa do ludzi, którzy pomogli dopełnić uroczyste obchody 200-lecia płockiego teatru.
Działalność płockiego teatru rozpoczęła się w 1812 roku. Zaadaptowany budynek dawnego kościoła św. Trójcy nie przetrwał II wojny światowej, rozebrali go Niemcy w 1940 roku. Pozostał na starych zdjęciach. Od lat 70. płocczanie chodzą oglądać spektakle w budynku już w zupełnie innej części miasta. Tylko w dyrektorskim gabinecie na jednej ze ścian zawisł obraz przedstawiający ten pierwszy, murowany budynek. Wraz z tak zacną rocznicą, jaką było 200-lecie działalności płockiego teatru, powstał plan, aby przywrócić pamięci mieszkańców historyczny obiekt z charakterystycznym frontonem.
- Cztery lata temu z powodu janosikowego mogliśmy pozwolić sobie tylko na wmurowanie tablicy w pobliżu zejścia do amfiteatru – przypominał Marek Mokrowiecki, któremu od dawna marzyło się uwiecznienie pierwszego teatru. Teraz dzięki wsparciu Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego wszyscy spacerujący zobaczą wyjątkowo starannie wykonaną miniaturę. Dyrektor dziękował także płocczanom, którzy przynosili stare, mosiężne przedmioty nadające się do przetopienia, a ks. Stefan Cegłowski z katedry poświęcił postument. Umieszczono na nim w języku polskim i angielskim, te w brajlu odczytała Patrycja Malinowska.
- W Płocku mieści się wiele ważnych miejsc, mamy najstarszą w Polsce szkołę i Towarzystwo Naukowe Płockie – przypominał marszałek Adam Struzik. - Także w tym mieście powstała bodajże druga lub trzecia stała siedziba teatru w kraju. To powód do dumy i upamiętnienia w tak pięknym miejscu, na szlaku turystycznym. Mamy już postać Miry Zimińskiej-Sygietyńskiej na ul. Tumskiej i zaledwie kilka metrów stąd ławeczkę Jakuba Chojnackiego. Bądźmy dumni z przeszłości i budujmy w sposób pozytywny i sensowny naszą przyszłość.
Wiceprezydent Roman Siemiątkowski wspominał odsłonięcie tablicy upamiętniającej prefekta departamentu płockiego Rajmunda Rembielińskiego, ponieważ to jego starania doprowadziły do powstania teatru w Płocku.
- Tylko żal mi jednego, że odsłaniamy jedynie makietę. Nie ma już ani tego budynku, ani starej cerkwi. Może jednak ta makieta spowoduje, że płocczanie przypomną sobie, gdzie mieściła się dawna siedziba teatru.
Rzeźbiarz Stanisław Płuciennik, autor makiety, nie chciał tłumaczyć się z zaproponowanej koncepcji. Wolał odnieść się do historii, teatru jezuickiego w Małachowiance i pierwszego przedstawienia z okazji koronacji Napoleona.
Zanim tancerze z zespołu „Wisła” pięknie zatańczyli poloneza z czasów Księstwa Warszawskiego, opowiadano o pierwszym budynku. Początkowo brakowało na niego pieniędzy. Kosztował ponad 29 tys. zł. Pierwsza sztukę wystawiono 20 sierpnia, miała tytuł „Abelino wielki bandyta wenecki”. Kiedy już zdobyto pieniądze, zamontowano w środku „kompletną maszynerię na wzór warszawski”. Dla naczelników miasta przygotowano osobne loże pod baldachimami. Scena była szeroka i długa, a jej powstanie wsparły składki obywatelskie.
[ZT]13202[/ZT]