Bardzo poruszony Mariusz Misiura właśnie od tej sprawy, która miała miejsce w czwartek, zaczął wypowiedź po zwycięskim meczu z Wisłą Kraków (3:1).
Wisła Kraków - Wisła Płock. Konferencja prasowa
- Pozwolę sobie rozpocząć od pewnego zdarzenia w drodze, które się wczoraj stało, kiedy tutaj jechaliśmy. Dziś miałem okazję śpiewać hymn. Uważam, że żyjemy w pięknym kraju. Moja żona pochodzi z Kenii, mamy dwuletnie dziecko. Wczoraj w trakcie zwykłego spaceru moja żona została słownie zaatakowana - ujawnia trener Nafciarzy.
Żona Mariusza Misiury była na spacerze ich córką. Dziewczynka ma 2 lata i 6 miesięcy, jechała na rowerku.
- Nagle drogę zajechało jej dwóch czy trzech chłopaków w wieku 10-16 lat, na rowerach. Zapytali żonę, skąd pochodzi. Odpowiedziała, że jest z Kenii, a oni odjechali. Za chwilę wrócili z głośnikiem, z którego leciała muzyka ze słowami rasistowskimi w języku angielskim. Żona podobnych sytuacji doświadczyła wcześniej, więc jest nauczona, by nie reagować. Napastnicy wciąż zajeżdżali im drogę, obrażali naszego syna, na szczęście on jeszcze tego nie rozumie – opisuje Misiura, cytowany przez sport.tvp.pl.
Dodał, że żona czuła się zagrożona, bo przecież była w tej sytuacji sama. Na szczęście ktoś przechodził, żona poprosiła o pomoc i w końcu ci ludzie odjechali.
- Na na szczęście nie zdarzyło się nic więcej, ale chodzi o sam fakt. Ja dużo czasu spędzam poza domem, żona wtedy jest samotna i mam poczucie, że nie jestem w stanie nic zrobić, by to zmienić – mówi trener Nafciarzy.
Trener Wisły Płock apeluje o szacunek
Mariusz Misiura zaznaczył, że nie chce zamiatać takich spraw pod dywan:
- Bardzo nie podobają mi się czasem zachowania naszych polityków. Jako sportowcy rywalizujemy, ale nie możemy być podzieleni. Uznałem, że warto ten temat poruszyć, bo może więcej osób zobaczy, jaki jest problem z rasizmem. Musimy odróżniać ludzi, którzy robią złe rzeczy od obcokrajowców, którzy są zwykłymi obywatelami – podkreśla.
Trener bardzo przeżywa zdarzenie z Płocka.
- Towarzyszyły mi od wczoraj bardzo duże emocje i jak ten hymn śpiewaliśmy na stadionie, myślałem o naszym kraju. Nie pozwólmy, jeśli chodzi o środowisko piłkarskie, żebyśmy się dzielili. Potrafimy rywalizować, na koniec uściśnijmy sobie dłoń. Apeluję, żebyśmy szanowali nasz piękny kraj i to, jakimi świetnymi ludźmi jesteśmy - mówi Mariusz Misiura.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.