Wisła Płock jest beniaminkiem, z jednym z najniższych budżetów w lidze i dopiero od niedawna z pełnowymiarowym boiskiem treningowych z podgrzewaną murawą. Warto mieć to w pamięci.
Nie przeszkadza to jednak zawodnikom Mariusza Misury świetnie punktować. W tym sezonie Nafciarze wygrali już u siebie chociażby z Legią Warszawa, Pogonią Szczecin, Koroną Kielce czy Zagłębiem Lubin. Z wyjazdów niebiesko-biało-niebiescy przywieźli między innymi 3 punky z Częstochowy. Poza tym warto zaznaczyć, że drużyna z Łukasiewicza 34 ma najmniej porażek 2 lidze (2) i najmniej straconych bramek (10) i wciąż nie ma ekipy, która wbiłaby Nafciarzom więcej niż 1 bramkę. Daje to 3. miejsce w PKO Ekstraklasie.
W sobotę Motor Lublin był blisko. Gospodarze w pierwszych 45 minutach grali na dużej intensywności, agresywnie atakowali Wisłę już na jej połowie. Stworzyli sobie kilka sytuacji do zdobycia bramki, wynik już w 4. minucie otworzył Fabio Ronaldo. Były też nieuznane bramki czy rzut karny obroniony przez Rafała Leszczyńskiego.
Mariusz Misiura podejmuje decyzję
Trener Wisły Płock wyznaje zasadę dawania szansy. Nie po raz pierwszy w jego pracy w Płocku jego zespołowi nie układała się pierwsza połowa spotkania. Zazwyczaj nie zmienia zawodników w przerwie, choć w poprzednim sezonie, jeszcze w BetClic I Lidze, zdarzyło się to kilkukrotnie. Najczęściej dotyczyło to jednak urazów poszczególnych zawodników lub posiadanych przez nich żółtych kartek. Nigdy wcześniej Mariusz Misiura, podczas swojej pracy w Płocku, nie zmienił jednak w przerwie więcej niż jednego zawodnika.
W Lublinie szkoleniowiec w przerwie dokonał aż 3 zmian - zeszli Deni Jurić, Dani Pacheco i Tomas Tavares, czyli aż dwóch zawodników środka pola. Weszli Wiktor Nowak, Nemanja Mijusković i Iban Salvador. Gra Wisły nieco drgnęła. Motor nie tworzył już seryjnie okazji pod bramką Leszczyńskiego, a Andrias Edmundsson zdobył nawet wyrównującą bramkę.
Diagnoza okazała się poprawna.
Dotychczasowym "rekordzistą" w tym sezonie był Matchoi Djalo - Portugalczyk mecz z Arką zakończył w 53. minucie meczu. Jeszcze nigdy w Wiśle Płock Mariusz Misiura nie dał zawodnikowi "wędki" - nie ściągnął nikogo jeszcze w pierwszej połowie.
Komentarze (0)