Niecodzienną koalicję utworzyli dwaj rabusie, którzy połączyli siły na dworcu w Warszawie. Nie wyszło im to na dobre. Teraz grozi im do 10 lat więzienia.
A to pech – mogliby zgodnie powiedzieć dwaj złodzieje z Płocka i Kutna. Chociaż obaj mężczyźni w przeszłości byli już karani, to postanowili zaryzykować. Wspólnie włamali się do domu na warszawskim Ursynowie. Skutek? Zostali złapani na gorącym uczynku. A tak przebieg sprawy relacjonują policjanci z Komendy Rejonowej Policji Warszawa II – Mokotów, Ursynów, Wilanów:
– Jak ustalili ursynowscy policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępczości przeciwko mieniu, znający się z zakładu karnego mężczyźni, umówili się na dworcu w Warszawie. Zaplanowali włamania do domków jednorodzinnych na warszawskim Ursynowie. 34-letni Artur L. przyjechał do stolicy z Płocka, natomiast jego o 3 lata straszy kolega Mariusz S. z Kutna.
Razem, kiedy już zrobiło się ciemno, wypchnęli okno w kuchni i weszli do domu. Kiedy już kończyli pakować do plecaka posrebrzane sztućce, kilka butelek koniaku oraz gotówkę w dolarach amerykańskich i złotówkach, tuż po powrocie do domu przyłapała ich na niecnym działaniu 80-letnia właścicielka nieruchomości. Kobieta zaczęła krzyczeć, co wystraszyło włamywacze na tyle, że ci zaczęli uciekać co sił w nogach. Na wezwanie o pomoc zareagował przejeżdżający w pobliżu rowerem przypadkowy świadek. To on skontaktował się z policją. Funkcjonariusze zjawili się na miejscu kilka minut później i zatrzymali podejrzanych. Znaleźli również plecak pełen skradzionych rzeczy, a także łom i śrubokręty.
Mężczyźni trafili do policyjnych cel. Żaden z nich nie przyznał się do przestępstwa. Zostali natomiast szybko rozpoznani przez świadka i pokrzywdzoną.
Wobec Artura L. i Mariusza S. zastosowano tymczasowy areszt. Obaj wrócili do zakładów karnych. Grozi im kara do 10 lat więzienia.