Gdzie jest granica normy, a gdzie zaczynają się nieprawidłowości w zachowaniu? W którym momencie zwykły bunt okresu dojrzewania może stać się niebezpieczny? Na ile rodzice mogą przyzwolić, by nie zablokować w dziecku potrzeby wyrażania emocji? Na te i wiele innych trudnych pytań próbowali odpowiedzieć terapeuci podczas konferencji "Zdrowie psychiczne nastolatków".
Spotkanie rozpoczęła dr Joanna Łukjaniuk, psycholog w Zespole Szkół nr 5 w Płocku, psychoterapeutka, nauczyciel akademicki, prezes Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom i Młodzieży KAI KAIROS wykładem "Zrozumieć nastolatka i przeżyć". Następnie głos zabrał prof. dr hab. n.med.Tomasz Wolańczyk, neurolog, psychiatra dzieci i młodzieży, który w 1996 stworzył pierwszą specjalistyczną poradnię zajmującą się dziećmi z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej. Mówił na temat zaburzeń depresyjnych, lękowych i odżywiania u nastolatków. Wskazując, gdzie leżą granice pomiędzy normą a patologią.
W swoim wykładzie kładł nacisk na fakt, że rodzice muszą stawiać dziecku granice, ale zdrowe. Nie mogą np. doprowadzać do tego, że zabraniają dziecku wszystkiego. Musi mieć ono prawo i możliwość do wyrażania emocji, musi mieć możliwość zanegowania rodziców, odcięcia się od nich, by móc wejść w dorosłość.
- Istotne jest w wychowaniu zachowanie zdolności stawiania zdrowych granic - podkreślał Tomasz Wolańczyk. - Musimy pamiętać, że konflikt i bunt nastolatka jest konieczny, jeśli tego nie powie, do 40 lat będzie nosił za mamusią torby na bazarek. Musimy mu pozwolić odejść i powrócić. I wówczas nawiązać kontakt na innych prawach.
Neurolog mówił również o zagrożeniu depresją, która nie zawsze jest łatwa do wychwycenia.
- Nastolatkowie mogą uciekać w objawy somatyczne: bóle brzucha, bóle głowy - mówił. - Mogą stracić zainteresowanie tym, co było wcześniej dla nich ważne. Twierdzą nagle, że coś jest nudne lub głupie. Stają się bardziej drażliwi. To jest bardzo ważne, bo aż osiem proc. nastolatków zapada na depresję. Co ciekawe, ten odsetek nie wzrasta, ale za to zwiększa się procent dzieci smutnych. Nawet 20 proc. dzieci i młodzieży będzie miało zachowania depresyjne i nie każde trafi po pomoc.
W następnej kolejności na temat inicjacji seksualnej i nadużywanie substancji psychoaktywnych, trudności wychowawczych głos zabrała dr hab. n.med. Barbara Remberk, kierownik Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Prelegentka mówiła m.in. o skutkach bullyingu, czyli przemocy, powtarzających się zachowań agresywnych. Jest to o tyle groźne, mówiła, że młoda osoba prześladowana w szkole podstawowej może być nękana również jako dorosła.
- Pięć procent dzieci regularnie doświadcza przemocy w grupie rówieśniczej - mówiła Barbara Remberk. - Także pięć procent dzieci dokonuje samookaleczenia, nie radząc sobie z emocjami. Szczyt zachowań autoagresywnych występuje właśnie w wieku dojrzewania.
Podczas konferencji rozmawiano również o znaczeniu odżywiania dla zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży.