reklama

Zdołacie przebić się przez czwartą ścianę?

Opublikowano:
Autor:

Zdołacie przebić się przez czwartą ścianę? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościCzwartek Social Media to nowa nazwa do zapamiętania dla tych, którzy lubią obracać się w internetowym środowisku. Frekwencja dopisała, jak zwykle było mnóstwo materiału. Prelegenci sięgali nawet do „Ulicy Sezamkowej”, aby pokazać, jak dobrze funkcjonować w mediach społecznościowych. Czasem wystarczy jedna dodatkowa ramka.

Czwartek Social Media to nowa nazwa do zapamiętania dla tych, którzy lubią obracać się w internetowym środowisku. Frekwencja dopisała, jak zwykle było mnóstwo materiału. Prelegenci sięgali nawet do „Ulicy Sezamkowej”, aby pokazać, jak dobrze funkcjonować w mediach społecznościowych. Czasem wystarczy jedna dodatkowa ramka.

Czy to będzie Barcamp, Plockamp czy każde inne podobne wydarzenie, okazuje się, że zawsze znajduje się spore grono zainteresowanych osób tym, co można zdziałać mając trochę sprzętu i dostęp do sieci. A jeśli jeszcze posiadamy wiedzę, jesteśmy zdeterminowani, konsekwentni w swoich działaniach i mamy pomysł, z jakim chcemy wybić się na przekór wszystkim niedowiarkom, wówczas także warto przyjść na otwarte spotkanie do klubu Poofa. Jak powtarzali prelegenci, trzeba szukać możliwości i podpatrywać konkurencję.

O czym posłuchano na pierwszym czwartkowym spotkaniu? O dobrze nam znanych kuponach ze zniżką opowiadał Kamil Janiszewski. Aby na nie trafić wystarczy wejść na własną skrzynkę emailową, znajdziemy je na Facebooku albo będą dodatkiem do zakupu innego towaru.

Przebicie przez czwartą ścianę

Jako drugi mówił Bartek Luzak, użytkownik portalu You Tube. Dla tych, którzy dopiero marzą o nagrywaniu własnych cyklicznych materiałów, miał kilka porad. Przede wszystkim siadamy i wszystko dokładnie planujemy np. (trzeba wiedzieć, jaki będzie potrzebny sprzęt). Dalsze kroki zależą także od celu, jaki nam przyświeca. Jeśli chcemy coś sprzedać, zalecał wejść we współpracę z inną osobą, która tworzy podobne materiały. To również według niego świetny sposób na szybkie zdobycie popularności. - Aby stworzyć dobry kanał, uzbroicie się w cierpliwość, bo przed wami długie miesiące pracy. Na początku najwięcej problemów przysporzył montaż. Aby przygotować trwający raptem 10 minut materiał siedziałem dwa dni. Za wysoko postawiłem wówczas poprzeczkę. Najlepiej, aby wasz pomysł okazał się przydatny dla odbiorcy – dlatego wymyślił nowy projekt, chce rozmawiać na wizji o marketingu.

Przy rozwijaniu własnego kanału na You Tube trzeba brać pod uwagę mnóstwo spraw i cały czas czuwać. Zalecał, aby przyjrzeć się własnym poczynaniom w mediach społecznościowych, co takiego sami udostępniamy na profilu. - My się zwykle utożsamiamy z tym materiałem. Jeśli ktoś chce wyjść na wesołka, będzie udostępniał rzeczy zabawne, a jeżeli na eksperta – poważniejsze. Są jednak i takie produkcje, które potrafią połączyć mnóstwo ludzi, o czym świadczy liczba wyświetleń – tu wspomniał o filmiku z godziny „W” w trakcie obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, kiedy mieszkańcy na moment przystają. Dalsze rady były następujące: przebij się przez czwartą scianę, czyli przebij granicę dzielącą mówcę na wizji od widza i zwracaj się bezpośrednio do niego, odpowiadaj na nadsyłane pytania, bądź interaktywny, dodawaj ramki odsyłające do poprzednich odcinków, ustal stałą porę emisji, trzymaj się konwencji, którą najlepiej przyjęli widzowie. Warto też skorzystać z Google Analytics. Narzędzie pomoże określić, czy nasz filmik nie okazał się za długi, który moment był najsłabszy (przewijano do przodu) i właściwie skąd na nasz kanał trafili widzowie. - Może to trywialnie zabrzmi, liczy się jednak autentyczność, pasja – i jeszcze jedno. - Na You Tube zarabia się na ogół na lokowaniu produktu, umieszczaniu marek.

Efekt zajawki

Z przyczyn niezależnych od organizatorów nie dojechał Artur Jabłoński. Zastąpił go... 14-latek, Krystian Gontarek. Opowiadał o tym, jak miał pojechać z tatą na „Startup Weekend”. Był tylko jeden warunek, musiał pojawić się na miejscu z pomysłem na własny startup i omówić go w ciągu minuty w języku angielskim, następnie znaleźć zespół do realizacji swojej wizji. Przemowy uczył się przez dwa tygodnie, ale kiedy już było po wszystkim, wstąpiła w niego energia przydatna do pracy. Nazwał ją efektem zajawki.

- Chciałem nowych doświadczeń, nauczyć się czegoś nowego, trochę się tym wszystkim pobawić, a tu pojawiła się presja przez ciągłe pytania, zacząłem się przepracowywać – aż zmuszono go do przerwy. Uczył znajomych tworzenia stron internetowych. - Na początku przyszło 30 osób, z czasem zostało pięcioro tych najbardziej zainteresowanych. Pojechałem na kolejny „Startup Weekend” - chciał stworzyć stronę, która pomoże znaleźć wymarzony prezent. I udało się. Był nią tak zachwycony, że nikogo nie zapytał o opinię. Tak naprawdę zrozumiał, że strona nie jest idealna, a wręcz brzydka i nie wytrzyma nawet 5 tys. wejść, kiedy usłyszał krytyczne uwagi od osoby z większą wiedzą w dziedzinie programowania. Wykonał kolejną stronę. Teraz pokazuje na żywo, jak pracuje i rozwija swoją pasję związaną z kodowaniem. Tylko nieco ubolewa, że ci, którzy najpierw przyklaskują pomysłowi, nie chcą później traktować go poważnie z powodu młodego wieku. Swój wiek zawsze zdradza na samym końcu rozmowy.

Kolejna taka impreza 28 kwietnia. Przypominamy też o czwartym Plockampie 17 marca.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE