– Bartek nie obiecuje 27 aquaparków, 44 mostów przez rzekę Wisłę i 40 mld ściągniętych środków finansowych od władz centralnych. Wie, co jest potrzebne mieszkańcom. Orientuje się także, jakie są możliwości budżetowe. Obaj też realnie stąpamy po ziemi i mamy wspólne cele, bo te wynikają z tego, co zgłaszają sami mieszkańcy – tak w piątek wypowiadał się Tomasz Kominek o Bartoszu Leszczyńskim ze stowarzyszenia Płock TuMy. Stowarzyszenie, pomimo że do wyborów idzie wspólnie z SLD, poparło kandydaturę Kominka na prezydenta Płocka.
– Stowarzyszenie Płock TuMy i ja jako Bartosz Leszczyński, a także Włodzimierz Leszczyński – kandydaci do Ray Miasta Płocka zdecydowaliśmy się poprzeć kandydaturę Tomasza Kominka na stanowisko prezydenta miasta Płocka – napisano w oświadczeniu wystosowanym przez stowarzyszenie. W piątek decyzję zakomunikowali dziennikarzom na starówce w obecności Tomasza Kominka. – Tomasz to człowiek, którego dobrze znam. Z którym wiążą mnie więzi koleżeńskie. Nigdy mnie nie zawiódł, jest otwarty na kompromis. Ufamy i wierzymy, że gdy wyborcy zdecydują się poprzeć nasze kandydatury, tzn. gdy Tomasz zostanie prezydentem, a my radnymi miasta Płocka, te drobne różnice między naszymi programami, które zauważamy, rozwiążemy w drodze konstruktywnej dyskusji – podkreślili panowie. Dalej dodają, że „nie barwy polityczne i logotypy powinny kierować naszymi wyborami”.
Tomasz Kominek zapewniał, że to nie żadna znajomość podyktowana wyborami zaplanowanymi na 21 października, tylko konsekwencja działań jeszcze w czasie tworzenia Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji (a właściwie przekształcenia dawnego MZOS-u w kolejną miejską spółkę), kiedy wspólnie starali się, działając "po koleżeńsku zabezpieczyć pracowników". – Od tamtej pory uczestniczymy w życiu Płocka i płocczan. A jesteśmy też jednymi z najmłodszych kandydatów w tych wyborach samorządowych, zarówno na radnych, jak i w moim przypadku, na prezydenta Płocka – dodawał kandydat PSL na włodarza miasta. – To nie szyldy partyjne, ani warszawska polityka powinny budować samorząd. Ludzie, jeśli chodzi o politykę centralną, są już przepompowani negatywnymi emocjami. Oczekują od nas, byśmy zajęli się zwykłymi problemami. Z Bartkiem, można rzec, że jesteśmy na łączu. Ludzie ze stowarzyszenia chodzą po osiedlach. Pytają mieszkańców, czego im potrzeba.
Przyznał, że są pewne "drobne" różnice między ugrupowaniem spod znaku zielonej koniczynki a stowarzyszeniem Płock TuMy. – Chcemy być taką realną alternatywą dla tych, którzy od lat sprawują funkcję czy to prezydenta Płocka, czy radnych, realną alternatywą dla Platformy Obywatelskiej i dla PiS-u. Czasem takie koleżeństwo, zwykła, naturalna więź łącząca kolegów może więcej dobrego zorganizować dla Płocka i płocczan niż wszystkie szyldy partyjne – przekonywał, z kolei Leszczyński dopowiadał, że są ludźmi młodymi, z pomysłami, ponadto czas na zmiany pokoleniowe w radzie miasta.
Dlaczego w takim razie, przy zaledwie „drobnych różnicach programowych”, od razu PSL nie utworzyło wyborczej koalicji ze stowarzyszeniem Płock TuMy? – Nie my grzebaliśmy w kodeksie wyborczym. I to nie my powołujemy dwie komisje wyborcze, jedną do wyborów, a drugą do liczenia – tłumaczył Kominek. - Stajemy tu jako koledzy, młode pokolenie, bez względu na to, czy ktoś ma w klapie koniczynę, czy ma bardziej czerwone czy zielone ulotki.
Leszczyński zapewniał, że „był fair i nie grał na dwa fronty”. Liczył na ogólną koalicję ugrupowań opozycyjnych wobec PiS, chociaż w tamtych rozmowach nie wzięło udziału PSL. – W pewnym momencie Platforma Obywatelska z Nowoczesną odeszli, a przy stole zostało stowarzyszenie Płock TuMy i SLD. Jednak ta koalicja obywatelska, którą tak szumnie ogłasza się w kraju, w Płocku działa trochę na innych zasadach. Trzeba spojrzeć na to jasno, samodzielnie nie mielibyśmy szans w wyborach samorządowych. Wydaje się, że ,nasze miasto nie jest gotowe na ruchu społeczne. Weźmy wyniki poprzednich wyborów, ruchy społeczne nie dostały się do rady miasta. A nam zależy właśnie na budowaniu w Płocku ruchu społecznego i na realizacji własnego programu, stąd ta koalicja z SLD.
In vitro
Tomasz Kominek podczas debaty z udziałem kandydatów na prezydenta Płocka w Hotelu Herman nie chciał odpowiedzieć ani tak, ani nie, czy gdyby został prezydentem, poparłby dofinansowanie zabiegów in vitro z budżetu miasta. W piątek natomiast zapewniał, że z Bartoszem Leszczyńskim nie poróżnił się w zakresie poparcia dla in vitro, tylko odnośnie pomysłu na samo wprowadzenie tej metody w zakres miejskiego dofinansowania. Także uważa, że młodym małżeństwom trzeba pomagać, jednak jest to „za bardzo intymny temat by wprowadzać go na radę miasta”. – Różne emocje towarzyszą sesji, bardzo często jest tam bita piana polityczna. A tu potrzeba spokoju, odpowiedzialności oraz pewnej intymności, stąd propozycja wygospodarowania kwoty w budżecie miasta na rzecz szpitala miejskiego, by to szpital, a nie rada miasta, rozwiązał problem. Z przyjemnością zgodziłem się na propozycję kompromisu. W mojej ocenie przy tym temacie bito pianę polityczną, czego z kolei ja sobie nie życzyłem. Zwłaszcza, że chodzi o realną pomoc ludziom.
Leszczyński uważał, że właśnie ta sprawa pokazuje, że potrafią ze sobą rozmawiać i dochodzić do konsensusu. – To mi się też podoba, że traktujemy się po partnersku, chociaż Tomasz jest ode mnie dłużej w polityce.
Do kogo zatem Leszczyńskiemu bliżej pod względem programowym, do SLD czy PSL? Leszczyński podkreśla, że chodzi o realizację programu stowarzyszenia, jak bezpieczeństwo na Podolszycach, druga nitka Wyszogrodzkiej, karta płocczanina, zagospodarowanie terenów inwestycyjnych, remont starówki, wprowadzonego do porozumienia z SLD. A te punkty też się pokrywają z wizją Tomasza Kominka na Płock.
SLD: To nie nasza sprawa
Szefowa lokalnych struktur SLD, Litosława Koper o decyzji Leszczyńskiego dowiedziała się wcześniej. – Jest to autonomiczna decyzja stowarzyszenia Płock TuMy, z którym nie mieliśmy żadnych uzgodnień co do poparcia jakiegokolwiek kandydata w tych wyborach samorządowych - poinformowała. - Koalicyjny Komitet Wyborczy Lewica-Razem w Płocku nie uczestniczył w jej podejmowaniu i nie czuje się zobligowany do jej komentowania. To zupełnie nie nasza sprawa.
A skoro SLD nie wystawia własnego kandydata w starciu na prezydenta Płocka, to czy kogoś poprze? Koper na to pytanie wciąż jednoznacznie nie odpowiada. – Prosimy o cierpliwość – zaznacza.