reklama

Zamieszanie z kursem. Skarżą się na szkołę

Opublikowano:
Autor:

Zamieszanie z kursem. Skarżą się na szkołę - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościBezrobotni z Płocka i okolic czują się wprowadzeni w błąd. Bo niektórzy wpadli w długi, byle tylko dojechać na bezpłatne lekcje angielskiego w ramach unijnego projektu, a potem okazało się, że nie dostaną nawet połowy tego, co musieli wydać na dojazdy. Dlatego zwarli szeregi i poskarżyli się na szkołę ze Zgierza.

Bezrobotni z Płocka i okolic czują się wprowadzeni w błąd. Bo niektórzy wpadli w długi, byle tylko dojechać na bezpłatne lekcje angielskiego w ramach unijnego projektu, a potem okazało się, że nie dostaną nawet połowy tego, co musieli wydać na dojazdy. Dlatego zwarli szeregi i poskarżyli się na szkołę ze Zgierza.

Pani Joanna mieszka dwadzieścia parę kilometrów od Płocka. Nie ma pracy. Na początku roku przypadkiem dowiedziała się o bezpłatnym kursie języka angielskiego dla osób bezrobotnych z Płocka i powiatów: płockiego, sierpeckiego i gostynińskiego w ramach unijnego projektu. Zgłosiła się.

Zanim ruszyły zajęcia, uczestnicy musieli podpisać umowy z realizującą projekt Akademią Fair Play ze Zgierza. Zobowiązali się m.in., że w razie przerwania kursu będą musieli zwrócić koszty szkolenia w wysokości ponad 3 tys. zł.  - Umowy przesłano do podpisania do Zgierza, a potem miały do nas wrócić - relacjonuje pani Joanna.

Kurs zakończył się w czerwcu, po 40 dniach szkoleniowych, a umów jak nie było, tak nie ma.  Ale nie to spędza sen z powiek części uczestników kursu.

Otóż - twierdzą - na pierwszych spotkaniach obiecywano zwrot kosztów dojazdu do Płocka. - Miało to być liczone według stawek przewoźników - opowiada Renata, inna uczestniczka kursu. - Nikt nam na początku nie powiedział, że istnieje jakaś maksymalna wysokość zwrotu kosztów. Były więc osoby, które na dojazdy wzięły pożyczkę. Jesteśmy bezrobotni, liczymy się z każdym groszem - mówią z goryczą.

Bezpłatny kurs.  A za dojazdy kilka stów

Na przykład panią Joannę bilety kosztowały blisko  1,2 tys. zł (dojazd w jedną stronę kosztuje 15 zł). - Okazało się, że nie dostanę pełnego zwrotu, ale - zgodnie z regulaminem - maksymalnie 20 zł za jeden dzień szkoleniowy, czyli łącznie 800 zł, czyli jestem w plecy 400 zł - twierdzi nasza rozmówczyni. - Potem wyszło na jaw, że w pierwszym zdaniu tego punktu regulaminu jest błąd i maksymalnie można dostać 15 zł zwrotu za dojazdy, czyli 600 zł. Połowę tego, co część z nas wydała na dojazdy.

„Trudno, lepsze 600 zł niż nic” - pomyśleli bezrobotni z oddalonych od Płocka o kilkadziesiąt kilometrów miejscowości i spokojnie czekali na zwrot. Jakież było ich zdziwienie, gdy na koncie zobaczyli 464 zł z groszami. - Nieważne, czy ktoś mieszka  w Gulczewie, czyli dwa kroki od granicy z Płockiem, czy tak jak ja ponad 20 kilometrów od miasta - wszyscy dostali po równo - opowiada pani Joanna.  - Gdybym wiedziała, że bezpłatny kurs będzie mnie tyle kosztował, w życiu bym się na niego nie zdecydowała!

W podobnej sytuacji było wiele innych osób, a próby wyjaśnienia całej sytuacji z koordynatorką w Płocku i zgierską szkołą spełzły na niczym. - Usłyszeliśmy, że pewnie chcieliśmy zarobić na dojazdach - pani Joanna nie ukrywa rozgoryczenia.

Szkoła powinna dołożyć z własnej kieszeni?

W końcu napisali więc do Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Projektów Unijnych, która nadzoruje przedsięwzięcia dofinansowywane z Unii i poskarżyli się na projekt. Że do tej pory nie dostali umów, że czują się wprowadzeni w błąd, jeśli chodzi o zwrot kosztów, że grupy nie były podzielone według poziomu znajomości języka itd.  Mniej więcej w tym samym czasie z prośbą o wyjaśnienia do MJWPU zwróciliśmy się i my.

Z przesłanej odpowiedzi wynika, że Akademia Fair Play na projekt skierowany do 100 bezrobotnych w wieku od 18-64 lat dostała ponad 303 tysiące złotych. MJWPU potwierdza, że w ramach projektu każdy z kursantów miał zapewnione 120 godzin nauki angielskiego, zakończonych egzaminem i wydaniem certyfikatu, podręcznik i pomoce naukowe, a także właśnie zwrot kosztów do maksymalnej kwoty 15 zł na dzień, czyli do 600 zł za 40 dojazdów. Sęk w tym - tłumaczy Ireneusz Sołek z Akademii Fair Play, że ta kwota była ustalana na postawie poprzedniej edycji programu. - Wówczas spośród 50 osób biorących udział w szkoleniu, zwrotem kosztów dojazdu zainteresowanych było tylko 13 osób i im wszystkim wypłaciliśmy do 600 zł -  mówi w rozmowie z nami Ireneusz Sołek.

Ponieważ po pierwszej edycji zostało sporo pieniędzy, Akademia postarała się o wykorzystanie oszczędności na drugą edycję. - Ale tym razem osób spoza Płocka było aż 29 i każda z nich twierdziła, że wyjazdy pochłoną więcej niż 600 zł - mówi Sołek.  - W budżecie projektu nie było tylu pieniędzy, dlatego każdy dostał po równo, czyli 464 zł. Musiałbym dołożyć różnicę z własnej kieszeni.

„Żądania są nieuzasadnione”. Ale zapłacą

Wygląda na to, że tak się stanie, choć szef spółki wciąż uważa, że pretensje bezrobotnych są nieuzasadnione. - Powołują się na regulamin, a tam jest wyraźnie napisane, że mowa o kwocie „do” 600 zł - denerwuje się Ireneusz Sołek. - Dziś żałuję, że poszliśmy na rękę i chcąc ułatwić pewne kwestie, zrezygnowaliśmy z wymogu okazania biletów za dojazd, a poprzestaliśmy na oświadczeniu dotyczącym stawek przewoźnika! Mam wrażenie, że niektórzy chcieli po prostu skorzystać z możliwości zwrotu kosztów, znacznie wygórowanych. Ja też dojeżdżam 30 km do centrum Łodzi i przejazd w dwie strony nie przekracza 12 zł...

Jednak niespodziewanie po - jak je nazywa - „konsultacjach” z Mazowiecką Jednostką Projektów Unijnych Ireneusz Sołek zgodził się z własnej kieszeni pokryć różnicę i dopłacić każdemu z uczestników brakujące 136 zł.
 
- Refundacja kosztów dojazdu nastąpi po złożeniu przez uczestnika drogą elektroniczną lub tradycyjną pocztą wniosku  - zapowiada  MJWPU.

To nie jest jednak standardowy druczek. - Uczestnik kursu starający się o wyrównanie będzie musiał zapewnić pisemnie, że to koniec jego roszczeń i że zgadza się, bym zweryfikował złożone wcześniej oświadczenia dotyczące kosztów przejazdów u poszczególnych przewoźników - dodaje jeszcze Ireneusz Sołek.
 
A co z umowami, których uczestnicy domagają się od lutego? - Nikt ich wcześniej nie chciał, nie było żądań przesłania kopii - twierdzi szef Akademii Fair Play. - Do wglądu kompletna  dokumentacja jest u nas w Zgierzu dostępna cały czas. Ale na wniosek zainteresowanych przesyłam im skany.
 
Nie było kontroli?
 
Podsumujmy: błąd w regulaminie (w jednym miejscu jest mowa o zwrocie w wysokości 20 zł za dzień szkoleniowy, w innym 15 zł za dzień), niewysłanie jednobrzmiących egzemplarzy umów do zainteresowanych stron, inne niż ustalone kwoty zwrotów, wreszcie niespodziewana zgoda na wyrównanie  kosztów dojazdu do 600 zł, a także inne kwestie, na które zwracali uwagę bezrobotni, jak choćby obecność na zajęciach agresywnej, chorej osoby czy przemieszanie w jednej grupie osób o różnym stopniu znajomości języka.  Czy MJWPU kontroolowała projekt?  - W okresie trwania projektu nie był on dotychczas poddawany kontroli na miejscu jego realizacji przez Mazowiecką Jednostkę Wdrażania Programów Unijnych ani inną instytucję uprawnioną do czynności kontrolnych - przyznają w Warszawie.

* Imiona czytelniczek zostały zmienione

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE