reklama

Wszystkich Świętych w stercie śmieci

Opublikowano:
Autor:

Wszystkich Świętych w stercie śmieci - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości1 listopada, stary cmentarz przy Kobylińskiego. Szumią drzewa, pachnie igliwiem wiązanek i palącymi się zniczami. Ale nastrój szybko bierze w łeb, bo zaraz za bramą główną zabytkowej nekropolii wielkie łup, czyli estetyczny wstrząs. Kierownik cmentarza proponuje… przemilczeć problem.

1 listopada, stary cmentarz przy Kobylińskiego. Szumią drzewa, pachnie igliwiem wiązanek i palącymi się zniczami. Ale nastrój szybko bierze w łeb, bo zaraz za bramą główną zabytkowej nekropolii wielkie łup, czyli estetyczny wstrząs. Kierownik cmentarza proponuje… przemilczeć problem.

Ależ ktoś wymyślił! - oburzali się płocczanie, którzy zaraz za bramą starego cmentarza przy Kobylińskiego wpadali prosto na obładowane kontenery śmieci. Naprawdę widok to porażający, gdy wielgachna góra odpadów zasłania pół cmentarnego krajobrazu i to w najbardziej reprezentacyjnej dlań części. Na dodatek kontenery ustawiono w ten sposób, że jeśli ktoś chciałby pomodlić przy stojących za nimi grobach, musiałby przeskoczyć wysoką na kilka metrów górę śmieci, a już pragnący takich luksusów jak zapalenie zniczy, musiałby najpierw rozgarniać walające się po mogile śmieci!

Wstrząs estetyczny dotknął nie tylko naszą redakcję, manifestował się nie tylko w werbalnym (nie zawsze cenzuralnym) oburzeniu tych, którzy 1 listopada mijali wysypisko śmieci, ale również w mailu naszego czytelnika. - Każdy ma prawo godnie uczcić pamięć swoich bliskich zmarłych, a nie wszystkim było to dane! - denerwuje się pan Szymon. - No chyba, że godnie jest przedzierać się przez stertę śmieci, modlić za grobem (bo przed grobem stoi kontener) i jeszcze wyławiać z wiązanek kawałki folii, bo śmieci wysypywały się z kontenerów prosto na groby!

Pan Szymon dodaje, że odwiedził 1 listopada dwa inne płockie cmentarze i po szoku przeżytym przy Kobylińskiego celowo sprawdzał zastosowane rozwiązania - wszędzie kontenery na starano się umiejscowić jakoś dyskretnie, za murkiem, żeby góra odpadów jak najmniej raziła odwiedzających nekropolie. - Nie można było tych kontenerów postawić za kaplicą albo w jakimś innym mniej widocznym miejscu?! - pyta nasz czytelnik.

No właśnie, nie można było? - zapytaliśmy w Farze, która zarządza starym cmentarzem. Kierownika cmentarza przy Kobylińskiego Wojciecha Popielskiego zdenerwował… nasz telefon. - Trochę wyrozumiałości powinni okazać wasi czytelnicy, gdzieś przecież musieliśmy ustawić te kontenery! - mówił nam zirytowany Popielski. - Trzeba było przyjść wieczorem 31 października, kontenery były zupełnie puste. To nie nasza wina, że ludzie jeszcze w święto sprzątają groby, naprawdę nie możemy ich zmusić, żeby już listopada powstrzymali się przed wyrzucaniem takiej ilości śmieci! Tu trwa msza, a oni szorują, zbierają liście, wynoszą stare znicze. Kwiaciarki też od rana do wieczora wyrzucają kartony. A 1 listopada wysypisko zamknięte i nawet nie można wywieźć tych śmieci, trzeba się głowić, co z nimi zrobić! Kiedyś można było stawiać je za bramą, teraz nie.

Nikt nie śmiałby dyskutować z faktem, że na cmentarzach składowiska na śmieci być muszą. Ale czy koniecznie trzeba było wypełzające z załadowanych na ful kontenerów reklamówki, tektury, zgniłe kwiaty, przepalone znicze i zbite szkło zlokalizować przy samiuteńkim wejściu na cmentarz?! Nie można byłoby ustawić ich np. za kaplicą, za murkiem albo tak jak pozostałe w dalszej części cmentarza? - I co? Na ziemię ludzie będą rzucać?! Jestem przekonany, że gdybyśmy postawili za kaplicą kontenery, to ludzie nie zanosiliby tam śmieci, tylko wyrzucali jak popadnie i zaraz by były znów telefony i maile, że na śmieci ziemi leżą - denerwuje się kierownik cmentarza.

Tylko że tym sposobem ktoś na grobie swoich bliskich miał stertę walających się śmieci, spod których ledwo było widać kwiaty i znicze - nie dajemy za wygraną. - Jeszcze raz podkreślam: kontenery gdzieś stać musiały, a wiadomo, że nikt nie chce, żeby przy ich grobach stały śmieci. To akurat są dwa stare groby, na które nikt nie przychodzi, nie widzieliśmy przy nich rodzin - odpiera Wojciech Popielski. - Więc na pewno to nie opiekunowie tych grobów pisali do was maile. Ale są tacy ludzie, zawsze coś im się nie podoba. A najlepiej dzwonić, pisać, skarżyć, zamiast po prostu przemilczeć!

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE