Czwartkowy mecz płocczan (piąte miejsce w tabeli) z liderującymi Węgrami został wybrany przez EHF meczem tygodnia. Faworytem byli goście, jedna z najlepszych drużyn w Europie.
- Wiemy, że będzie bardzo ciężko i musimy być na parkiecie zgraną drużyną, która jest w naprawdę dobrej formie. Gramy u siebie i postaramy się zaskoczyć. Mamy wsparcie naszych fanów. Grając w domu i rozgrywając świetny mecz, wszystko może się zdarzyć. Musimy być gotowi do walki o zwycięstwo! - optymistycznie zapowiadał Xavi Sabate, trener Wisły.
Kibice mieli okazję zobaczyć w Orlen Arenie byłych Nafciarzy, obecnie w barwach rywala: Petara Nenadicia, Rodrigo Corralesa (zabrakło Zorana Ilicia).
Początek meczu w głośnej, niemal wypełnionej Orlen Arenie - gdzie zjawiła się także grupa kibiców z Węgier - rozpoczął się od dobrej obrony Kristiana Pilipovica, a Gonzalo Perez dał prowadzenie gospodarzom.
Po indywidualnej akcji Dmitrija Żytnikowa było 2:1, ale goście doprowadzili do remisu, a po karnym wygrywali 3:2 (6. min.).
Obrona Veszprem coraz lepiej radziła sobie z filigranowym Japończykiem Kosuke Yasuhirą i niewysokim Michałem Daszkiem na rozegraniu. W 11. minucie pomógł na kole Abel Serdio i było 4:3.
Wisła walczyła, ale Veszprem wyszło na dwubramkowe prowadzenie, a w 18. min. Lauge Schmidt podwyższył na 9:6. Nie zrobiło to wrażenia na Wiśle, przy głośnym dopingu Przemysław Krajewski już w 21. minucie wyrównał na 10:10.
Na parkiecie trwała ostra, wręcz zażarta walka, trzy minuty przed końcem z kontry Lovro Mihić trafił na 13:13 i trener Węgrów poprosił o czas. Kibice oglądali pasjonujące widowisko. W ostatnich sekundach Corrales w niesamowity sposób obronił dwa strzały Wiślaków z 6 metrów i Veszprem prowadziło do przerwy 15:14.
W drugiej połowie Wisła wyrównała 16:16, atakowała rywala, grającego w osłabieniu, ale straciła piłkę. N szczęście dla gospodarzy bardzo dobrze bronił Marcel Jastrzębski, a Daszek wyprowadził płocczan na prowadzenie 17:16! Tablica pokazała 19:16 w 39. minucie! Trybuny szalały.
Niestety, po kwadransie drugiej połowy Veszprem wygrywało już 23:20, był to fatalny fragment gospodarzy. Niestety dla Wisły, Lauge Schmidt się nie mylił, w 49. minucie podwyższył na 25:21 i było wiadomo, że punkty raczej pojadą na Węgry.
Karnego obronił jeszcze Jastrzębski, pokazując swój potencjał! Ale Veszprem było lepsze, wygrało różnicą czterech bramek.
Jedno jest pewne - gdyby Wisła tak zagrała w poprzednim meczu w Zagrzebiu, bez problemu zdobyłaby dwa punkty, a nie zaledwie punkt. Z pewnością było to łatwiejsze, niż potyczka z Węgrami.
ORLEN Wisła Płock - Telekom Veszprem 26:30 (14:15)
Najwięcej bramek dla Wisły: Gonzalo Perez 5, Daszek 4, Abel Serdio 4.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.