Jesienią płocczanie wygrali z tym rywalem 3:2, obecnie zajmują ósme miejsce w tabeli, a Stoczniowiec - 10 w stawce 12 ekip. Wydawało się więc, że jest spora szansa na punkty na Wybrzeżu.
W pierwszym secie w Gdańsku KPS zagrał świetnie, wygrywał 7:1, 11:4, 18:8. Wygrał seta bardzo wysoko, bo do 15.
Niestety, w drugiej partii role się odwróciły. To "Stocznia" rozpoczęła od 4:1 i 8:2. Gra gości się posypała. Po dotknięciu siatki przy próbie ataku przez Stanisława Dróżdża zespół z Płocka przegrał seta aż 15:25.
Druga liga siatkówki. Zacięte końcówki w Gdańsku
W trzecim secie zaczęło się fatalnie, od 0:6 i pretensji do sędziów. Nie funkcjonował żadem element gry, więc trener Grzegorzy Szumielewicz poprosił o czas dla KPS. Niewiele pomogło, dopingowani przez garstkę fanów goście przegrywali już 4:10.
Gdy jednak GKS Stoczniowiec zaczął się mylić, przy stanie 12:8 o czas poprosił z kolei szkoleniowiec z Gdańska. Ale "Stocznia" trzymała dystans, miała dużo lepsze przyjęcie zagrywki, wygrywała 15:9.
Ambitny zryw KPS doprowadził do wyniku 15:17 i ożyły nadzieje na zwycięstwo w tej partii. Po udanym bloku na środku było 20:21, a po kontrze Dróżdża - po 21! Z lewego skrzydła Jakub Baranowski trafił na na 23:23, było też po 24, ale po autowym ataku Szumielewicza, mającego pretensje do sędziów, KPS uległ 24:26.
Niestety, w drugiej lidze systemu challenge nie ma, nie można nic sprawdzić, więc kontrowersyjne decyzje arbitrów były nieodwracalne.
W czwartym secie skoncentrowany KPS rozpoczął dobrze, od 2:0, 9:5. Ale znów wkradły się niedokładności, Stoczniowiec doszedł na po 9 i KPS poprosił o czas. Na lewym ataku dwie "czapy" dostał Baranowski, liczba błędów gości była duża, a zdarzyła się nawet... wystawa do rywala.
GKS wyszedł na prowadzenie 18:15, a po kolejnym bloku na Baranowskim - na 21:17. Zmienił go Kacper Bobrowski, który posłał asa. Po bloku KPS było już tylko 20:21. Gospodarze bronili niesamowite ataki, ale sami posłali piłkę w aut i na tablicy pojawił się wynik po 21.
Niestety. w końcówce w siatkę zaatakował Daniel Grzymała, ale KPS walczył dzielnie. Doszedł na 23:23, a po chwili po autowym ataku gospodarzy - miał 24:23! Podwójny blok Mateusza Rudnickiego i Eryka Winklera dał punkt na 25:24, a po błędzie Stoczniowca to KPS wygrał seta do 24!
Siatkówka. Stoczniowiec Gdańsk - KPS Płock
W tie-breaku początkowo było punkt za punkt, ale po aucie Grzymały gospodarze odskoczyli na 6:3 i 8:4. Gospodarze są zagrożeni spadkiem, determinacja w walce o każdą piłkę była u nich niesłychana.
Ale po zmianie stron KPS nie odpuścił! Po kilku akcjach był remis po 8, a następnie po 11. Goście zepsuli w piątym secie aż trzy serwisy, ale po asie Grzymały wygrywali 13:12! Niestety. końcówka należała do Stoczniowców, którzy wygrali seta do 14 i cały mecz, trwający dwie godziny i 15 minut - 3:2.
W kolejnym meczu 1 marca KPS zagra na wyjeździe z Lotnikiem Łęczyca.
Stoczniowiec Politechnika Gdańska - KPS Płock 3:2 (16:25, 25:15, 26:24, 24:26, 16:14)
KPS Płock: Stanisław Dróżdż, Eryk Winkler, Daniel Grzymała, Igor Lewicki, Yaroslav Chausov, Jakub Baranowski, Wojtek Ledzion, Grzegorz Szumielewicz, Mateusz Rudnicki, Adam Kostrzębski (l), Michał Włodarczyk, Kacper Bobrowski, Dawid Bulira (l)
Komentarze (0)