Środowy "spontaniczny spacer" organizowany przez grupę "Płock ma moc" nie doszedł do skutku. Protestujący mieli przejść pod dom Wioletty Kulpy, przewodniczącej klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości w radzie miasta.
Jeszcze o 10:00 organizatorki odczytywały list otwarty, z którym o 18:30 chciały przejść pod dom Wioletty Kulpy, liderki płockich struktur Prawa i Sprawiedliwości. Miało być pokojowo i tym razem kulturalnie. Nie było wcale. O 18:30 na parkingu Leroy Merlin można było spotkać tylko policyjne radiowozy.
[ZT]26805[/ZT]
Do protestu nie doszło, bo organizujące go Dominika Szymańska i Agnieszka Półbratek... trafiły na kwarantannę.
- Dziś, tuz? po godzinie 15 dostałyśmy informacje, że zostałyśmy skierowane na kwarantannę?. Czy to przypadek? Tego nie wiemy… Jednak czując odpowiedzialność za nas wszystkich uczestniczących w spacerach, musimy odwołać dzisiejszy protest. Nieobecne nie jesteśmy w stanie zagwarantować, że przebieg spaceru będzie taki, jaki zapowiadaliśmy – pokojowy, kulturalny i z założenia bezpieczny. Tym bardziej że dziś, po decyzji o kwarantannie, pojawiło się wiele obaw, czy na nasze dzisiejsze spotkanie nie zostały przygotowane jakieś prowokacje. Oczywiście jeśli płocczanie dziś jednak si zbiorą, to będziemy z Wami duchem. Nie składamy parasolek! Jednocześnie zapewniamy, że w dalszym ciągu nie zmieniamy zdania. Nadal będziemy walczyć o prawa kobiet! Mamy również? nadzieje?, że Pani Wioletta Kulpa odpowie na nasz list otwarty i ustosunkuje się do poruszonych w nim problemów kobiet - cytuje post z grupy "Płock ma most" Radio Płock FM.