W badaniu, które przeprowadził NIK, udział wzięło ponad 5 tys. dyrektorów szkół oraz ponad 25 tys. nauczycieli przedmiotów ogólnokształcących. Ponad połowa z nich wskazała na problem z zatrudnieniem nowej, wykwalifikowanej kadry. Z danych wynika, że najtrudniej pozyskać nauczycieli fizyki (33 proc.), matematyki (32 proc.) i chemii (24 proc.).
Jak podają ogólnopolskie media, w całym województwie mazowieckim występują ogromne braki kadrowe. Na Mazowszu było ponad 2700 ofert pracy dla nauczycieli. Tylko w samej Warszawie to ponad 1300 wakatów w stołecznych szkołach. W Radomiu nauczyciele przedmiotów ścisłych (w tym informatyki) dostają pracę „od ręki”.
By móc jakoś „załatać dziury” dyrektorzy często sięgają po nieformalne metody i „wypożyczają” kadrę pomiędzy szkołami. Sytuacja ta dotyka zarówno szkoły podstawowe i ponadpodstawowe.
Braki kadrowe – póki co - nie dotykają jednak Płocka. Jak zapewniał w rozmowie z nami Roman Siemiątkowski, wiceprezydent Płocka ds. Polityki Społecznej, płockie placówki zostały zabezpieczone kadrowo.
- U nas taki problem nie występuje. Nie ma sytuacji, w której jakiś etat w płockiej szkole pozostałby nieobsadzony – mówił zastępca prezydenta Płocka w rozmowie z nami. - Czasami, kiedy brakuje nauczycieli jakichś specjalności, następuje wymiana kadry między szkołami. Wówczas dyrektorzy wnioskują do prezydenta – precyzuje.
Co więcej, jak zdradził w rozmowie z nami Roman Siemiątkowski, zdarza się, że w Płocku nauczyciele pewnych specjalności oczekują na wolne miejsca pracy.
- Trochę gorsza sytuacja jest jak dotąd jedynie z nauczycielami przedmiotów zawodowych – przyznał po chwili wiceprezydent Płocka. - Występują problemy ze specjalistami uczącymi tych przedmiotów. Dyrektorzy jeszcze jakoś sobie radzą. Sięgają chociażby po wykładowców w wieku emerytalnym – dodaje.
Pomimo tego sygnały o brakach kadrowych w szkołach docierają także do Płocka i wywołują zaniepokojenie. Jak podkreśla wiceprezydent ds. Polityki Społecznej, ten problem może stać się wkrótce bardzo realny.
- To za chwilę będzie i nasz problem. Najważniejszą barierą w pozyskiwaniu kadry nauczycielskiej są stosunkowo niskie zarobki – wyjaśniał Siemiątkowski. - Nauczyciele zarabiają bardzo przeciętnie. Ci którzy dopiero zaczynają są na poziomie najniższej krajowej. To jest główna bariera: brak finansowej zachęty na podejmowanie pracy w szkole. Mówi się nawet, że mamy do czynienia z selekcją negatywną – stwierdził prezydent.
Zarobki nauczycieli to, w opinii wiceprezydenta Siemiątkowskiego, dopiero wierzchołek góry lodowej polskiego szkolnictwa. Jego zdaniem, sytuacja, która występuje obecnie w Polsce, powinna być kolejną „lampką ostrzegawczą” dla rządu.
- Praca w szkole, obok satysfakcji płynącej z przekazywania wiedzy, powinna dawać też satysfakcję finansową – podkreślał wiceprezydent w rozmowie z nami. - Finansowanie nauczycieli to zadanie rządu, które jest realizowane z budżetu państwa. To zatem rząd, a nie samorząd, powinien coś zrobić w tym zakresie – dodał na zakończenie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.