Ta nieoficjalna organizacja powstała w 2020 roku jako odpowiedź na akty wandalizmu wobec polskich kościołów. To wtedy – podczas głośnych strajków kobiet – osoby określające się mianem lokalnych patriotów zbierały się wokół świątyń, by je chronić. Impulsem do działania w Płocku była dewastacja katedry. Wszystko zaczęło się w chwili, w której na murach najstarszej miejskiej świątyni pojawił się napis. Utworzyła się wówczas nieformalna grupa, która postanowiła pilnować porządku w okolicach płockich kościołów, kapliczek i innych miejsc pamięci, o czym szerzej już pisaliśmy.
Ten nieformalny zryw zmienił się w pełnoprawne stowarzyszenie.
- Jesteśmy grupą Polaków, która w celu uniemożliwienia profanacji kościołów oraz symboli naszej świętej wiary katolickiej zaczęła gromadzić się wokół świątyń na wspólnej modlitwie – mówi Byszewski. - Ta oddolna i spontaniczna inicjatywa wynikająca z troski o wspólne wartości naszego narodu została przekształcona w stowarzyszenie, dzięki któremu możemy jeszcze sprawniej organizować się w celu przeciwdziałania wszelkim przejawom dyskryminacji chrześcijan i ochrony miejsc kultu – tłumaczy.
Jak przekonuje Byszewski, Straż Narodowa działa już formalnie w wielu innych miastach – teraz przyszedł czas także na Płock.
- Stowarzyszenie zostało powołane w Warszawie. To tam mianowano koordynatorów, którzy wspierali zakładanie mniejszych, lokalnych grup – wyjaśnia w rozmowie z nami członek płockiej straży. - Na terenie Płocka dopiero zaczęliśmy działać, jednak staramy się dotrzeć do innych osób, może dzięki wsparciu parafii. Będziemy chcieli przeprowadzać różne akcje: czy to patriotyczne czy religijne.
Członkom stowarzyszenia chodzi bowiem m.in. o demonstrację wiary.
- Ludzie muszą przestać się wstydzić swojego wyznania – przekonuje Anna Byszewska, członkini Straży Narodowej. - Pan Bóg jest spychany do kościołów, a my chcemy, by z niego wyjść i by pokazać, że jesteśmy osobami wierzącymi i nie wstydzimy się krzyża. Chcemy, by ten znak znów był obecny w przestrzeni publicznej. Będziemy przekonywać pozostałych wiernych, że skoro Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na dobrym miejscu – zapowiadała w rozmowie z nami.
Według członków Straży Narodowej, katolicy spoczęli na laurach. - Zasiedzieliśmy się na kanapach – mówiła pani Anna. - Być może to przez to, że nie czuliśmy żadnego zagrożenia? Wystarczyły nam niedzielne wizyty w kościele. Teraz przyszedł czas na zmiany. Temu ma służyć Straż Narodowa – dodała.
Do członków stowarzyszenia docierają sygnały o coraz częstszej dyskryminacji osób wierzących.
- Mój znajomy był szykanowany w pracy, kiedy przyznał się, że jest katolikiem – relacjonuje Byszewski. - Nie wiem, z czego to wynika. W czasach, w których mówi się tyle o wolności i równości, to dlaczego mamy się wstydzić naszej wiary?
W Straży Narodowej ma chodzić o wiarę i patriotyzm. Stowarzyszenie odcina się od wszelkich barw politycznych.
- Nie patrzymy na to, za jakim ugrupowaniem ktoś stoi – deklarował Byszewski. - Do straży może dołączyć każdy. Tu chodzi o modlitwę i o walkę z barbarzyństwem, które w czasie strajku niszczyło kościoły, także i w Płocku. Wtedy to zdało egzamin. Bo często wystarczy obecność, wspólne zgromadzenie i modlitwa – przekonywał na koniec.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.