Płock od początku wybuchu pełnoskalowej wojny (warto zaznaczyć, że agresja Rosji zaczęła się już w 2014 roku) solidaryzuje się z Ukrainą. Do Żytomierza, miasta partnerskiego, pojechało kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt konwojów z żywnością, lekami, artykułami higienicznymi i innym wsparciem.
Oprócz solidarności materialnej i przyjęcia grupy uchodźców było też wsparcie symboliczne - na balkonie ratusza obok polskiej zawisła ukraińska flaga. Warto zaznaczyć, że w normalnych okolicznościach flagi na balkonie ratusza wieszane są tylko incydentalnie, np. przy okazji świąt i uroczystości.
Kilkumiesięczny bój o flagę
Po ponad 2 latach od wybuchu wojny coraz więcej płocczan zadawało sobie pytanie czy ukraińska flaga powinna wisieć na ratuszu. Politycy Konfederacji zbierali nawet podpisy w tej sprawie - argumentowali, że gest solidarności powinien być krótkotrwały, a nie być stałym elementem. Wcześniej interpelację ws. zdjęcia flagi zgłaszał radny Michał Sosnowski.
Prezydent Andrzej Nowakowski długo pozostawał jednak nieugięty i wskazywał, że flagę zdejmie, ale dopiero wtedy, kiedy na Ukrainie zapanuje pokój. Pokoju nie ma, Rosjanie nadal nacierają na wschodzie Ukrainy, a mieszkańców Kijowa czy Charkowa terroryzują ataki dronów i rakiet.
Flaga jednak zniknęła. Okazuje się, że poprosiła o to sama społeczność ukraińska w Płocku.
- Ukraińcy dziękowali za okazane wsparcie, ale argumentowali, że nie chcą wzbudzać dodatkowych animozji
- mówi nam prezydent Andrzej Nowakowski.
Prezydent Płocka zapewnia, że Płock nadal solidaryzuje się i wspiera Ukrainę w walce z rosyjskim najeźdźcą.
Flaga Ukrainy z balkonu ratusza zniknęła więc przypuszczalnie 16 czerwca, razem z nią flaga Polski, a widok ratusza powrócił do standardowego widoku.
Kilkanaście metrów przed wejściem do ratusza na masztach wisi jednak flaga Ukrainy - obok niej flaga Polski, Płocka i Unii Europejskiej.
Komentarze (0)