Sokolnik wraz ze swoim skrzydlatym zespołem będą pilnować, by płockie molo nie zamieniało się w ptasią toaletę. Odstraszać ptaki będą myszołowiec towarzyski, raróg górski i jastrząb.
Aby nadwiślański deptak nie był cały zapaskudzony ptasimi, trzeba notorycznie sprzątać molo - ptaki nad wyraz upodobały sobie to miejsce. Efekt jest taki, że zwłaszcza po zimie molo wygląda wręcz odrażająco. Pomysłów na uporanie się z tym niezbyt miłym problemem było już kilka, ale jak dotąd wszystkie spaliły na panewce.
O śmiałym pomyśle, by to sokolnik i jego sokoły odstraszały tabuny ptaków ciągnące nad płockie molo w celach co najmniej nieeleganckich, pisaliśmy już niejednokrotnie. Jednak dopiero obecny dyrektor zarządzającego obiektem Miejskiego Zespołu Obiektów Sportowych Piotr Gwóźdź zdecydował się wcielić go w życie.
- Obserwacje ptaków na płockim molo pokazują, że w jego okolicach przebywa codziennie od 90 do ponad 200 mew, co powoduje, że utrzymanie molo w czystości jest bardzo trudne. Dlatego postanowiliśmy usunąć przyczyny zanieczyszczeń, a nie skutki– mówi Piotr Gwóźdź.
Tym sposobem sokolnik i jego ptaki: myszołowiec towarzyski, raróg górski i jastrząb właśnie zaczynają pracę na molo. Ptasi zespół i jego opiekun będą przebywali na molo pięć razy w tygodniu po ok: sześć godzin. - Zadaniem sokolnika będzie wytworzyć u mew odruch, tak aby ptaki podrywały się do ucieczki już na widok samochodu sokolnika, kojarząc go z ptakiem drapieżnym, a tym samym z niebezpieczeństwem - zapowiada dyrektor MZOS. Być może w trakcie zostaną wykształcone również inne metody pracy z uciążliwymi przybyszami.
W MZOS-ie mają nadzieję, że problem ptactwa na molo zostanie wyeliminowany już w czerwcu. Sokolnik został zatrudniony na razie na trzy miesiące - do końca sierpnia.
Czytaj też:
Tak molo wyglądało na dwa tygodnie przed Wielkanocą, fot. czytelnik, a także sokolnik z sokołem w Kobienikach, gdzie ptaki drapieżne z powodzeniem ostraszają ptactwo rozciągające śmieci po całej okolicy, fot. Portal Płock