reklama

Tajemnicza Tumska Góra. Kości, tunele...

Opublikowano:
Autor:

Tajemnicza Tumska Góra. Kości, tunele... - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościSpoczywające w katedrze kości przedstawicieli dynastii Piastów, krwawy najazd wrogów, mroczne historie rodzinne, tajemnicze podziemne tunele - pełna niewyjaśnionych zagadek i niesamowitych legend historia Płocka to doskonały temat dla pisarzy. Kilka lat temu pewien płocczanin z literackim zacięciem stwierdził, że miasto skrywa na tyle dużo tajemnic, że warto o nich napisać książkę. Tak powstała powieść "Tajemnice Tumskiej Góry" Jacka Ostrowskiego.

Spoczywające w katedrze kości przedstawicieli dynastii Piastów, krwawy najazd wrogów, mroczne historie rodzinne, tajemnicze podziemne tunele - pełna niewyjaśnionych zagadek  i niesamowitych legend historia Płocka to doskonały temat dla pisarzy.  Kilka lat temu zrozumiał to pewien płocczanin z literackim zacięciem. Tak powstała powieść  "Tajemnice Tumskiej Góry" Jacka Ostrowskiego.

Jej lekką, wciągającą fabułę doceniono podczas czwartkowego spotkania autorskiego, przy okazji przywołując wiele płockich legend, które stanowią tło dopiero co wydanej powieści.

Spotkanie autorskie z Jackiem Ostrowskim rozpoczęło się od zajrzenia w mroczny okres średniowiecza. Do tych licznych tajemnic, które, zdaniem autora, stanowią doskonałą pożywkę dla współczesnych pisarzy. Już na samym początku próbował trochę postraszyć przybyłych tajemniczymi dźwiękami, ale że pomieszczenie okazało się zbyt jasne, rzekome duchy musiały obejść się smakiem.

- „Tajemnice Tumskiej Góry” zapełniły pewną lukę w tematyce płockich legend – przyznał już na wstępie. - Temat do tej pory, zupełnie nie wiedzieć czemu, traktowano po macoszemu, a przecież nasze miasto posiada tak bogatą historię piastowską. Czy ktoś wie, ilu polskich władców pochowano w Płocku? Wszyscy pamiętają o Hermanie i Krzywoustym, ale zapominają o Bolesławie Kędzierzawym, synu Krzywoustego. W samej katedrze spoczywa 19 przedstawicieli dynastii piastowskiej. Nie były to zresztą czasy nazbyt spokojne. W niedługim czasie po pochówku Hermana doszło do najazdu Pomorzan, którzy wyciągnęli jego kości i żony Judyty, aby rozbić im czaszki i porozrzucać ich fragmenty na murach Płocka.

Skąd pomysł na wykorzystanie postaci Zbigniewa, brata Bolesława Krzywoustego, o którym raczej się rzadko wspomina? - Zbigniew był starszym bratem Bolesława. Bękartem. Była to podobna sytuacja do tej, którą znamy z „Gry o tron” Martina – posłużył się tu analogią z kultury popularnej. - Między braćmi panowała duża różnica wieku. Po śmierci ich ojca rozpoczęły się tarcia o władzę i to właśnie Zbigniew przez pewien czas rządził z Płocka, nie Bolesław. Uważam, że Zbigniewowi też coś się należało. Może trochę chciałem go wybielić. To nie było tak, że pełnił rolę typowego złego i dlatego oślepił go Bolesław, a nawet podobno zamordował – przywołał trochę ciemniejszą wizję wydarzeń sprzed wieków.

Pisarz przyznaje, że w pewnym sensie chciał obalić wizerunek dobrego władcy Bolesława Krzywoustego.  - To nie był żaden słodki pan, ale mężczyzna toczący wojny zarówno przeciwko ojcu, jak i własnemu bratu - przekonywał. -  Do tej pory definitywnie nie stwierdzono, z jakiej przyczyny otrzymał przydomek Krzywousty. Czy chodzi tu raczej o pewien defekt anatomiczny żuchwy, czy może o złamane słowo. Nikt nie posiada 100% pewności, czy to faktycznie jego ciało odkopano. Stąd pozwoliłem sobie zawrzeć w książce żart, że w grobowcu, zamiast władcy, leży błazen. Z masowego grobu ciężko zresztą wydzielić kości tylko jednego człowieka, ale udało się to kiedyś we Francji. Kości malarza wyodrębniono z takiej mogiły po zawartości ołowiu. Stanowił on domieszkę barwników, jakie artysta wykorzystywał w swojej pracy.

Paweł Mieszkowicz, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Muzeum Mazowieckiego poddał pod wątpliwość prawdziwą tożsamość osoby spoczywającej w zaciemnionej krypcie płockiej katedry. - Nieprędko dowiemy się prawdy, bo nie leży ona w niczyim interesie - skwitował. - Jeszcze okazałoby się, że to nie są żadni Piastowie. Z resztą wszyscy średniowieczni władcy musieli być źli. Takie były tamtejsze realia. Każdy musiał się liczyć z groźbą otrucia. Co najwyżej moglibyśmy zastanawiać się, który z nich był zły, a który jeszcze gorszy.

W „Tajemnicach Tumskiej Góry” przeplatają się legendy z tragicznymi sytuacjami. Mity i hipotezy z faktami. Ostrowski starał się dowieść, jak cienka granica dzieli fikcję literacką od prawdy. – Moja książka zakrawa trochę na żart historyczny, gdyż nie istnieje nic bardziej zakłamanego od historii - wyjaśniał autor powieści. - Nic nie zmienia się bardziej niż ona. Ciągle odkrywamy jakieś nowe fakty. Nawet teraz pojawiają się tezy o tym, że to wcale nie Neron spalił Rzym. Co z insygniami królewskimi z czasów Bolesława Chrobrego, które rzekomo zaginęły w okolicach Płocka? Co z tajemniczymi, podziemnymi tunelami z rzekomym przejściem między Małachowianką, a Zamkiem Książąt Mazowieckich, domem pod Trzema Trąbami, a bazyliką katedralną, i wreszcie przejściem prowadzącym z zamku płockiego pod dnem Wisły aż do Radziwia – zastanawiał się. – Osadziłem akcję książki w podziemiach, przyznając im w pewnym sensie rolę świadka historycznych zdarzeń. Tuneli jak dotąd nie odkopano, ale skłaniam się ku tezie, że one któregoś dnia okażą się prawdziwe.

- Te tunele, o których wspominasz, stanowią jeden wielki znak zapytania – odezwał się Paweł Śliwiński, szef Towarzystwa Przyjaciół Płocka. – W Płocku mieliśmy dwóch czy trzech władców, stąd z punktu widzenia public relations miasta, nawet lokalnego patriotyzmu powinniśmy twierdzić, że wszyscy byli cacy. Dlatego miałem wątpliwości odnośnie książki. Ale po jej przeczytaniu doszedłem do wniosku, że wpisała się w lokalne mity i doskonale promuje Płock – uznał.

Autor zaproponował: – Potraktujmy moją książkę jako historię Płocka z przymrużeniem oka. To były w sumie cenne lata dla miasta. Do Kruszwicy wszyscy jeżdżą do Popiela, a jaki był? – zauważył.

Ostrowski nazwał bzdurą wpajanie młodym ludziom do głów przez nauczycieli, że historia Polski zaczyna się od chrztu. – Pierwsze osady powstały setki lat wcześniej. Istnieje tyle niesamowitych ciekawostek, ale trzeb ich umiejętnie szukać. Pisarzowi jest łatwiej w dobie Internetu. Dotrze do wszystkich szczegółów bez wychodzenia domu i grzebania w bibliotekach. Weźmy nazwę Kostrogaj. Skąd się wzięła? A przecież istniały tam pogańskie ołtarze. W sumie to darzę szczególnym sentymentem klimat starego Płocka.

Pierwszą wersję książki przedrukowywano w "Sygnałach Płockich", ale z innym zakończeniem. - Jak zacznie się sprzedawać, mam już pomysł na drugą część – zachęcał do kupna.

Pisarz ma nadzieję, że jego książek nikt na półkę nie odstawi. Choćby ze względu na niezłe pomysły. Może teraz pisze się szybciej, łatwiej, ale trzeba panować nad wieloma szczegółami. – Sam po roku wziąłem swój skrypt i znalazłem w nim z tysiąc błędów. Problem w tym, że ludzie książek już nie czytają.

Jeszcze w czerwcu ukaże się kolejna książka Jacka Ostrowskiego nakładem jednego z warszawskich wydawnictw. – Polscy pisarze stają się coraz modniejsi za granicą. „Mężczyzna z tatuażem” będzie typową książką sensacyjną. Pewien dziennikarz szuka morderców z okresu II wojny światowej niemalże po całym świecie – zdradził, spoglądając na medal, jaki przed chwilą otrzymał z rąk Pawła Śliwińskiego w dowód uznania za napisanie pierwszej beletrystycznej książki traktującej o Płocku.

Fot. Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE