reklama
reklama

"Szemrany szef, ludzie z półświatka, walka o olbrzymie pieniądze". Spółdzielnia Chemik w programie Alarm TVP1

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: mars

"Szemrany szef, ludzie z półświatka, walka o olbrzymie pieniądze". Spółdzielnia Chemik  w programie Alarm TVP1 - Zdjęcie główne

Mieszkańcy Chemika podczas jednego ze spotkań | foto mars

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Trwa walka ogromnej części mieszkańców spółdzielni mieszkaniowej Chemik w Płocku z wszechładnym prezesem, zasiadającym na stołku od 20 lat. Tym razem z prezesem - widmo próbowali skonfrontować się dziennikarze z programu "Alarm".
reklama

Reportaż wyemitowano w sobotę 9 grudnia o godz. 20:15. 

W spółdzielniach mieszkaniowych żyje w Polsce aż ok. 10 mln osób. Te postkomunistyczne twory bardzo często sprawiają mieszkańcowm problemy, ale to, co dzieje się w płockim Chemiku, przekroczyło już jakiekolwiek ramy. 

- Jest tu postać szemranego szefa, ale też - ludzie z półświatka, niemoralne propozycje i walka o olbrzymie pieniądze - czytamy na stronie "Alarmu" odnośnie Międzyzakładowej Spółdzielni Mieszkaniowej Chemik, w której jest ponad 1800 lokali.

Przypomnijmy, że kilka tysięcy spółdzielców skarży się m.in. na zawyżone czynsze, brak inwestycji, utrudnioną komunikację z władzami spółdzielni, nieuznanie wyników głosowania do Rady Nadzorczej. Spółdzielcy mają dość władzy prezesa Włodzimierza Obidzińskiego z którym jest brak kontaktu od długiego czasu!

- Przedstawiciele zbuntowanych zaczęli otrzymywać pogróżki - słyszymy w programie.

Według relacji przedsiębiorcy, któremu Chemik winien jest ok. 400 tys. zł (m.in. za prace porządkowe), nasłano na niego osobę z półświatka, po wielu wyrokach, za bardzo ciężkie przestępstwa. Przedsiębiorca potajemnie nagrał spotkanie z nim. 

Przestępca groził mu, zaproponował renegocjację umów z Chemikiem (na dokumentach były pieczęcie spółdzielni) w myśl których miał otrzymać zaledwie 70 tys. zł. Reszta długu miałaby być anulowana! Ale nie podpisał. Główna księgowa oznajmiła, że nie zna tego przedsiębiorcy, bezpośrednia konfrontacja wykazała co innego...

Reporterzy próbowali odszukać wiecznie nieobecnego prezesa Obidzińskiego, udali się do jego mieszkania, oczywiście nie przyniosło to rezultatu. Nie odbierał telefonu, nie otworzył drzwi.

Za kolejną próbą kontaktu z innego numeru odebrał. Dziennikarz zapytał, kiedy może  porozmawiać o bezprawiu, dziejącym się według lokatorów w spółdzielni.

- Niestety, nie wierzę panu - rzucił Obidziński i rozłączył się.

Z kolei wiceprezes zarządu "nie był upoważniony do udzielania odpowiedzi". Wezwał.... policję!

Jak relacjonuje w programie zamaskowany policjant, przeciw prezesowi toczyło się wiele postepowań, ale zawsze, dziwnym zbiegiem okoliczności, kończą się dziwnym umorzeniem, brakiem reakcji ze strony śledczych.

- Fakty, które ujawniliśmy, wkrótrce będa znane prokuratorom. Zawiadomienie o możliwym przestępstwie złoży pełnomocnik spółdzielców - zapewniła dziennikarka "Alarmu".

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama