Już po raz trzeci Polskie Stowarzyszenie Ludzi Cierpiących na Padaczkę Oddział Okręgowy w Sławnie organizuje akcję „Zauważ mnie”. Jednym z jej głównych elementów jest marsz przez kraj, dzięki któremu jak najwięcej osób ma zwrócić uwagę na problemy chorych na epilepsję. Dwa lata temu uczestnicy marszu przebyli 460-kilometrową trasę ze Sławna do Warszawy. Po drodze odwiedzili również Płock. W tym roku marsz ruszył 1 lutego z Wrocławia do Koszalina.
Płocki Wolontariat również przyłącza się do akcji „Zauważ mnie”. W czwartek 14 lutego od 14.30 do 15.30 wolontariusze rozdawać będą ulotki edukacyjne z instrukcją, jak zachować się prawidłowo w przypadku zauważenia chorego, który ma napad padaczkowy.
Tego samego dnia płoccy wolontariusze odwiedzać będą restauracje, kawiarnie i galerie handlowe, aby sprzedawać zakochanym kwiatki i aniołki. Dochód zostanie przekazany fundacji Panaceum, która wspiera osoby i rodziny znajdujące się w trudnej sytuacji życiowej (głównie osoby niepełnosprawne, ubogie i starsze, należące do grup dyskryminowanych i wykluczonych społecznie), jak również zapobiega procesom marginalizacji społecznej oraz inicjuje i wspiera nowatorskie rozwiązania w dziedzinie pomocy społecznej.
Jak czytamy w „Leksykonie świętych” ks. W. Niewęgłowskiego, św. Walenty (imię pochodzi z łaciny i znaczy ‘mocny, silny, potężny, zdrowy’) był biskupem męczennikiem z Terni w Umbrii. Za panowania Klaudiusza II Gota wybuchła kolejna fala prześladowań chrześcijan i św. Walenty został uwięziony, poddany torturom, a następnie przewieziony do Rzymu i tam ścięty w 270 r. Od średniowiecza na terenie niemieckim był wzywany jako orędownik podczas ciężkich chorób, zwłaszcza nerwowych oraz padaczki.
W krajach romańskich, Anglii i USA św. Walentego obwołano jednak patronem zakochanych i od tej pory zaczęto zapominać o nim jako orędowniku czegokolwiek, a sam święty musiał ustąpić miejsca plastikowym serduszkom, pluszakom, Kupidynom, Erosom, kartkom pocztowym od tajemniczych wielbicieli często mało ambitną, żeby nie powiedzieć grafomańską, poezją i niemożliwie słodkim lizakom. I chociaż wszystkie te czerwone bibeloty z pewnością rozradują i oblicze brzdąca ze szkoły podstawowej i to z siatką zmarszczek, chociaż same Walentynki są strasznie fajne i tworzą okazję do wypracowania własnych, miłosnych i intymnych rytuałów, to i o św. Walentym pamiętać warto.