Płocka stocznia rzeczna lata świetności przeżywała w latach 80. Dawała wtedy zatrudnienie nawet 1000 osób, a w Płocku powstała duże jednostki, które były eksportowane do Holandii czy Niemiec. W 1998 roku połączyły się dwie polskie firmy - Centromor z Gdańska i Mostostal z Płocka. Tak powstała firma Centromost Stocznia Rzeczna w Płocku, która objęła majątek dawnej Płockiej Stoczni Rzecznej. Jak czytamy w artykule Macieja Wróbla z "Notatek Płockich" z 2009 roku, Centromost produkuje rocznie ok. 10 statków - tankowców do przewozów ładunków, ale też pasażerskich. To w Płocku powstał statek "Koszałek", który transportu pasażerów po jeziorze Jamno na trasie Koszalin-Unieście i wiele innych jednostek.
Historia stoczni jest znacznie dłuższa i bogatsza. Bywało lepiej, bywało gorzej. W końcu w 2022 roku spółka Centromost jednak upadła, choć na jej terenie ma być jeszcze jeden, nieukończony statek. Warto podkreślić, że stocznia w Płocku jest unikatowa w skali kraju - to duża, 13-hektarowa działka z kompleksem produkcyjnym, nadbrzeżem i basenem portowym. To jedyna śródlądowa stocznia w Polsce. Raz zniszczona prawdopodobnie już nigdy nie zostanie odbudowana.
Osiedle na terenie stoczni
Jej likwidacji sprzeciwia się Lewica. 11 dni po wmurowaniu kamienia węgielnego pod inwestycję "Stocznia Residence", politycy Lewicy sprzeciwiają się takiemu obrotowi spraw. Przypomnijmy, że inwestor, warszawski deweloper WAN S.A., buduje tu osiedle Stocznia Residence. Deweloper reklamuje, że na tereniach po stoczni w kilku etapach powstanie osiedle mieszkaniowe "z widokiem na Wisłę". Mieszkania mają mieć od 29 do 75 metrów kwadratowych - przed wejściem do stoczni działa już biuro sprzedaży.
Kilka minut po 12:00 zaczął się protest, wybrzmiały gwizdki. Adrian Brudnicki, współprzewodniczący Lewicy, wskazywał, że nie jest przeciwny budowania osiedla mieszkaniowego na Radziwiu, ale nie na terenie stoczni. Terenu na Radziwiu jest przecież mnóstwo - przekonywał.
- Kategorycznie nie zgadzamy się z tezą, że stocznia w Płocku upadła. Upadł co najwyżej przedsiębiorca który na jej terenie funkcjonował. Stocznia to coś zdecydowanie większego - to pochylnie, rampy, nabrzeża, dźwigi, hale, cała infrastruktura
- wyliczał Adrian Brudnicki.
Lewica protestuje przeciwko "decyzji urzędu miasta o zmianie przeznaczenia w studium przestrzennym terenów stoczniowych na mieszkaniowych".
- Skutkuje on definitywnym zakończeniem działalności przemysłowo-stoczniowej w Płocku - wskazywał Brudnicki. - Przeprowadzono to w zupełnej ciszy, poza wzrokiem i słuchem mieszkańców.
Współprzewodniczący Lewicy wskazywał, że w stoczni budowano nie tylko statki, ale też inną infrastukturę - mosty, słupy energetyczne, konstrukcje budowlane.
- Wszystko to dzięki strategicznym zapisom, że ma tu być nadal przeznaczenie stoczniowo-portowe - argumentował. - W miejsce bankrutującego przedsiębiorcy mogą przyjść następcy. Być może będą mieli inny pomysł na produkcję z wykorzystaniem istniejącej infrastruktury stoczniowej i będą budować coś zupełnie innego. Mogą to być elementy turbin wiatrowych, drony rzeczne i latające, a może coś zupełnie innego w tak szybko zmieniającym się otoczeniu gospodarczym.
Brudnicki przekonywał, że stocznia rzeczna może być kluczowa w kwestii konfliktu zbrojnego. Wskazywał, że Ukraińcy powstrzymują Rosjan nad Dnieprem dzięki dronom, które zapewniają transport żołnierzy, sprzętu, a także zwiad.
- Płock, jako miasto z oczywistych powodów strategiczne, powinien posiadać choćby niewielką jednostkę wojskową o charakterze rzecznym i wodnym. To zabezpieczenie "w razie czego". Ochrona mostów, działania obronne, transport, ewakuacja rannych na drugi, bezpieczny brzeg, zmagazynowany most zwodzony to, przynajmniej w teorii, nasze być albo nie być. Taka jednostka musi zaplecze stoczniowo-portowe - wskazywał Brudnicki. - My to jeszcze mamy, ale ktoś jedną pieczątką wszystko przekreślił.
Politycy Lewicy odbijają piłeczkę do polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego, którzy w dużej liczbie wzięli udział w konferencji inwestora i wmurowaniu kamienia węgielnego. Byli na niej m.in. marszałek Adam Struzik, starosta Sylwester Ziemkiewicz, zastepca prezydenta Piotr Dyśkiewicz czy radny Tomasz Kominek.
- Było więcej polityków jednej opcji, niż przedstawicieli dewelopera. Zwracamy się z uprzejmą prośbą do naszych kolegów czy mogliby w jak najlepszej intencji wytłumaczyć się, że brali udział w tym spotkaniu tylko dlatego, że bardzo, ale to bardzo im się podobają te bloki, to byłoby super. Generalnie politycy nie powinni wspomagać prywatnych inwestycji
- komentował Brudnicki.
Odbijał też argumenty marszałka Adama Struzika, który wskazywał, że rewitalizacja terenów poprzemysłowych dzieje się w wielu miastach w Europie. Jako przykład podobnego rozwiązania wskazywał szwedzkie Malmoe.
- My kasujemy 100% stoczni. Malmoe nadal będzie mogło prowadzić działalność portową i stoczniową, mimo iż wybudowało stocznie, my już nie
- odpowiedział współprzewodniczący Lewicy.
Przedstawiciele Lewicy zapowiadają kolejną konferencję prasową, na której opowiedzą o możliwych błędach w wydanym pozwoleniu na budowę. Póki co nie ma zbiórki podpisów wśród mieszkańców, ale Lewica zapowiada rozmowy m.in. z przedstawicielami władz Płocka.
Komentarze (0)