O rezygnacji Roberta Czwartka z funkcji prezesa klubu w kuluarach mówiło się od kilku tygodni. Konieczne było jednak znalezienie następcy i został nim Artur Stanowski. Dla wielu to człowiek znikąd i to poniekąd prawda - prezes przyznał, że choć od dziecka interesuje się sportem i ogląda mecze piłki ręcznej, to jest spoza tego świata.
Kim jest więc Artur Stanowski?
Oddajmy głos prezesowi:
- Całe zawodowe życie związane jest z trzema obszarami: marketing, komunikacja i zarządzanie. Jeśli współtworzy się agencje marketingu 360 stopni to jest jasne, że zarządza się własnymi pracownikami, własnymi projektami, tworzy się projekty dla klientów na rynku, jak również uczestniczy się w projektach z partnerami. Gdzieś pomiędzy marketingiem i komunikacją był u mnie czas szkoleniowy. Mogę śmiało powiedzieć, że kilkadziesiąt godzin spędziłem na salach szkoleniowych, ucząc technik negocjacji, sprzedaży, przygotowania prezentacji, autoprezentacji - mówił Artur Stanowski. - Agencja, którą współtworzyłem, była skierowana na firmy z branży budowlanej. Z nimi współtworzyliśmy pewne działania. Pracowałem z takimi markami jak Velux, Viessmann, Wienerberger, Solbet, Ravak, Leroy Merlin, Polskie Składy Budowlane - wymieniał prezes.
Od początku prezes Stanowski jasno określił swoją pozycję: zadaniem prezesa jest przede wszystkim przyprowadzenie sponsorów, którzy wyłożą pieniądze, za które następnie Adam Wiśniewski, dyrektor sportowy SPR Wisły Płock, zbuduje zespół. Bo jak mówił "Gadżet", potrzeba bardzo dużo pieniędzy. Bez tego nie ma co marzyć choćby o wzmocnieniu prawego rozegrania.
- Chcę, żeby Wisła Płock była europejskim produktem. To jest zadaniem mojej kadencji. Aby była wygrywająca, bo bardzo nie lubię być drugi - mówił prezes Stanowski. - W tym sezonie jesteśmy na dobrej drodze. To jeden z celów, jaki przede mną postawiono. 21 maja o 24:00 mamy się bawić na Starym Rynku w Płocku, świętując tytuł mistrza kraju. Widzę Wisłę profesjonalną i otwartą. Produkt europejski na poziomie sportowym. To oczywiście związane jest z budżetem, który musimy zwiększać, jeśli chcemy gonić Europę. Chcę go zwięszyć, bo wtedy stworzę warunki dla pionu sportowego na zakontraktowanie takich zawodników, którzy pozwolą nam wygrywać z najlepszymi i być w gronie najlepszych.
Jak prezes zamierza to zrobić? Trudno oczekiwać, żeby na pierwszej konferencji zdradził szczegóły. Zapewnił jednak, że członu "Wisła" nie zastąpi nazwa sponsora.
- W żadnym wypadku. To jest marka, z którą utożsamiają się kibice, produkt Płocka, wspomnienia, relacje "idę na Wisłę". I co nagle, "nie idę na Wisłę". To realne pytanie, drużyna ze świętokrzyskiego się na to decyduje. Za mojej kadencji to jest Wisła Płock i to będzie Wisła Płock. Chciałbym zrobić tak na zasadzie parasola marki - marka, która jest silniejsza staje się parasolem dla marek wschodzących, chcącymi się ogrzać - odpowiedział prezes Stanowski.
Fani zarzucali prezesowi jeszcze przed pierwszą konferencją, że nie prowadził "poważnego biznesu".
- Podchodzę do tego tak, że trzeba prowadzić poważnie biznes, czyli odpowiedzialnie za budżet, cashflow, odpowiedzialnie za klientów, partnerów, produkty, inwestorów i swoich pracowników, za markę, którą się buduje. To czy taki zarządzający będzie miał w tabelkach w Excelu 4-cyfrowe kwoty czy 5-cyfrowe - to już tylko różnica zer - odpiera zarzuty kibiców, że nie pracował w "dużym biznesie".
Prezes nie stawia jednak przed sobą żadnego konkretnego celu. Zwracał uwagę, że Polska i cała Europa jest w trudnej sytuacji gospodarczej, choć nie chce tego traktować jako wymówkę.
Zapełnić halę i postawić na nogi szkolenie młodzieży
Nowy prezes chce bardzo mocno pracować nad frekwencją. W trakcie konferencji przyznał, że wypełniona w 20 proc. ORLEN Arena na meczach ligowych kosztuje klub milion złotych w skali sezonu.
- Chcę się spotykać z kibicami i rozmawiać. Jestem osobą otwartą, lubię słuchać - mówił prezes. - Frekwencja, oprawa, dzień meczowy - chciałbym, żeby to było wielkie show, żeby ludzie przychodzili do ORLEN Areny na godzinę przed meczem.
Spotkanie z kibicami ma się odbyć w pierwszych dniach marca ok. godz. 18:00.
- Jak najszybciej chciałbym mieć pełną halę, ale to chyba nie tylko ja. Dlatego jak najszybciej chcę spotkać się z kibicami i ich wysłuchać. Tych, którzy chodzą zapytać dlaczego chodzą, a tych, którzy nie przychodzą zapytać dlaczego ich nie ma i co możemy zrobić, żeby byli. Żeby ta hala grzmiała i miała wpływ na wynik - mówił prezes. - Jestem realistą i wiem, że będzie to proces.
Jako swoje "oczko w głowie" prezes określa też szkolenie. Przez ostatnie lata szkolenie młodzieży w Płocku znacznie się pogorszyło. Niedawno doszło do pewnych zmian, do Płocka został ściągnięty spowrotem Michał Skórski.
- Ile będzie trzeba rozmów odbyć, żeby to zafunkcjonowało, tyle jestem gotów odbyć. Szkolenie najmłodszych jest moim oczkiem w głowie. To jest piramida - mówił Artur Stanowski. - Musimy od przedszkolaka mieć setki dzieci, bo po drodze wydarzą się różne rzeczy. Potem przegramy z internetem, grami, połowa nastolatków chce być e-sportowcami. To dla nas konkurencja. Chcemy zrobić solidne podstawy, spotkać się z wuefistami, spotkam się z dyrektorami szkół podstawowych i gronem, który tworzy WF, żeby rozmawiać o wspólnej perspektywie. Chcę, żeby Płock żył piłką ręczną - tłumaczył Stanowski. - Jeśli nakład czasu, sił i pieniędzy będzie bardziej opłacalny, to będziemy sklejać. Jeśli będzie trzeba zrobić to inaczej, zrobimy to inaczej. Chodzi o dobro piłki ręcznej w Płocku. Będę podejmował trudne decyzje, jeśli takie będą konieczne.
Artur Stanowski oficjalnie objął swoje stanowisko 1 marca. Pozostanie prezesem SPR Wisły Płock do czasu aż zrezygnuje lub rada nadzorcza go odwoła.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.