reklama

Błyskawiczna eksmisja. Wnętrze lokalu "jak z horroru". Koniec koszmaru płocczan?

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Michał Wiśniewski

Błyskawiczna eksmisja. Wnętrze lokalu "jak z horroru". Koniec koszmaru płocczan? - Zdjęcie główne

Koniec koszmaru płoczan? | foto Michał Wiśniewski

reklama
Udostępnij na:
Facebook
WiadomościKilka tygodni temu opisywaliśmy historię mieszkańców jednego z bloków przy ulicy Bielskiej. Doświadczali oni różnego rodzaju uciążliwości i przemocy ze strony sąsiadów, którzy mieli zostać eksmitowani. I rzeczywiście, w piątek 24 października zostali eksmitowani. Czy to koniec koszmaru tej społeczności? Jeszcze za wcześnie, by tak mówić.
reklama

Historię społeczności jednego z bloków przy ulicy Bielskiej niedawno opisywaliśmy. Od kilku lat doświadczali przemocy ze strony sąsiadów, najemców mieszkania komunalnego. Problemy stwarzała zwłaszcza córka najemców, ok. 35-letnia kobieta. Według relacji mieszkanców tego bloku kobieta miała ich notorycznie wyzywać, grozić, dopuszczać się nawet aktów agresji. Z drugą stroną nigdy nie udało nam się porozmawiać. Pukaliśmy, ale nikt nie otwierał drzwi. 

W piątek 24 października koszmar płocczan miał się skończyć. Sąd wydał nakaz eksmisji. Sąsiedzi złożyli stosowne oświadczenia, do drzwi uciążliwych lokatorów zapukał komornik, przedstawiciele administratora budynku i ekipa techniczna. W sumie - ok. 10 osób. 

Na miejscu okazało się, że rodzice 35-latki już od jakiegoś czasu nie przebywają w lokalu. Według naszych informacji kobiecie został zaproponowany lokal zastępczy w Koszelówce - kobieta mogłaby z niego korzystać przez 30 dni. Oznacza to, że prawdopodobnie został wydany nakaz eksmisji bez prawa do lokalu zastępczego. To nie jest codzienność, choć w tym przypadku można mówić o takiej konieczności. Kobieta odmówiła, po kilku minutach wyszła z bloku i po prostu się oddaliła. To była błyskawiczna eksmisja. 

reklama

Ekipa za to zabrała się do pracy - wymienione zostały drzwi i zamki. To, co zastano w środku, budzi obrzydzenie. 

- Obraz gorszy, niż w najlepszym horrorze - 

- usłyszeliśmy.

Z tego co do nas dotarło w mieszkaniu jest pełno robactwa, śmieci, a w dodatku zatkana jest kanalizacja. Lokatorzy mieli przykrywać fekalia workami na śmieci. Prawdziwy koszmar. Przypomnijmy, że w mieszkaniu od dłuższego czasu nie ma prądu - dostawcy energii elektrycznej mają znacznie mniej cierpliwości, niż sądy. 

Bo żeby pojąć, dlaczego ta sprawa ciągnęła się tak długo, trzeba sobie uświadomić jak wiele podmiotów jest wmieszanych w ciąg decyzyjny.

reklama

  • Gmina Miasto Płock - właściciel mieszkania
  • Zarząd Budynków Komunalnych - zarządca mieszkania
  • Miejski Zakład Gospodarki Mieszkaniowej - administrator mieszkania

Można się pogubić, prawda? 

Co do zasady w Polsce nie ma eksmisji bez prawa do lokalu zastępczego, czyli mówiąc kolokwialnie "na bruk". I taka praktyka jest bardzo rzadka. Jednym z wyjątków jest długotrwałe zaleganie z opłatami, a tu mamy do czynienia z takim przypadkiem. Ile wynosi dług w tym mieszkaniu? Tego nikt oficjalnie nie chce powiedzieć, ale można zakładać, że to spokojnie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Tych pieniędzy już nikt, nigdy nie odzyska. 

Czy to koniec koszmaru? Tego jeszcze nie można przesądzać. Najemcy mają teraz 30 dni na ewentualne zgłoszenie się po swoje rzeczy. Mogą wejść do lokalu po uzgodnieniu terminu z MZGM-em. Trudno jednak spodziewać się, by chcieli to robić. Tak czy owak to wstrzymuje jakiekolwiek prace na miesiąc. Po tym czasie wszystko, co znajdowało się w mieszkaniu, zostanie poddane utylizacji. 

reklama

- Po opróżnieniu lokalu mogą rozpocząć się procedury dotyczące remontu lokalu

- słyszymy w MZGM.

Doprowadzenie lokalu do stanu używalności będzie dużym wyzwaniem i dużym kosztem. Zapewne będzie konieczna kilkutrotna dezynsekcja. Na całej klatce schodowej widać było karaluchy, w środku jest ich zdecydowanie więcej. 

Procedura eksmisji jest bardzo długa - w teorii już po 2 miesiącach administrator może rozpocząć wysyłanie ponagleń, potem pojawiają się przedsądowe wezwania. Gmina jest cierpliwa, ale często cierpią na tym sąsiedzi. Takie jest praw. Gdyby lokator próbował podjąć dialog, zapewne historia by się tak nie skończyła. Jeśli w grę wchodzi jednak alkoholizm lub inne uzależenienie, często nie ma innego wyjścia.

reklama

Sąsiedzi nieco odetchnęli, choć wciąż się boją, że lokatorzy będą wracać. Wciąż też sąsiadują z mieszkaniem, które jest biologiczną bombą.  

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo