reklama

Śmieciowy problem, który kosztuje miliony. Płocczan czeka podwyżka?

Opublikowano:
Autor:

Śmieciowy problem, który kosztuje miliony. Płocczan czeka podwyżka? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościOdpadów jest za dużo, nakładane są kolejne wymogi co do poziomu odzysku odpadów, wzrastają ceny za ich wywóz i składowanie. Dołóżmy do tego koszty paliwa i pracy, wzrost cen energii. O 3,2 mln zł niedawno trzeba było zwiększyć miejskie wydatki właśnie z powodu... śmieci, aby zabezpieczyć środki właśnie na zwiększone koszty zagospodarowania odpadów komunalnych.

Odpadów jest za dużo, nakładane są kolejne wymogi co do poziomu odzysku odpadów, wzrastają ceny za ich wywóz i składowanie. Dołóżmy do tego koszty paliwa i pracy, wzrost cen energii. O 3,2 mln zł niedawno trzeba było zwiększyć miejskie wydatki właśnie z powodu... śmieci, aby zabezpieczyć środki właśnie na zwiększone koszty zagospodarowania odpadów komunalnych.

Zagospodarowaniem odpadów zajmuje się spółka gminna Przedsiębiorstwo Gospodarowania Odpadami. Do znajdującej się ok. 20 km od Płocka instalacji w Kobiernikach trafiają wszystkie odpady odebrane z terenu miasta przez firmę SUEZ.

W przypadku składowania odpadów doszły nowe obowiązki nałożone na instalacje odbierające odpady komunalne, w tym uruchomienie systemów przeciwpożarowych i monitoringu (jako reakcja na liczne pożary na wysypiskach śmieci), ponadto wzrosła opłata za składowanie i magazynowanie odpadów („opłata marszałkowska”), której wysokość jest ustalana przez Radę Ministrów i waloryzowana przez Ministra Środowiska. O ile w 2013 r. wynosiła 115,41 zł za tonę odpadów, tak w 2019 r. już 170 zł (od 2020 r. 270 zł).

- Ilość odpadów rośnie niemal w postępie arytmetycznym - przyznaje dyrektor Przedsiębiorstwa Gospodarowania Odpadami, Stefan Kotlewski. - W odpadach komunalnych zmieszanych jest tylko 4 proc. surowca, natomiast w odpadach surowcowych jest ich ok. 50 proc. To pokazuje jak istotne jest to, aby każdy mieszkaniec w swoim gospodarstwie domowym rozdzielał odpady na 5 podstawowych frakcji. Nasze prawodawstwo ogranicza składowanie odpadów, których wartość kaloryczna jest większa niż 6 MJ na kg, to z kolei powoduje, że cała pozostałość, jak tworzywa sztuczne, które nie mają recyklerów, musimy przekazywać producentom paliwa alternatywnego. Ale rynek jest taki, że ok. 4,5 mln ton tych odpadów w skali kraju nie znajduje zagospodarowania. To potężny problem, z którym nie radzi sobie nikt. A zakłady recyklerskie są narażone na kolejne coraz to wyższe koszty powodujące ograniczenie przyjmowania odpadów do recyklingu. Średnio nasze roczne koszty wzrosły o ok. 15-20 proc., a to co nas czeka w roku bieżącym i następnym jest trudne do oszacowania. Przygotowywane projekty rozporządzeń i ustaw powodują, że będziemy ponosili coraz większe koszty związane z magazynowaniem, zabezpieczeniem pożarowym. Była fala pożarów, głównie powodowanych przez nieuczciwych przedsiębiorców, którzy, jak pamiętamy, sprowadzali te odpady z zagranicy i dziwnym trafem pod Zgierzem spalały się. Dziś te drastyczne prawodawstwo uderza m.in. w takie spółki, jak nasza.

W 2018 r. na terenie PGO było 36 tys. ton odpadów, przy czym odpadów selektywnie zebranych zaledwie 3,4 tys. ton. A co z deklaracjami od mieszkańców? Kotlewski zaznacza, że to bardzo problematyczna kwestia. - Niestety nie można egzekwować prawidłowego postępowania. Nie ma w naszym prawodawstwie odpowiedzialności zbiorowej. Nie można wskazać w zabudowie wielolokalowej kto źle postępuje.

Widzi szansę w zapowiedziach Ministerstwa Środowiska o powstaniu odpłatnych punktów skupu tworzyw sztucznych, szkła i makulatury. - Może otrzymanie niewielkiej odpłatności nakłoni mieszkańców do segregowania. Naczelną zasadą jest to, aby jak najmniej odpadów wytwarzać w gospodarstwach domowych. Od tego trzeba zacząć, zastanawiając się nad każda kupioną torebką foliową czy opakowaniem. Edukacja ekologiczna to jednak proces na lata.

Czy z powodu wzrastających cen za odpady trzeba będzie stworzyć wspólny śmieciowy front?

- To, co się dzieje na rynku śmieci, prowadzi do bardzo dużego wzrostu kosztów. Mamy problem z odbiorem odpadów. Te odpady musimy utylizować. Cena za tonę wzrosła niemal dwukrotnie i nadal rośnie - rozkładał ręce miejski skarbnik, Wojciech Ostrowski podczas jednego z posiedzeń komisji gospodarki komunalnej w płockim ratuszu. - Nie wiadomo, czy ktoś za chwilę będzie chciał te śmieci odbierać. Zapewne trzeba będzie pochylić się nad tym problemem wspólnie z innymi, okolicznymi miastami. W tym momencie mówimy o okresie 6 miesięcy i dołożeniu 3,2 mln zł. Ceny wciąż rosną, więc możliwe, że w kolejnym roku będzie już nawet 8-9 mln zł więcej za samo składowanie. W tym roku kosztowało nas 14 mln zł, a plan na 2020 r. to już 24-26 mln zł.

Czy ta sytuacja przełoży się na podwyżki opłat pobieranych od mieszkańców? Wojciech Ostrowski tłumaczył: - Są robione analizy. W tej chwili wszystkie miasta, które do tego tematu podchodzą, podwyższają stawki. I to bardzo.

System - zgodnie z prawem  - powinien się bilansować, co oznacza, że wpływy roczne z opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi muszą bilansować się z poziomem wydatków rocznych na system gospodarowania odpadami komunalnymi. Tymczasem ceny za odbiór śmieci wzrosły, podobnie za składowanie. Dlatego jedne gminy decydują się dokładać, inne wprowadzają podwyżkę, a w kolejnych urzędach rozkładają ręce, bo nawet mimo podwyżki, by ta za mocno nie uderzyła mieszkańców po kieszeni, i tak nadal dopłacają. Są i takie polskie gminy, które postanowiły zwrócić się do UOKiK o zbadanie rynku cen odbioru odpadów.

Wiceprezydent Piotr Dyśkiewicz wyjaśnia, że wykonanie analizy dla Płocka powierzono wrocławskiej firmie Refunda.

- Śmieci przybywa, a ceny za składowanie i odbiór rosną. W rezultacie cały system się nie zamyka. Szukamy takiego rozwiązania, które pozwoli zrekompensować koszty systemu gospodarowania odpadami, a ewentualne nowe stawki okazały się jak najmniej odczuwalne dla mieszkańców.

Ratusz jak na razie dokłada. Ale to coraz więcej pieniędzy... - Umowę na wywóz śmieci z firmą SUEZ Płocka Gospodarka Komunalna mamy zawartą na okres od 1 lipca do 30 czerwca 2020 r. - przypomina wiceprezydent. - Jeszcze w tym roku trzeba będzie ogłosić przetarg, ale już teraz można domniemywać, że koszty będą większe. Rozpatrujemy czy będzie to przetarg na rok czy na 3 lata.

Związek Gmin Regionu Płockiego już teraz zdecydował o wprowadzeniu podwyżek od 1 lipca za odbiór odpadów z nieruchomości, na których zamieszkują mieszkańcy gmin: Bielsk, Brudzeń Duży, Czerwińsk nad Wisłą, Gąbin, Gostynin, Łąck, Pacyno, Słupno, Stara Biała, Staroźreby, Szczawin Kościelny i Wyszogród. Jeśli ktoś segreguje śmieci w gospodarstwie domowym, wówczas obowiązuje opłata wynosząca 25 zł od każdej osoby zamieszkującej nieruchomość, bez selektywnej zbiórki - 50 zł. Liczba osób w gospodarstwie domowym ustalana jest na podstawie deklaracji składanych przez właścicieli nieruchomości.

Śmieciowy problem dotyczy nie tylko Płocka. Od wielu miesięcy pojawiają się informacje o kolejnych gminach decydujących się na podwyżki. Przykładowo radni gminy Tymbark zdecydowali, że mieszkańcy zapłacą ponad dwukrotnie więcej, niż do tej pory. Jeśli za śmieci segregowane płacili 5,5 zł, a za zmieszane 9 zł, to nowe stawki wyniosły odpowiednio: 12 i 24 zł od osoby. Teraz tę stawkę wystarczy pomnożyć przez liczbę osób w domu i w portfelu robi się coraz bardziej pusto. Tym bardziej, że to tylko jedna miesięczna opłata. Podwyżkę tłumaczono wzrostem kosztów wywozu i utylizacji odpadów komunalnych. Dlatego tak ważna jest również zastosowana metoda opłaty, czy ta jest liczona od osoby, a może od gospodarstwa domowego. Przykładowo w Markach na Mazowszu, gdzie koszty wywozu i zagospodarowania śmieci wzrosły z 335 tys. zł do 1,34 mln zł, stawki za odbiór śmieci planują w 2020 r. uzależnić od ilości zużytej wody. Podstawą byłoby zaświadczenie o zużyciu wody na nieruchomości wystawione przez przedsiębiorstwo wodociągowe. Na razie mieszkańcy płacą stawkę liczoną od osoby w gospodarstwie domowym - od czerwca 32 zł miesięcznie za śmieci segregowane oraz 67,5 zł za niesegregowane. Wiceprezydent Dyśkiewicz twierdzi, że w płockim Ratuszu bardziej skłaniają się ku opłatom nie od gospodarstwa domowego, tylko od osoby, bo wydaje się to bardziej sprawiedliwym społecznie rozwiązaniem. Czasem gospodarstwo domowe tworzy jedna osoba, innym razem to dwie, trzy albo i pięć osób. Zarazem przyznaje: - Tak naprawdę nie ma jednego w pełni doskonałego systemu i każda podwyżka budzi emocje ze względu na różnorodne dochody poszczególnych osób.

W Tarnowie prezydent zaproponował m.in. wzrost stawek za odbiór i wywóz śmieci. W tym roku zabrakło im na ten cel 11,5 mln zł, jednocześnie ilość oddawanych przez mieszkańców śmieci w ciągu czterech lat wzrosła z ponad 33,5 do 38,6 tys. ton rocznie. Tarnowscy radni są ostrożni i na razie wycofano projekt z porządku obrad, aby najpierw zapoznać się z raportem o stanie miasta. Z kolei taki raport dla Płocka już został opracowany i trafił do radnych. Decyzja o jego przyjęciu zapadnie podczas czerwcowej sesji. Jedno jest pewne: śmieciowy problem nie ominie nikogo, także Płocka. To kwestia czasu, ale i decyzji radnych. Nawet jeśli temat zostanie odłożony w czasie np. do sierpniowej sesji.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo