- Dostaniecie się do rady miasta? - pytamy szefową płockich struktur Sojuszu Lewicy Demokratycznej Litosławę Koper. - Nie wiem – rozkłada ręce. - Liczymy na to. Według sondażu Ipsos jest 5,7 proc., patrząc na wskazania ogólnokrajowe.
Płockie SLD zgromadziło się wieczorem w lokalu przy ul. Grodzkiej. - Każdy pracował. Działając chociażby na własnym osiedlu, widziałam, ile tych naszych ulotek leżało - komentowała Litosława Koper około godz. 22.00 pierwsze wyniki sondażowe. - Wiem, że ludzie od nas chodzili od drzwi do drzwi, aby rozmawiać z mieszkańcami. Cieszę się, że w dużych miastach koalicja Platformy i Nowoczesnej wysunęła się na prowadzenie.
W niedzielę, jak inni płocczanie, poszła na głosowanie. Ale co z resztą dnia? Czuła stres, niepokój? - Pod piątku myślałam o tym wszystkim, co dzisiaj będzie, denerwowałam się, a dziś? Wolałam skupić się na czymś innym. Zrobiłam porządki w domu. Nie jest tak, że siedzę cała w stresie.
Z kampanii wyborczej jest bardzo zadowolona. - A jak się kieruje partią, która ma te 5-6 proc. poparcia, to nie tak prosto jest kompletuje się listy wyborcze. W Płocku mamy na nich ludzi z różnych stowarzyszeń, z lewicowym spojrzeniem na świat. Przecież my ich nie zachęcamy żadnymi stanowiskami. To są ludzie, którzy wystartowali z naszych list tylko i wyłącznie dlatego, że chcieli.
Dla lewicy wciąż jest miejsce na polskiej, w tym płockiej scenie politycznej? Koper przytakuje. - Dokładnie tak, dokładnie tak.