reklama

Sesja. Czy budżet jest antyobywatelski?

Opublikowano:
Autor:

Sesja. Czy budżet jest antyobywatelski? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości– Budżet na 2014 rok jest antyobywatelski, marketingowy i fikcyjny – grzmiał z mównicy Mirosław Milewski.

– Budżet na 2014 rok jest antyobywatelski, marketingowy i fikcyjny – grzmiał z mównicy Mirosław Milewski.

Były prezydent miał do propozycji uchwały budżetowej mnóstwo zastrzeżeń. Nie zdecydował się jednak na zgłoszenie chociażby jednej poprawki. – Nie zamierzam tego robić, bo doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że żaden z moich wniosków nie zostanie rozpatrzony – mówił Mirosław Milewski.

Wcześniej głos zabrał prezydent Andrzej Nowakowski, który nie ukrywał, że prace nad uchwałą budżetową na 2014 rok były wyjątkowo ciężkie. Przez kryzys i kłopoty, z którymi boryka się większość polskich samorządów. Zdaniem prezydenta budżet na 2014 rok jest odpowiedzialny. Wymaga przy tym racjonalnego planowania i wydawania pieniędzy.

– Dochody budżetu w 2014 roku powinny wynieść ponad 770 milionów. Składają się na nie między innymi dochody bieżące i majątkowe, ale również wpływy ze środków zewnętrznych, w tym z Unii Europejskiej – tłumaczył prezydent. – Wydatki zamkną się w kwocie ponad 820 milionów. Niestety, aż 45 milionów złotych będziemy musieli wydać na „janosikowe”. To swego rodzaju kara za wysokie wpływy z podatku CIT, które uzyskaliśmy w 2012 roku. W ubiegłym roku zapłaciliśmy na rzecz biedniejszych gmin 24 miliony, teraz będzie to prawie dwa razy więcej. I to w sytuacji, gdy w 2013 roku nasze dochody z CIT-u były zdecydowanie mniejsze.

Najpoważniejszym z wydatków inwestycyjnych ma być sfinansowanie pierwszego etapu budowy obwodnicy Płocka. Prace nad tym niezwykle ważnym dla naszego miasta projektem zostały już rozpoczęte.

– Planujemy remonty lub modernizacje wielu innych ulic – powiedział prezydent. – Również osiedlowych. W planach jest kontynuowanie budowy placów zabaw i siłowni na świeżym powietrzu. A także osiedlowych parkingów.

Najwięcej zastrzeżeń do projektu uchwały budżetowej zgłosił Mirosław Milewski, używając przy tym wielu mocnych, dosadnych zwrotów. Kilka razy wskazywał też na to, że sytuacja w mieście zmienia się na niekorzyść od trzech lat.

– Dochody budżetu na 2014 rok są mniejsze niż z 2012 roku. Wiele z nich wiąże się z nierealnie wysokimi, przeszacowanymi dochodami. Między innymi z podatku śmieciowego. Czyżby pan prezydent nie wziął pod uwagę faktu, że część ludzi opuściła nasze miasto, co oznacza, że nie będą już płacili za śmieci – mówił były prezydent. – Deficyt budżetowy jest dwa razy większy niż w 2013 roku. To niedopuszczalne. Miasto miało wziąć na jego pokrycie kredyt w wysokości 50 milionów. A potrzeba będzie ponad 70 milionów. Nie licząc obligacji.

Zdaniem Mirosława Milewskiego obcięte zostały wydatki w tych sferach, w których są one najbardziej uzasadnione: w kulturze, oświacie, służbie zdrowia. – Budżet Płockiego Zakładu Opieki Zdrowotnej skazuje go na wegetację i powolne dogorywanie. Jeżeli nic się w tej materii nie zmieni, PZOZ czeka zagłada – twierdził Mirosław Milewski. – Tymczasem ponad sto tysięcy wydane zostało na zakup nowych mebli do gabinetu pana prezydenta oraz 52 tysiące na sfinansowanie jego studiów. Do tego dochodzi ponad 120 tysięcy na kalendarz z podobizną Andrzeja Nowakowskiego.

Fatalnie skonstruowany budżet to jeden z efektów obecnej prezydentury. Uważam, że głosowanie na niego jest absolutnie niemożliwe.

Zdaniem Wioletty Kulpy budżet na 2014 rok może prowadzić wyłącznie do stagnacji. Jej zdaniem plany, które zakładają jedynie przygotowanie inwestycji, ale nie ich realizację, to nic więcej jak przedwyborcze obietnice.

– Wiele małych remontów nie ma szans na szybką realizację. Większość z nich obejmuje wyłącznie prace przygotowawcze – mówiła szefowa klubu PiS w Radzie Miasta Płocka. – Tak buduje się obietnice, z których nic nie wynika. Troszczy się pan o swój wizerunek. Dodaje do budżetu inwestycje, które mają pana wykreować. Argumentem braku rozwoju jest kryzys, który wraca w każdej wypowiedzi. Ale potrafi pan wydać 120 tysięcy złotych na kalendarze ze swoim zdjęciem.

Paweł Kolczyński z PJN-u nie ukrywał, że ocena projektu budżetu na 2014 rok jest dla niego bardzo trudna. Najpoważniejsze obawy budzi w nim możliwość realizacji dochodów pochodzących z podatku CIT oraz z podatku śmieciowego. Podkreślił, że brakuje racjonalizacji wydatków.

– Z powodu oszczędności obcina się wiele wydatków. Czy jednak robi się to właściwie – pytał Paweł Kolczyński. – Administracja jest rozbudowana ponad miarę. Może więc właśnie tutaj warto byłoby poszukać oszczędności.

Uchwały budżetowej broniła Joanna Olejnik. Szefowa klubu Platformy Obywatelskiej podkreśliła, że nie da się spełnić każdego z pobożnych życzeń podyktowanych chęci przypodobania się wyborcom.

– Chciałabym, aby więcej pieniędzy przeznaczać na ZOO i na remonty – mówiła Joanna Olejnik. – Ale musimy zdać sobie sprawę z tego, że nie wszystko jest realne. Kiedy przemawiał Mirosław Milewski, chwilowo miałam wrażenie, że mówił o okresie, kiedy sam był u władzy. Kredyty za ten okres spłacamy do tej pory.

Wojciech Hetkowski, podkreślając, że wypowiada się w imieniu własnym, a nie klubu radnych SLD, zwrócił się do obecnych na sali przedstawicieli mediów. – Gdybyście państwo nie pojawili się na dzisiejszej sesji, bez większych problemów bylibyście w stanie napisać, kto stawał przy mównicy i w jakiej kolejności – ironizował były prezydent.

Jego zdaniem tego budżetu stanowczo nie można nazywać antyobywatelskim. Jest on wyważony i uwzględnia wielkie, kluczowe dla miasta inwestycje, które zostały już rozpoczęte lub ruszą niebawem.

– Budujemy obwodnicę i wiadukt na Piłsudkiego. Realizujemy olbrzymi projekt wodociągowy – wyliczał Wojciech Hetkowski. – Ale nie da się robić wszystkiego naraz. Oczywiście, możemy tutaj opowiadać o filharmonii i aquaparku, ale musimy zdawać sobie sprawę z faktu, że nie mamy na nie pieniędzy.

Zdaniem radnego SLD miasto musi zaciągać kredyty czy emitować obligacje, bo tylko w ten sposób może zyskać środki finansowe na sfinansowanie najistotniejszych inwestycji. Obarczanie prezydenta i radnych winą za rosnące zadłużenie to, zdaniem Hetkowskiego, jedynie zabieg psychologiczny.

Andrzej Nowakowski, odnosząc się do stawianych mu zarzutów, podkreślał, że nie ma możliwości spełnienia oczekiwań wszystkich mieszkańców. W budżecie mogły znaleźć się jedynie te wydatki, które wiążą się z priorytetowymi dla Płocka inwestycjami. Realizacja wielu z tych projektów została rozłożona na kilka lat.

– W projekcie budżetu na 2014 rok nie filharmonii, wielopoziomowych parkingów, stadionu za 100 milionów i aquaparku – wyliczał prezydent. – Oczywiście, to bardzo kuszące projekty. Podobnie jak akwaria w naszym ZOO. Są jednak inne, dużo ważniejsze potrzeby.

Wioletta Kulpa atakowała Andrzeja Nowakowskiego za niespełnione obietnice dotyczące pieniędzy przeznaczonych dla Rad Osiedli. Prezydent skwitował to stwierdzeniem, że radna, która stała się obecnie wielki obrońcą Rad Osiedli, jeszcze za rządów Mirosława Milewskiego robiła wszystko, aby doprowadzić do ich likwidacji.

Fot. Tomasz Paszkiewicz/Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE