reklama

Samowolka pod katedrą. Rozjeżdżają Tumy

Opublikowano:
Autor:

Samowolka pod katedrą. Rozjeżdżają Tumy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościKierowcy w okolicy katedry mają jeden dylemat: uda się czy się nie uda gdzieś wcisnąć? Tylko kogo obchodzi stojący znak zakazu i co z poszanowaniem reprezentacyjnego miejsca, które powinno być naszą chlubą?

Kierowcy w okolicy katedry mają jeden dylemat: uda się czy się nie uda gdzieś wcisnąć? Tylko kogo obchodzi stojący znak zakazu i co z poszanowaniem reprezentacyjnego miejsca, które powinno być naszą chlubą?

Do naszej redakcji wpłynął list od czytelnika w sprawie sytuacji w rejonie Starego Miasta. Dopominał się w nim „remontu rozjeżdżonych miejsc parkingowych obok katedry, mniej więcej naprzeciwko miejsca, gdzie dawniej stały lwy”. Chodzi o fragment vis a vis miejsca, które obecnie jest ogrodzone, między pałacem biskupim a dawnym opactwem pobenedyktyńskim. - Obecnie w czworokątach, w których rosły drzewa, są zniszczone kawałki ziemi z powodu parkujących tam samochodów – wyjaśnia czytelnik.

Ruch rzeczywiście jest spory. Samochodów jak mrówek i jak mniemamy, wcale nie chodzi o nagłą ochotę spaceru po parku lub chęć spojrzenia na freski w bazylice. Tuż obok znajdują się przecież budynki sądu, nie wspominając o sąsiadującej ulicy Tumskiej…

W każdym razie kierowcy wjeżdżają i parkują w najlepsze, i niema żaden z ich nie zwraca uwagi, czy faktycznie dane miejsce stanowi część przygotowanego parkingu. Mało tego, niektórzy kierowcy są aż tak zdeterminowani, by stanąć akurat w tym miejscu, że wciskają się w wąską lukę między drzewami. W ten sposób pod kołami aut były fragmenty płyt chodnikowych, a kostka, którą dawniej były obłożone czworokąty dla drzew, walała się bezpańsko w błocie. Dziś dostrzeżemy tam co najwyżej ślady opon.

- Ten stan utrzymuje się od dłuższego czasu, a należy zasadzić tam nowe drzewa, ewentualnie zbudować od podstaw część chodników i miejsc parkingowych – sugeruje dalej czytelnik.

Zwróciliśmy się z tą sprawą najpierw do Ratusza, skoro parking w tak reprezentacyjnym miejscu stopniowo zaczyna popadać w ruinę na skutek totalnej samowolki wśród kierowców.– Miasto nie ma w tym zakresie nic do powiedzenia – usłyszeliśmy w Urzędzie Miasta. Właściwym adresatem powinna być kuria płocka.

– Strażnicy miejscy i policja monitorują teren – zapewnia rzeczniczka kurii, Elżbieta Grzybowiska. - Niestety, w okresie jesienno-zimowym ten fragment parkingu ulega dewastacji przez parkujące samochody – dodaje.

Problem jest widoczny i to pomimo umieszczonego znaku zakazu ruchu zarówno dla lewej, jak i prawej strony ulicy (nie dotyczy pojazdów instytucji kościelnych i nowożeńców), który jest swojego rodzaju paradoksem w tak reprezentacyjnym miejscu dla Płocka, obecnym w każdym folderze turystycznym. Okazuje się kuriozalny, skoro – jak zauważa rzeczniczka płockich strażników miejskich, Jolanta Głowacka - nowożeńcy parkować mogą, ale.... – Co z gośćmi weselnymi albo z osobami, którzy w niedzielę przyjeżdżają na mszę ? – pyta się i od razu zaznacza, że chociaż przepisy są sztywne, to trzeba do nich podchodzić z rozwagą. – A kierowcy, którzy jednak parkują, co robią? Tłumaczą się, że idą na sprawę do sądu lub mają do załatwienia coś pilnego na mieście. Niektórzy potrafią wjechać niemalże pod same drzwi katedry. Zdarzały się przypadki blokowania wjazdu do kurii – przypomina sobie.

Straż miejska - zapewnia rzeczniczka - już nieraz poruszała ten temat z kurią. Podobno padła nawet propozycja ze strony kurii, aby postawić tam pracownika, który informowałby kierowców, gdzie nie mogą wjeżdżać. – Ale czy to by coś dało? – dalej pyta Głowacka i podaje kolejny wariant, ustawienie szlabanu, który - jak się okazuje - także nie wchodzi w rachubę.

– Za znakiem mogą parkować wyłącznie osoby upoważnione przez kurię, za szybą powinni mieć odpowiednie karty z pieczątką - informuje Głowacka. -  A tu mamy fragmenty klepiska, które nigdy nie zostało przekształcone w miejsce do parkowania. Poza tym kierowcy sami się narażają na uszkodzenie auta, wjeżdżając w takie miejsca.

Choć problem istnieje od dawna, na razie niewiele udało się wskórać. - Aktualnie czekamy na mianowanie nowego miejskiego konserwatora zabytków, aby omówić możliwości skutecznego zagospodarowania tego terenu – zapowiada  Elżbieta Grzybowiska.

Problem w tym, że mianowanie nastąpi nie wcześniej niż pod koniec marca, kiedy wygaśnie umowa o pracę Luizy Siemienik, pełniącej tę funkcję od 2007 roku. Poczekamy niemal do wiosny zaledwie na wstępne ustalenia, chociaż z drugiej strony sporo już czasu upłynęło i nieszczególnie wiele zdziałano. Pewne jest tylko to, że do momentu jakiegoś rozstrzygnięcia sporo z tej kostki i chodnika zniknie w grząskiej ziemi pod ciężarem opon. Dlatego apelujemy - skoro chcemy każdemu pokazywać w Płocku to, co mamy najlepsze, nie niszczmy tego sami! Zwłaszcza że tuż obok, przy Kościuszki, mamy parking...

Fot. Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE