reklama
reklama

Sąd Rejonowy w Płocku uniewinnił aktywistki w procesie o obrazę uczuć religijnych. Jak brzmi uzasadnienie?

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Sędzia Agnieszka Warchoł uznała Elżbietę Podleśną, Joannę Gzyrę-Iskandar i Annę Prus za niewinne obrazy uczuć religijnych. Wyrok nie jest prawomocny.
reklama

Po dwóch sprawach, które odbyły się 13 stycznia i 17 lutego, przyszedł czas na ogłoszenie wyroku. Sędzia Anna Warchoł uniewinniła oskarżone od zarzucanego im czynu, czyli obrazy uczuć religijnych. Kosztami postępowania został obciążony skarb państwa. Tuż po ogłoszeniu wyroku przed budynkiem sądu zapanowała euforia - po raz kolejny na Placu Narutowicza zebrała się grupa kilkudziesięciu osób wspierających oskarżone. 

Przez blisko pół godziny sędzia Agnieszka Warchoł uzasadniała wydany przez siebie wyrok. Sąd uznał, że oskarżone nie wypełniły znamion zarzucanego im czynu. 

- Obraza uczuć religijnych jest takim zachowaniem sprawcy, które w odczuciu konkretnej osoby lub grupy osób, a także ocenie obiektywnej, odbierane jest jako obelżywe lub poniżające. Należy tu jednak brać pod uwagę przeciętne poczucie wrażliwości. Przy kwalifikacji karnej zachowania jako znieważającego należy uwzględnić przeważające oceny społeczne, powszechne przyjęte normy kulturalno-obyczajowe. Chociaż obraza uczuć religijnych dotyczycy subiektywnego odczucia danej osoby, członka danej grupy, jest odbierane jako poniżającego lub obelżywe, to na gruncie, zwłaszcza prawa karnego, obraza musi być oceniana obiektywnie, tzn. dotyczyć takich zachowań, które powszechnie byłoby odbierane jako znieważające, z uwzględnieniem przekonań panujących w tym danym kręgu kulturowym, z którego wywodzi się pokrzywdzony - wskazywała sędzia Warchoł. 

Po chwili wskazała na tomy akt, w których znajdowały sę listy od osób podających się za praktykujących katolików, katechetów, a nawet duchownych. 

- Wprost wskazywali, że taki wizerunek Matki Boskiej nie obraża katolików, nie drwi z przedmiotu czci religijnej. Jedynie daje do myślenia, że osoby nieheteronormatywne mają prawo należeć do wspólnoty Kościoła i nie mogą być piętnowane z racji swojej orientacji. Powszechna opinia publiczna również wskazuje, że osoby, które nie akcpetują tak przerobionego wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej, pozostają w zdecydowanej mniejszości - mówiła sędzia Agnieszka Warchoł. 

Sąd wskazał też na kontekst sytuacyjny - wlepki z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej z tęczową aureolą pojawiły się w okolicach kościoła św. Dominika po tym, jak na grobie Chrystusa obok grzechów pojawiły się takie hasła jak "gender" czy "LGBT". 

- Zachowanie sprawcy musi wyrazać coś więcej, niż brak okazania szacunku w takim stopniu, jak zwykliby traktować wizerunek obrazu pokrzywdzeni. Cel oskarżonych, na jaki wskazują, który był motywem ich zachowania, było wsparcie osób LGBT, walka o ich równouprawnienie w reakcji na instalację Grobu Pańskiego w kościele św. Dominika w Płocku, zawierające treści przyrównująca osoby LGBT do grzechu - przytaczał sąd. 

Agnieszka Warchoł wskazała też, w jakim kontekście powstała tęczowa flaga, zaprojektowana w 1978 roku, to symbol dumy i ruchu na rzecz równouprawienia osób LGBT. 

- W ocenie sądu symbol osób nieheteronormatywnych, którego ideą było zwrócenie uwagi na konieczność równouprawnienia ludzi z uwagi na ich orientację, przynależnosć do płci, nie wyraża żadnych negatywnych myśli. Nie niesie ze sobą poniżających czy hańbiących treści - mówiła. - Symbol osób nieheteronormawnych nie może być uznany sam w sobie jako znieważający. 

Wskazywała też, że Kościół Katolicki nie wyklucza ze swojej wspólnoty osoby nieheteronormatywne. Ponadto nie ma wytycznych, w jakiej formie można przedstawiać wizerunek Maryi i dzieciątka Jezus. Uznała więc, że tęcza nie narusza ich sakralnego wizerunku. 

Sąd wskazał też, że nie można ustalić czy wlepki pojawiły się na koszu na śmieci lub toi-toiu (wskazywano, że pamięć świadków jest "zbiorowa", a ich zeznania się wykluczają), a nagranie monitoringu jest sekwencyjne - pokazuje miejsca co 4 minuty. Nie można więc ustalić czy, a jeśli tak to która z oskarżonych rozkleiła tam wlepki. 

Agnieszka Warchoł wskazała jednak, że w procesie karnym nie ocenia się dobrego tonu wypowiedzi, naruszenia standardów dialogu czy przyzwoitości zachowania. 

- Bo można mieć wątpliwości czy szokujący, skandalizujące formy w sposób najwłaściwszy bronią spraw osób nieheteronormatywnych i kreaują ich właściwy wizerunek w społeczeństwie. Jednak postępowanie karne ma sankcjonować zachowania tylko takie, którym można przypisać pogardę, chęć poniżenia przedmiotu znieważanego czy wyszydzenia i poniżenia ważnych dla katolików wartości. Przedstawione przez oskarżycieli dowody nie wykazały, by zachowanie oskarżonych wypełniło znamiona czynu zabronionego określonego w art. 196 kodeksu karnego. Co więcej sami pokrzywdzeni wskazują, że nie tyle fakt innej wizji aureoli ich obraził. Jak wskazywali ich pełnomocnicy w czasie procesu, nie chodzi o to, że była to tęcza, lecz że są to barwy flagi osób LGBT. Oskarżyciele posiłkowi wskazali, że są to zboczenia, dysfunkcje, ich zdaniem nabyte przez przebywanie w określonych środowiskach, które należy leczyć. Jedna z pokrzywdzonych z drugiej strony, już na rozprawie, uznała, że jednak nie czuje się pokrzywdzona zachowaniem oskarżonych - mówia sędzia Warchoł. 

Oskarżone nie kryły wzruszenia już na sali rozpraw. Łzy pojawiły się w czasie odczytywania wyroku. 

Kaja Godek, która była oskarżycielem posiłkowym, nie stawiła się na odczytaniu wyroku.

Wyrok nie jest prawomocny. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama