W samo południe prezydent Płocka przekazał klucze do miasta lokalnym i przyjezdnym kolekcjonerom. Kto przyszedł na otwarcie, dowiedział się, że uczestniczy w największym i najlepszym jarmarku. Czy tak faktycznie jest, to już trzeba się samemu przekonać.
Siódmy Jarmark Tumski zainaugurowano o godzinie 12.00 na scenie przed Muzeum Mazowieckim w towarzystwie nadzwyczaj cichej papugi. Honory czynił prezydent Andrzej Nowakowski, któremu towarzyszył prezes łódzkiego Klubu Kolekcjonerów Bohdan Kowalczyk i znany wielu płocczanom nestor płockich kolekcjonerów Franciszek Olkowski. Zainteresowanie mieszkańców imprezą już od pierwszych minut było spore. Tumska stała się na weekend miejskim salonem, pełnym gwaru i ciekawskich spojrzeń na to, co na niej wystawiono.
W centrum mamy teraz kram przy kramie, rozciągające się od starówki po Nowy Rynek. Przypomnijmy, że płockie ulice w centrum podzielono w sumie na pięć stref, z których każda ma inne zadanie. Stary Rynek (poza stoiskami i banerami sponsorów czy kramami z wytapianymi świecami) ma przemienić się w świat pełen cyrkowych uciech dla najmłodszych. Już teraz można skorzystać ze ślizgawki w dmuchanym zamku albo spróbować wsiąść do obrotowego żyroskopu i spróbować poczuć się, jak astronauta. Ale uwaga, w jednym z kramów rozpanoszył się całkiem dużych rozmiarów wypchany bóbr! Chodzenie na szczudłach również uchodzi za pożądane.
Idąc dalej przez Grodzką w stronę ulicy Tumskiej, trafimy do strefy edukacyjnej, która na razie w okolicy sądu przypomina, jakiego rodzaju przedmioty nasi dziadkowie i babcie przechowywali w domach. Będą tam lustra w zdobionych ramach, stare zegary i natrafimy na trawniku na ciekawą czteroosobową orkiestrę.
Skręcając w ulicę Tumską, spotkamy wyjątkowo roztańczonego lwa, który dwoi się i troi, żeby ktoś z nim zatańczył. Na razie chętnego jeszcze nie było, ale jarmark dopiero się rozkręca. W tzw. strefie kolekcjonerskiej mamy w zasadzie wszystko. Jest gdzie i co zjeść, zakupić okrągły bochen chleba. Są wędliny, stare lalki i plakaty (sztuka po 40 zł), cała masa rzeźbionych przedmiotów, skórzane torby, papucie, płyty, albumy o Płocku, czerwona stara maszyna do pisania, nawet książki o samochodach z czasów, kiedy szczytem motoryzacji Polsce był mały fiat 126p. Dzieciaki wybiorą łuki, miecze i hełmy, żeby choć na moment stać się wikingiem. Można również spotkać spacerującego sobie między stoiskami Darka Malejonka z Maleo Reggae Rockers.
Warto jednak wygospodarować chwilę czasu, zwiedzić za darmo muzeum (otwarto w nim w piątek dwie wystawy, pierwszą poświęcono monetom próbnym, obiegowym i okolicznościowym, drugą tworzą plakaty od secesji do PRL-u z kolekcji Adama Łukawskiego), posłuchać kataryniarzy i licznych występów na scenach rozstawionych przy Tumskiej i na Starym Rynku. Kiedy centrum ożywa jedynie raz do roku, szkoda siedzieć w domu. Zwłaszcza, że od soboty na Wzgórzu Tumskim rusza miasteczko rycerskie, a wieczorem czeka nas jeszcze fire show na starówce (godzina 21.00).
Fot. Portal Płock
Więcej zdjęć wkrótce w naszej galerii