reklama

Rozklejają protestacyjne plakaty [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Rozklejają protestacyjne plakaty [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNa starówce w oknach restauracji wiszą już plakaty „NIE płatnym strefom parkowania”. Konsultacje w sprawie wprowadzenia strefy wciąż trwają. Przeciwnicy mówią o nowym podatku i demagogii, zarzucają skok na kasę prezydentowi i szybką zmianę poglądów, inni proponują wprowadzenie strefy na próbę, a zwolennicy wieszczą koniec z tykającą bombą.

Na starówce w oknach restauracji wiszą już plakaty „NIE płatnym strefom parkowania”. Konsultacje w sprawie wprowadzenia strefy wciąż trwają. Przeciwnicy mówią o nowym podatku i demagogii, zarzucają skok na kasę prezydentowi i szybką zmianę poglądów, inni proponują wprowadzenie strefy na próbę, a zwolennicy wieszczą koniec z tykającą bombą.

W poniedziałek w Domu Darmstadt odbyło się kolejne spotkanie warsztatowe w sprawie polityki parkingowej. Tym razem do udziału zaproszono przedsiębiorców. Frekwencja była jednak wyjątkowo mizerna, czego nie omieszkano wytknąć... urzędnikom.

Jak dotąd 90 osób skorzystało z ankiety dostępnej na stronie Ratusza. Wiceprezydent Jacek Terebus uspokajał, że strefy nie obejmą terenów prywatnych i spółdzielni mieszkaniowych. Dopuszczał możliwość uzgodnień w kwestii abonamentu na drugi samochód (za jeden rocznie to 30 zł), jak i samych godzin obowiązywania strefy. Później krótkiego wprowadzenia w tematykę dokonał Piotr Niesłuchowski oraz zaproszony ekspert, Jacek Thiem z Biura Inżynierii Transportu w Poznaniu.

Już na samym początku Andrzej Majkowski, który jak twierdzi, reprezentuje około 400 osób z Nowego Rynku, przyniósł swoje plakaty z hasłem „NIE płatnym strefom parkowania”, które kilka minut wcześniej rozklejał w witrynach na Starym Runku. - Roznosiliśmy je przez ostatni weekend – mówił Majkowski i uniósł w górę plakat. - Wiceprezydent stosuje demagogię – zwrócił się do siedzącego Jacka Terebusa. - To nieprawda, że wszyscy na starówce popierają pomysł płatnego parkowania. Rozmawiałem z prezydentem Andrzejem Nowakowskim jeszcze przed zakończeniem jego poprzedniej kadencji. Twierdził, że stref nie będzie, a teraz słyszę od pana, że zmieniły się warunki. Wprowadzenie strefy oznacza rewolucję, która zabije centrum – straszył wizją kolejnych pustostanów.

Były radny Sylwester Wiśniewski przypominał, że pomysł z płatnymi strefami nie jest w Płocku nowy. Tym  bardziej, że poprzednim razem szybko się z tego wycofano. Zastanawiał się, czy to aby nie próba „skoku na kasę” i co takiego spowodowało, że prezydent Nowakowski zmienił zdanie.

- To absolutnie nie jest żaden skok na kasę – zarzekał się wiceprezydent. - Próbujemy pomóc tym mieszkańcom, którzy teraz skarżą się, że nie mają możliwości iść do restauracji w centrum, skorzystać z usług, bo nie mają gdzie zostawić auta. Chcemy uspokoić ruch, wymusić rotację samochodów, przesiadkę do komunikacji publicznej. Jeszcze niczego nie przeforsowaliśmy. O wszystkim zdecyduje rada miasta – przypomniał, jednak najpierw można się zastanowić, czy na przykład nie skrócić godzin działania strefy. Może nie do 17.00, tylko do 16.30. Na sugestię o darmowych wielopoziomowych parkingach, stwierdził, że nie zna przykładu z innego miasta, gdzie takie wybudowano, a następnie oddano w bezpłatne użytkowanie.

- Padł już pomysł budowy parkingów na obrzeżach strefy, ale za coś trzeba je budować – przypominali pracownicy Ratusza. Może więc oddać w zarządzanie Komunikacji Miejskiej albo innej spółce? Terebus tego nie wyklucza.- Patrząc na inne miasta, strefa zrefinansuje się w 80%, pozostałe 20% trzeba będzie dołożyć – dodawał.

Inny były radny, Dariusz Skubiszewski poparł strefy, ale tylko pod kilkoma warunkami: darmowej pierwszej godziny, nadzoru pobierania opłat i totalnego braku karnetów dla urzędników. Waldemar Ejdys poprosił o informację dotyczącą kosztów. - Nie mówmy o darmowych parkingach, bo coś takiego nie istnieje, skoro te są budowane z miejskich środków.

Michał Kublik, właściciel pubu Rock'69, pytał, czy nie dałoby się wprowadzić trzymiesięcznego okresu próbnego. - Przez ten czas przetestujemy wszystko na żywym organizmie – proponował. Jacek Thiem stwierdził, że były już takie przypadki, kiedy po roku czy dwóch ponownie konsultowano funkcjonowanie stref z mieszkańcami. Terebus zauważył: - Gdybyśmy wprowadzili strefę do współpracy z partnerem prywatnym, może być ciężko z czasem na przetestowanie.

Moderator poprosił uczestników warsztatów, aby podzielili się na dwie grupy i wypisali argumenty za i przeciw płatnym strefom parkowania. Najpierw stanowisko przedstawili oponenci.

- To, co dzieje się w tym mieście, to jakieś kpiny – zabrała głos radna Prawa i Sprawiedliwości, Wioletta Kulpa  - Dla młodych nie ma perspektyw i pracy, a wy planujecie wprowadzenie kolejnego podatku. Mówicie, że jest problem z zaparkowaniem przy ul. Królewieckiej, to ja powiem tak, niech pan spróbuje przy Rembielińskiego, życzę powodzenia. Już raz z płatnych stref parkowanie zrezygnowaliśmy za prezydenta Wojciecha Hetkowskiego. Dwukrotne do tej samej wody się nie wchodzi. Ekspert twierdził, że nie zna żadnego przykładu miasta, w którym z racji strefy ucierpiał handel. Nie jesteśmy jednak ulicą Piotrkowską czy Szeroką. U nas i tak już prześmiewczo nazywamy Tumską ulicą Bankową. Czy wy bierzecie pod uwagę, że pracownik po pracy robi zakupy, odbiera dziecko z przedszkola? - pytała, nie wierząc z pomysł z przesiadką w komunikację publiczną. - To nie jest pusty przejazd – po czym przytoczyła podany wcześniej argument z groźbą pustostanów. - Po wyludnieniu lokali zmniejszą się wpływy z podatku od nieruchomości. Tu często chodzi o rodzinne biznesy. Centrum stanie się handlową pustynią – wieszczyła radna. - Co będzie tylko z korzyścią dla sklepów, gdzie podatki są wyprowadzane z Polski.

Zwolennicy opowiedzieli się za godzinami dla strefy od 7.00 do 16.00, ale ze stawkami wprowadzonymi najpierw na okres próbny, później w oparciu o relację popytu i podaży. Bezpłatne mogłoby być pierwsze 45 minut. Trzeba też zwiększyć karę z 50 zł do co najmniej 300 zł za próby wyłamania się z zasad obowiązujących w strefie. Dariusz Skubiszewski zaapelował, aby nie traktować opłat jak haracz albo karę. - Mieszkańcy chcą dojść do sklepu, poprowadzić dziecięcy wózek, a tu chodnik zajmują źle zaparkowane samochody.

Wiceprezydent zwrócił się do radnej. - Zostawmy politykę na boku, tym bardziej, że sam nie jestem politykiem. Rozmawiajmy merytorycznie. Nie odpowiadamy za niską frekwencję na spotkaniu, my informacje rozesłaliśmy. Pomysły mamy, zarówno w kwestii rewitalizacji, jaki i sprowadzenia nowych firm na Tumską. Wszystko jednak zależy od tego, jak się sprawę przedstawi.

Odpowiedź nie przypadła radnej do gustu. - Pan mi zarzuca argumenty polityczne. Dotychczas sądziłam, że na warsztatach możemy wyrazić swoją opinię. Według mnie to rodzaj kolejnego podatku. Niska frekwencja to również bolączka budżetu obywatelskiego. Może jednak ludzie nie wierzą w wasze intencje, bo ja odnoszę wrażenie, że decyzja została już podjęta.

Podobnego zdania był Andrzej Majkowski. - Kiedy cztery miesiące próbowałem rozmawiać z prezydentem, jeszcze zanim ruszyły konsultacje, mówił, że i tak parkowanie będzie płatne. Właśnie dlatego twierdzę, że to zabieg socjotechniczny.

Skubiszewski przywołał przykład skorodowanego auta na gaz, które stało niedaleko jego miejsca zamieszkania. - Poruszałem sprawę na komisjach, rozmawiałem ze strażą miejską, ale usunąć się nie dało. To była zwykła bomba stojąca w pełnym słońcu. Coś takiego w strefie nie byłoby możliwe, bo teraz można zostawić auto na pięć dni i pojechać sobie na wycieczkę, a jeśli coś się stanie z autem, jeszcze mieć pretensje. To jakieś kuriozum w skali światowej – podsumował. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE