reklama

Rockowy festiwal. Udany czy nie?

Opublikowano:
Autor:

Rockowy festiwal. Udany czy nie? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPod względem artystycznym pierwszej edycji Summer Fall Festiwal nie można nic zarzucić. Za to organizacja pozostawia wiele do życzenia. Odbiło się to zwłaszcza na jubileuszu Piotra Bałtroczyka.

Pod względem artystycznym pierwszej edycji Summer Fall Festiwal nie można nic zarzucić. Za to organizacja pozostawia wiele do życzenia. Odbiło się to zwłaszcza na jubileuszu Piotra Bałtroczyka.

W niedzielę do Płocka powrócił festiwal rockowy - na dwóch scenach wystąpiły takie kapele jak Acid Drinkers, Brygada Kryzys, Farben Lehre, Zebra, Zwiezda, Dubska, Shredults i brytyjska grupa Neuronspoiler. Początkowo frekwencja nie zachwycała, potem tłum gęstniał coraz bardziej i już na Acid Drinkers, a potem Farben Lehre bawiło się naprawdę mnóstwo osób, szczerze zachwyconych tak kapelami, jak i atmosferą, no i powrotem rockowego festiwalu do Płocka. Na koniec na scenie pojawił się dawno niewidziany w Płocku Hey ze swoją niepowtarzalną wokalistą Katarzyną Nosowską. Kultowy zespół zagrał sporo kawałków z ostatnich płyt, jak „Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!”, „Echosystem” czy „[sic!] , ale wracał też do utworów z najstarszych krążków - „Fire” i „Ho”.

Festiwal zaczął się od małego, bo 15-minutowego poślizgu, potem opóźnienia wydłużały jeszcze problemy techniczne, ze szwankującym nagłośnieniem musiał uporać się Acid Drinkers, więc koniec końców Hey zamiast o 22.00 pojawił się na scenie kwadrans przed 23.00. Dla wielu płocczan było to dużo, dużo za późno, dlatego tak ci, którzy byli wczoraj na plaży i ci, którzy nie byli mówią zgodnie: nonsensem było zorganizowanie festiwalu w niedzielę późną nocą. Podkreślają, że można było przesunąć wszystkie koncerty wcześniej, tak aby na występie gwiazdy festiwalu mogło zostać więcej osób. - Przecież idziemy jutro do pracy, dzieci do szkoły - mówiło nam podczas koncertu Acid Drinkers młode małżeństwo z trojgiem pociech. - Gdyby Hey grał choćby i o 20.00, to moglibyśmy zostać, ale tak to nie wchodziło w rachubę. Wielka szkoda, bo Kasię Nosowską w Płocku widzieliśmy strasznie dawno temu, jeszcze na Inwazji Mocy RMF FM, a wcześniej w 1993 r, w Jagiellonce, gdy Hey występował jako support przed Kobranocką.

Mimo tych wszystkich utrudnień festiwal nie zakończył się frekwencyjną porażką jak miało to miejsce np. w przypadku niedawnego Rynku Sztuki (odbywał się wieczorami i nocami w środku tygodnia). Jak dowiedzieliśmy się od wiceszefa POKisu, Radosława Malinowskiego, ze wstępnych szacunków wynika, że wczoraj na plaży bawiło się ponad 5 tys. osób. Płocczanie i goście z innych miast (np. z Radomia, niestety, wielu z nich musiało wracać do swych miejscowości a długo, zanim wystąpił Hey) tłumnie obsiedli też skarpę, sporo osób słuchało koncertów na Tumach, tarasie widokowym przy Starzyńskim i przy pomniku Krzywoustego (z ich strony było słychać narzekania na brak choćby jednego telebimu).

Druga bolączka wczorajszego dnia to zazębienie się koncertów na plaży z jubileuszem Piotra Bałtroczyka w amfiteatrze. Dudnienie dobiegające z plaży dawało się we znaki artystom, widownię krew zalewała, a i sam jubilat, niemało zażenowany, przepraszając publikę, nie szczędził uszczypliwości pod adresem organizatorów, podkreślając, że jego występ był zaplanowany na wiele miesięcy wcześniej. - No proszę, artysta zszedł ze sceny, a muzyka wciąż gra - kpił na przykład po występie Grzegorza Turnaua. - Zapłaciliście państwo za jeden koncert, a macie dwa w jednym.

O zazębianiu się wydarzeń organizowanych przez POKis pisaliśmy już nie raz i nie dwa, ale do tej pory imprezy przynajmniej  nie przeszkadzały sobie nawzajem. Wytłumaczenie POKiS-u jest jak zwykle takie samo - to jedyny możliwy termin, trzeba się było dopasować do grafików artystów, nie dało się inaczej itd. - Żałujemy, że tak wyszło, ale naprawdę nie dało się uniknąć tej kolizji terminów - wyjaśnia dyrektor POKiSu-, Artur Wiśniewski i dodaje żartobliwie: Mam nadzieję, że tym sposobem daliśmy panu Piotrowi Bałtroczykowi sporo inspiracji. To bardzo kabaretowy temat.

Podobnie szef POKiS-u tłumaczy niefortunny termin całego festiwalu. - Planowaliśmy, że będzie to dwudniowa impreza, niestety nasze plany się nie doszły do skutku z powodu wycofania się jednego z ważnych sponsorów, co z kolei spowodowało, że nie było możliwości innego rozplanowania koncertów - wyjaśnia Artur Wiśniewski. - Pod względem artystycznym bardzo wysoko oceniamy pierwszą edycję festiwalu, ale wsłuchujemy się we wszystkie głosy i jest dla nas oczywiste, że jeśli chodzi o organizację mamy jeszcze sporo do poprawienia.

Fot. Tomasz Miecznik/Portal Płock
Więcej zdjęć wkrótce w naszej galerii

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE