Pod względem artystycznym pierwszej edycji Summer Fall Festiwal nie można nic zarzucić. Za to organizacja pozostawia wiele do życzenia. Odbiło się to zwłaszcza na jubileuszu Piotra Bałtroczyka.
W niedzielę do Płocka powrócił festiwal rockowy - na dwóch scenach wystąpiły takie kapele jak Acid Drinkers, Brygada Kryzys, Farben Lehre, Zebra, Zwiezda, Dubska, Shredults i brytyjska grupa Neuronspoiler. Początkowo frekwencja nie zachwycała, potem tłum gęstniał coraz bardziej i już na Acid Drinkers, a potem Farben Lehre bawiło się naprawdę mnóstwo osób, szczerze zachwyconych tak kapelami, jak i atmosferą, no i powrotem rockowego festiwalu do Płocka. Na koniec na scenie pojawił się dawno niewidziany w Płocku Hey ze swoją niepowtarzalną wokalistą Katarzyną Nosowską. Kultowy zespół zagrał sporo kawałków z ostatnich płyt, jak „Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!”, „Echosystem” czy „[sic!] , ale wracał też do utworów z najstarszych krążków - „Fire” i „Ho”.
Festiwal zaczął się od małego, bo 15-minutowego poślizgu, potem opóźnienia wydłużały jeszcze problemy techniczne, ze szwankującym nagłośnieniem musiał uporać się Acid Drinkers, więc koniec końców Hey zamiast o 22.00 pojawił się na scenie kwadrans przed 23.00. Dla wielu płocczan było to dużo, dużo za późno, dlatego tak ci, którzy byli wczoraj na plaży i ci, którzy nie byli mówią zgodnie: nonsensem było zorganizowanie festiwalu w niedzielę późną nocą. Podkreślają, że można było przesunąć wszystkie koncerty wcześniej, tak aby na występie gwiazdy festiwalu mogło zostać więcej osób. - Przecież idziemy jutro do pracy, dzieci do szkoły - mówiło nam podczas koncertu Acid Drinkers młode małżeństwo z trojgiem pociech. - Gdyby Hey grał choćby i o 20.00, to moglibyśmy zostać, ale tak to nie wchodziło w rachubę. Wielka szkoda, bo Kasię Nosowską w Płocku widzieliśmy strasznie dawno temu, jeszcze na Inwazji Mocy RMF FM, a wcześniej w 1993 r, w Jagiellonce, gdy Hey występował jako support przed Kobranocką.
Mimo tych wszystkich utrudnień festiwal nie zakończył się frekwencyjną porażką jak miało to miejsce np. w przypadku niedawnego Rynku Sztuki (odbywał się wieczorami i nocami w środku tygodnia). Jak dowiedzieliśmy się od wiceszefa POKisu, Radosława Malinowskiego, ze wstępnych szacunków wynika, że wczoraj na plaży bawiło się ponad 5 tys. osób. Płocczanie i goście z innych miast (np. z Radomia, niestety, wielu z nich musiało wracać do swych miejscowości a długo, zanim wystąpił Hey) tłumnie obsiedli też skarpę, sporo osób słuchało koncertów na Tumach, tarasie widokowym przy Starzyńskim i przy pomniku Krzywoustego (z ich strony było słychać narzekania na brak choćby jednego telebimu).
Druga bolączka wczorajszego dnia to zazębienie się koncertów na plaży z jubileuszem Piotra Bałtroczyka w amfiteatrze. Dudnienie dobiegające z plaży dawało się we znaki artystom, widownię krew zalewała, a i sam jubilat, niemało zażenowany, przepraszając publikę, nie szczędził uszczypliwości pod adresem organizatorów, podkreślając, że jego występ był zaplanowany na wiele miesięcy wcześniej. - No proszę, artysta zszedł ze sceny, a muzyka wciąż gra - kpił na przykład po występie Grzegorza Turnaua. - Zapłaciliście państwo za jeden koncert, a macie dwa w jednym.
O zazębianiu się wydarzeń organizowanych przez POKis pisaliśmy już nie raz i nie dwa, ale do tej pory imprezy przynajmniej nie przeszkadzały sobie nawzajem. Wytłumaczenie POKiS-u jest jak zwykle takie samo - to jedyny możliwy termin, trzeba się było dopasować do grafików artystów, nie dało się inaczej itd. - Żałujemy, że tak wyszło, ale naprawdę nie dało się uniknąć tej kolizji terminów - wyjaśnia dyrektor POKiSu-, Artur Wiśniewski i dodaje żartobliwie: Mam nadzieję, że tym sposobem daliśmy panu Piotrowi Bałtroczykowi sporo inspiracji. To bardzo kabaretowy temat.
Podobnie szef POKiS-u tłumaczy niefortunny termin całego festiwalu. - Planowaliśmy, że będzie to dwudniowa impreza, niestety nasze plany się nie doszły do skutku z powodu wycofania się jednego z ważnych sponsorów, co z kolei spowodowało, że nie było możliwości innego rozplanowania koncertów - wyjaśnia Artur Wiśniewski. - Pod względem artystycznym bardzo wysoko oceniamy pierwszą edycję festiwalu, ale wsłuchujemy się we wszystkie głosy i jest dla nas oczywiste, że jeśli chodzi o organizację mamy jeszcze sporo do poprawienia.
Fot. Tomasz Miecznik/Portal Płock
Więcej zdjęć wkrótce w naszej galerii
Rockowy festiwal. Udany czy nie?
Opublikowano:
Autor: MR
Przeczytaj również:
WiadomościPod względem artystycznym pierwszej edycji Summer Fall Festiwal nie można nic zarzucić. Za to organizacja pozostawia wiele do życzenia. Odbiło się to zwłaszcza na jubileuszu Piotra Bałtroczyka.
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE