Pracownicy stacji błyskawicznie zaalarmowali policję, na miejscu pojawiły się też inne służby, w tym staż pożarna. - Okazało się, że uszkodzenie nie jest poważne, nie doszło do żadnego wycieku gazu – uspokaja rzecznik prasowy płockiej policji Piotr Jeleniewicz.
Straty jednak są, policja szuka szalonego „rajdowca”. Ma już pierwsze ustalenia, ale i tak zwraca się do świadków zdarzenia o pomoc. - Jeśli ktoś widział tą sytuację lub auto, które szybko, z piskiem wyjeżdżało ze stacji , żeby zgłosili się do komendy lub zadzwonili pod numer alarmowy 997.